23.06.1971 - Stal Mielec - Górnik Zabrze 2:3
23 czerwca 1971 (środa) 1. liga 1970/71, 26. kolejka |
Stal Mielec | 2:3 (0:0) | Górnik Zabrze | Mielec Sędzia: Dobrosław Stec (Lublin) Widzów: 15 000 |
Lato 49 Gąsior 67 |
1:0 1:1 2:1 2:2 2:3 |
Olek 62 Szołtysik 73 Deja 84 | ||
Zygmunt Kukla Krzysztof Rześny Ryszard Rachwał Marian Kosiński Eryk Hansel Henryk Kasperczak Włodzimierz Gąsior Witold Karaś Grzegorz Lato Stanisław Stój Edward Maleńki |
SKŁADY | (1-4-3-3) Hubert Kostka (68 Jan Gomola) Rainer Kuchta Stanisław Oślizło Jerzy Gorgoń Henryk Latocha Lucjan Kwaśny Zygfryd Szołtysik Erwin Wilczek (62 Hubert Skowronek) Jerzy Wilim Alojzy Deja Alfred Olek | ||
Trener: Andrzej Gajewski | Trener: Ferenc Szusza |
Relacja
Kronika Górnika Zabrze
Wspaniałą ucztę futbolową zgotowały mieleckiej publiczności drużyny Górnika i Stali. Był to absolutnie najlepszy mecz, jaki oglądano w tym mieście, w bieżącym sezonie. Aby wszystko było jasne, należy powiedzieć, że głównym "sprawcą" tego pięknego widowiska byli gospodarze, którzy nieustępliwymi atakami od początku gry zmusili górników do ujawnienia wszystkich umiejętności. Występując bez Wrażego, Lubańskiego i Banasia nowo kreowany mistrz Polski rozpoczął grę bardzo niemrawo, licząc na to, że uda mu się zgarnąć punkty bez maksymalnego nakładu sił. Ale stalowcy nie przyjęli propozycji gry na chodzonego. Narzucili tak wysokie tempo, że zabrzanie musieli przyjąć rzuconą rękawicę. Przez pierwsze 45 minut obserwowano więc husarskie natarcia mielczan i rozsądną grę defensywy gości. Po przerwie bój rozgorzał na całego. I znowu szturm zaczęli mielczanie. Sygnał do natarcia dał Rześny, bezsprzecznie najlepszy zawodnik w mieleckiej defensywie. Od tej pory posypał się grad strzałów oddawanych przez Kasperczaka, Latę, Stója i Maleńkiego. Pierwszą bramkę zdobył Lato, któremu piłkę wyłożył Maleńki, ogrywając wpierw sprytnie obu stoperów gości. Wyrównał z arcytrudnej pozycji, niewidoczny dotąd Olek. W pięć minut później było 2:1. Lato zostawił za sobą Latochę, zagrał do Gąsiora i Kostka po raz drugi wyjął piłkę z siatki. Na 6 min. przed końcem spotkania celne podanie Wilima zamienił Deja kapitalnym strzałem w rozstrzygającego gola.
GÓRNIK MISTRZEM PO RAZ DZIEWIĄTY! Któż mógł przypuszczać, że Górnik zdobędzie mistrzostwo z przewagą aż 5 punktów nad Legią?! Zabrzanie odnieśli najwięcej zwycięstw i doznali najmniej porażek; ich sukces był więc najzupełniej logiczny. Strzelili najwięcej bramek (ex aequo z Ruchem), stracili tylko o jedną więcej niż Legia. Energiczny finisz dał Górnikowi dziewiąty tytuł mistrzowski. Warto dodać, że górnicy mieli szanse na ustrzelenie dubletu: w niedzielę mieli się spotkać w finale Pucharu Polski z Zagłębiem Sosnowiec...
