23.04.1967 - Górnik Zabrze - Śląsk Wrocław 1:0
23 kwietnia 1967 1. liga 1966/67, 18. kolejka |
Górnik Zabrze | 1:0 (1:0) | Śląsk Wrocław | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Wilczyński (Gdańsk) Widzów: 6 000 |
Lubański 15 | 1:0 | |||
Hubert Kostka Rainer Kuchta Stanisław Oślizło Jan Kowalski Piotr Strączek Zygfryd Szołtysik Alfred Olek Erwin Wilczek Włodzimierz Lubański Jerzy Musiałek Tadeusz Wanat (? Ernest Pol) |
SKŁADY | Masseli Tyńskim Siegert Blauth Poręba Walentek Peterek Czarnecki Weiss Śpiewak Skowronek | ||
Relacja
Kronika Górnika Zabrze
Zwycięstwo, które awansowało Górnika na 1. lokatę w tabeli, wywalczone zostało w tak miernym stylu, ze nawet najzagorzalsi kibice opuszczali stadion w nastroju przygnębienia. Gra była równorzędna w pierwszej fazie, nieco więcej animuszu wykazywali górnicy, począwszy zaś od drugiego kwadransa po przerwie do głosu doszli wrocławianie, którzy w przeciwieństwie do gospodarzy grali z większą pomysłowością. Najsłabszą formacją Górnika był atak, z niedawnymi reprezentantami, Musiałkiem i Lubańskim. W pomocy najjaśniejszą indywidualnością był Szołtysik, przez którego przeszła większość piłek a dzięki dobremu dryblingowi wygrywał prawie wszystkie pojedynki jeden na jednego. Na normalnym poziome zagrali tez Oślizło i Kostka, natomiast reszta wypadła słabiej niż zwykle.
Sport
Podwójna premia za wymęczone zwycięstwo
ZABRZE – W ostatnich dwóch sezonach wrocławianie w meczach z Górnikiem w Zabrzu prowadzili otwartą grę, zdobywając poklask widowni, dobre recenzje, ale przegrywali wysoko. Tym razem trener Wolsza nastawił swój zespół na grę defensywną, licząc na wywalczenie jednego punktu, co całkowicie zadowoliłoby ambicje Śląska.
I kto wie, czy plan nie zostałby w pełni zrealizowany, gdyby nie błąd Walentka. Były gracz bytomskiej Polonii otrzymał zadanie pilnowania Szołtysika (podobnie jak Peterek - Lubańskiego). Walentek chodził za „Małym” jak cień. W 15 minucie zgubił jednak z pola widzenia zabrskiego napastnika. Szołtysik, mając swobodę działania podciągając piłkę pod pole karne, zrobił zwód ciałem, czym zmylił defensorów gości a następnie wystawił idealnie Lubańskiego, który dopełnił formalności. Nim wrocławianie zdołali zorientować się w sytuacji, piłka trzepotała w siatce. Strzał z 8 metrów był nie do obrony. Na tym właściwie skończyły się emocje dla kibiców Górnika. Z każdą bowiem minutą mistrz Polski grał coraz słabiej, a w drugiej części spotkania sprawiał wrażenie jakby to ona a nie Śląsk miał trudności z utrzymaniem się w ekstraklasie. Napastnicy nie potrafili przytrzymać i rozegrać piłki. Obrońcy z wyjątkiem Oślizły, popełniają seryjne błędy. Niewiele zresztą brakowało a doszłoby do podziału punktów. W 60 min. po szybkiej akcji Weissa, Śpiewoka i Skowronka, ten ostatni znalazł się w dogodnej sytuacji na polu karnym. Nie zwlekając ani przez moment strzelił ostro. Piłka trafiła w kant spojenia słupka i poprzeczki i spadła za plecy Kostki. Goalkeeper zabrzan zorientował się w sytuacji i nie dopuścił do dobitki.
Jak słabym widowiskiem uraczyli piłkarze obu drużyn a przede wszystkim górnicy nielicznych swych zwolenników, świadczy fakt, że w sumie oddano na bramkę 6 strzałów/ Dwa z nich były dziełem gości, cztery – zabrzan. Nic więc dziwnego, że wszyscy opuszczali stadion zawiedzeni.
Można jeszcze wybaczyć przeciętną grę Śląskowi, którego ambicje ograniczają się do uratowania się od spadku. Ale od drużyny tej klasy co Górnik, wolno oczekiwać więcej. Wczoraj w zespole zabrskim, z wyjątkiem Szołtysika, który od czasu do czasu popisywał się sprytnymi zagraniami i walczył ambitnie, Oślizły, kontrolującego suwerennie środkową strefę obronną oraz Kostki – pozostali zawodnicy sprawiali wrażenie jakby mieli przesyt piłki.
W drugiej połowie Śląsk miał więcej z gry, nadawał ton wydarzeniom na boisku. W 65 min. Śpiewak przeniósł piłkę w dogodnej sytuacji nad poprzeczką. W 34 min. Skowronek strzelił wprawdzie precyzyjnie, ale Kostka doskonale wyczuł intencje przeciwnika. Gwoli sprawiedliwości trzeba dodać, że i Pol znalazł się w doskonałej sytuacji. Było to na 6 minut przed końcem gry. Przestrzelił jednak z kilku metrów.
Po zawodach trener Śląska mgr ZDZISŁAW WOLSZA powiedział: „Zabrzanie powinni dziękować niebiosom, że zdobyli 2 punkty. My mieliśmy w drugiej połowie pecha”.
Kierownik techniczny Górnika., MARIAN OLEJNIK: „Mecz był przeciętny. Nasi napastnicy zwalniali niepotrzebnie tempo i atakowali tylko środkiem boiska. Dlatego twardo wkraczająca obrona gości miała ułatwione zadanie”.
B. Gryszczyk, Sport nr 47 24 kwietnia 1967r.