23.04.1969 - Gwardia Warszawa - Górnik Zabrze 1:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
23 kwietnia 1969
Puchar Polski 1968/69, 1/2 finału
Gwardia Warszawa 1:1 (0:1) Górnik Zabrze
Sędzia: Stanisław Mastaj (Kraków)
HerbGwardiaWarszawa.gif Herb.gif

Marx 62
0:1
1:1
Skowronek 16
Trener: Géza Kalocsay

Dodatkowe informacje

  • Według innego źródła bramka Skowronka padła w 24. minucie.

Relacja

Z tysiąca drużyn, które wystartowały do XVI edycji Pucharu Polski na placu boju pozostały tylko cztery najlepsze. Cztery niezwyciężone. W przypadku tarnowskiej Unii określenie to jest trochę niezręczne. "Jaskółki" przegrały bowiem rewanżowy pojedynek ze swoją imienniczką w Raciborzu i o ich awansie do półfinału zadecydowały rzuty karne. Według dawnych reguł drużyna przegrywająca odpadła definitywnie z dalszych rozgrywek. Wprowadzona innowacja meczów i rewanżów dopuszcza taką ewentualność. Liczy się bowiem bilans dwu spotkań, a ten był korzystniejszy dla ulubieńców Tarnowa. Górnik zremisował w Mikulczycach 3:3 z Szombierkami i dopiero na boisku w Bytomiu potwierdził swoją wyższość. Legia po bezbramkowym remisie w Szczecinie z wielkim trudem przeszła II-ligową przeszkodę (Arkonia prowadziła już w rewanżu 2:0). Wreszcie Gwardia, której po remisie w stolicy z outsiderem ekstraklasy nikt nie dawał szans w rewanżu we Wrocławiu, pokazała na Grabiszynku jak się egzekwuje jedenastki i "poszła" dalej. W półfinałach Gwardia Warszawa zmierzy się z Górnikiem Zabrze, a w Tarnowie, miejscowa Unia podejmować będzie drużynę stołecznej Legii.

Spotkanie przodownika ekstraklasy z czołową drużyną II-ligi rozegrane w łamach półfinałów Pucharu Polski 1968/1969 na stadionie Gwardii przy ulicy Racławickiej w Warszawie było interesującym widowiskiem, z którego nie wychodzi się bez przyjemnych wrażeń. Gwardziści rozegrali najlepszy mecz w bieżącym sezonie i sądząc z przebiegu walki, prowadzonej w sportowej atmosferze, zasłużyli na lepszy rezultat niż remis z kandydatem na mistrza Polski. Wielką ambicją, ruchliwością i dynamiką w grze wykazała się drużyna trenera Henryka Szczepańskiego starała się wyrównać braki, w wyszkoleniu i doświadczeniu, jakie niewątpliwe wychodziły na jaw w spotkaniu z wielkim rywalem z Zabrza. Te walory Warszawiaków, rzucano śmiało na szalę tego meczu, wystarczyły im jednak tylko do osiągnięcia remisu, który teoretycznie rzecz biorąc - trzeba uznać za rezultat nie przynoszący im ujmy. Chwaląc gwardzistów za piękną postawę w tym meczu, nie można powiedzieć, że nie umieli oni w swoim zespole słabszych punktów: byli w nim też nieliczni zawodnicy, którzy nie włożyli w to spotkanie tyle zaangażowania, co pozostali ich koledzy, byli również piłkarze o poważnych brakach w wyszkoleniu. na dowód tego można przytoczyć fakt, że gwardziści mieli w meczu z Górnikiem jeszcze 2-3 pozycje strzałowe, za niewykorzystanie których wstydzić powinni się nawet II-ligowcy. Duże zastrzeżenia można mieć też do zachowania się bramkarza w obronie strzału napastnika Górnika Skowronka, zdobywcy prowadzenia dla zabrzan. Ich zespół jako całość zasłużył jednak na pochwałę za próbę wykorzystania wielkiej szansy w spotkaniu z renomowanym i znacznie więcej umiejącym przeciwnikiem. Szczególnie po przerwie postawa i gra gospodarzy była prawie nienaganna, na co w dużym stopniu wpłynęła większa niż w pierwszej połowie bojowość i dążenie do strzelenia bramki słynnemu Kostce ze strony Szymczaka i Marksa. Doskonale też spisywała się w tym meczu obrona Gwardii z debiutującym na pozycji stopera Dawidczyńskim i opiekunem Lubańskiego Kielakiem na czele. Drużyna Górnika przyjechała do Warszawy bez kontuzjowanego Szołtysika, ale za to z Kostką i Oślizłą. Ich udział w grze po kilkumiesięcznym leczeniu kontuzji przyjęła widownia, a szczególnie kierownictwo drużyny z dużym zadowoleniem. Obaj nie byli jeszcze w wielkiej formie fizycznej, niemniej ze swej klasy i umiejętności niewiele podczas swej przymusowej przerwy stracili. Wiele oklasków za swoje interwencje zebrał Kostka, co było sygnałem, że wróci on szybko na wyżyny swej klasy. Z pozostałych piłkarzy najlepiej i najrówniej grał Latocha w obronie. Wilczek z Lubańskim trochę rozczarowali. Górnik mimo to osiągnął w tym spotkaniu swój cel: nie przegrał meczu i zachował dobrą pozycję wyjściową przed rewanżowym meczem w Zabrzu. W pierwszej połowie więcej do powiedzenia miał Górnik, a zdobywszy ze strzału Skowronka w 24. minucie prowadzenie utrzymywał w swych rękach inicjatywę aż do 30 minuty spotkania. Następnie gra wyrównała się, Gwardia również dochodziła do pozycji strzałowych, z których jedna w 34 min. omal nie przyniosła jej wyrównania; Wyszomirski nie wykorzystał jednak sytuacji sam na sam z Kostką. Po przerwie częściej atakowali gwardziści. W 57 minucie Masztaler i Wyszomirski przegrali pojedynek z bramkarzem Górnika, zaraz potem Kostka pięknie obronił strzał Szymczaka, wreszcie w 62. minucie Marks po szybkiej akcji z 2 linii, zdobył wyrównanie na 1:1. Kostka jeszcze dwukrotnie musiał interweniować w bardzo trudnych sytuacjach, a ponieważ bronił dobrze, remisowy wynik utrzymał się już do końca meczu.