23.04.1980 - Wisła Kraków - Górnik Zabrze 4:0
23 kwietnia 1980 1. liga 1979/80, 22. kolejka |
Wisła Kraków | 4:0 (3:0) | Górnik Zabrze | Kraków Sędzia: Alojzy Jarguz (Olsztyn) Widzów: ok. 22 000 |
Kapka 5 Kmiecik 16 Kmiecik 45 Kapka 82 |
1:0 2:0 3:0 4:0 |
|||
Jarzina | ||||
Holocher Marek Motyka Budka Płaszewski Jałocha Lipka Targosz Adam Nawałka (77 Krupiński) Andrzej Iwan Kapka Kmiecik |
SKŁADY | Waldemar Cimander Tadeusz Dolny Jerzy Gorgoń Henryk Wieczorek Ireneusz Lazurowicz Emil Szymura Joachim Hutka Stanisław Curyło Edward Socha (46 Bernard Jarzina) Andrzej Pałasz Marian Zalastowicz (62 Krzysztof Szwezig) | ||
Trener: Lucjan Franczak | Trener: Władysław Żmuda |
Relacje
Sport
Brawa dla Białej Gwiazdy
Kraków. Tego meczu obawiano się w Krakowie. Niepokój wzrósł, gdy okazało się, że nie wystąpi doskonale spisujący się w tym sezonie młody obrońca Wisły – Piotr Skrobowski, który przed kilkoma dniami doznał na treningu kontuzji – zwichnięcia barku. Tymczasem fama o dobrej formie Górnika i jego groźnych napastnikach z Pałaszem na czele nie znalazła odbicia pod Wawelem.
Zabrzanie rozczarowali bowiem kompletnie, zawodząc na całej linii. Po meczu trener Władysław Żmuda gratulował wiślakom świetnej postawy. „Biała gwiazda” rzeczywiście rozegrała jedno z lepszych spotkań tej wiosny. Krakowianie grali szybko, często zmieniali pozycję i dużo strzelali. Inna sprawa, że górnicy bardzo im to ułatwiali, ograniczając się z reguły do obrony i pozostawiając rywalom dużą swobodę działania. Trener Franczak zastosował w tym meczu manewr taktyczny, polegający na grze dwoma środkowymi napastnikami, którzy krótkim rozegraniem mieli próbować szansy minięcia obrony. Manewr ten stosowała wymiennie dwójka zawodników z trójki: Iwan, Kmiecik, Kapka. Najskuteczniejsi byli ci dwaj ostatni, dzieląc się sprawiedliwie zdobyczą bramkową.
Po raz pierwszy od niepamiętnych dni w ataku wystąpił Kapka, dotychczas tradycyjnie grający na środku pomocy. Próba na nowej pozycji powiodła się w pełni.
Trudno natomiast powiedzieć coś konkretnego o formie czwórki kadrowiczów krakowskich, gdyż górnicy nie stanowili zbyt wymagającego egzaminatora. Obrońcy Motyka z Budką byli rzadko zatrudniani, nieco więcej „pracowali” Lipka z Nawałką.
Górnik zawiódł. W całym meczu zabrzanie stworzyli zaledwie dwie groźne sytuacje. W 72 minucie wskutek nieporozumienia na środku boiska przechwycili piłkę i po szybkiej kontrze Wieczorek znalazł się sam na sam z bramkarzem. Skuteczny wybieg Holochera zapobiegł utracie gola. W 7 minut później kolejną sytuacje zmarnował Gorgoń, ponownie zatrzymany przez interweniującego bramkarza wiślaków. Kadrowicz Pałasz nie mógł sobie pograć, wydaje się, że ten zawodnik popadł w złą manierę wymuszania na arbitrach korzystnych dla siebie decyzji. Szkoda, bo stać go na pewno na grę ambitną i przebojową.
Z czterech goli jakie zobaczyliśmy w Krakowie najpiękniejszy był pierwszy – uzyskany przez Kapkę po strzale z 18 metrów w same „okienko”.
P.M, Sport nr 81 z dnia 24.04.1980 r.