Sport
Mielec oklaskiwał zwycięzców i pokonanych
MIELEC (tel. wł.). Wspaniałą ucztę futbolową zgotowały mieleckiej publiczności drużyny Górnika i Stali. Był to absolutnie najlepszy mecz, jaki oglądano w tym mieście w bież. sezonie. Aby było wszystko jasne należy powiedzieć, że głównym "sprawcą" tego pięknego widowiska byli gospodarze, którzy nieustępliwymi atakami od początku zmusili górników do ujawnienia wszystkich umiejętności. Występując bez Wrażego, Lubańskiego i Banasia nowo kreowany mistrz Polski rozpoczął grę bardzo niemrawo, licząc na to, że uda mu się zagarnąć punkty bez maksymalnego nakładu sił. Ale stalowcy nie przyjęli propozycji gry na chodzonego. Narzucili tak wysokie tempo, że zabrzanie musieli przyjąć rzuconą rękawicę. Przez pierwsze 45 minut obserwowaliśmy, więc husarskie natarcia mielczan i rozsądną, wyrozumowaną grę defensywy gości. Zarówno Oślizło jak i Gorgoń wspomagani przez drugą linię odpierali spokojnie falowe ataki Laty i jego kolegów. Do 15 minuty Kostka interweniował wielokrotnie, zażegnując nieustające niebezpieczeństwo pod własną bramką. Pokazał on, że odstawienie go do kadrowego lamusa nie ma aktualnie uzasadnienia. Najgoręcej było w okolicach jego świątyni w 27 minucie, kiedy to napastnicy mieleccy oddali trzy pod rząd strzały z bliskiej odległości i ani razu nie zmusili Huberta Kostki do kapitulacji. Nawet w 42 minucie mocny strzał Rześnego sparował na róg, choć wydawało się, że tylko cud może odwrócić bieg wydarzeń. W pierwszej części spotkania goście zrewanżowali się tylko sporadycznymi kontratakami i jednym strzałem Szołtysika obronionym przez Kuklę.
Po przerwie bój rozgorzał na całego. I znowu szturm zaczęli mielczanie. Sygnał do natarcia dał obrońca Rześny bezsprzecznie najlepszy zawodnik w mieleckiej defensywie. Od tej pory posypał się grad strzałów, oddawanych przez Kasperczaka, Latę, Stóła i Maleńkiego. Pierwszą bramkę zdobył Lato, któremu piłkę wyłożył Maleńki, ogrywając wpierw sprytnie obu stoperów gości. Wyrównał z arcytrudnej pozycji niewidoczny dotąd Olek. Trzeba dodać, ze bramkarz mielecki zaspał nieco przy obronie strzału. W 5 minut później było 2:1. Lato zostawił za sobą Latochę, zagrał do Gąsiora i Kostka po raz drugi wyjął piłkę z siatki.
Gwoli sprawiedliwości wypada przypomnieć, że bramkarz Kostka już od paru minut sygnalizował kierownictwu drużyny kontuzję i nie był w stanie obronić tego strzału. Napór Stali rósł. W tym momencie na boisku pojawili się Gomola i Skowronek. Karta zaczęła odwracać się na stronę Górnika. Mistrz Polski sięgnął do bogatego arsenału zagrywek taktyczno - technicznych i oto wprowadzony do gry Skowronek rozgrywa przepiękną akcję z Szołtysikiem, a "Mały" przy biernej postawie Rachwała wyrównując na 2:2. Wydawało się, że remis usatysfakcjonuję obie strony. Nic z tego. W tym meczu nie było zespołu, który chciałby spasować. Jeszcze raz do ataku poszli górnicy i na 6 minut przed końcem spotkania celne podanie Wilima zamienił Deja kapitalnym strzałem w rozstrzygającego gola.
Tyle o wydarzeniach na boisku. Godzi się jednak poświęcić parę zdań aktorom tego pasjonującego spotkania. Wręcz kapitalne partie rozegrali przede wszystkim Szołtysik, Deja, Rześny, Kasperczak, Lato. Pozostali zawodnicy (poza Olkiem, Kuklą i Rachwałem) wznieśli się również na wyżyny piłkarskiego kunsztu. Wygrał Górnik, ale zarówno zwycięzcom jak i pokonanym należą się słowa uznania. Najlepiej oceniła to publiczność, która długo biła gorące brawa schodzącym z boiska piłkarzom.
PO MECZU POWIEDZIELI:
Trener FERENC SZUSZA: To był bardzo ładny pojedynek. Nie spodziewałem się takiego oporu ze strony mielczan. Na zakończenie sezonu chciałbym podkreślić wspaniałą postawę mojego zespołu, który był zgranym kolektywem, realizującym wszystkie polecenia taktyczne i wykazującym ogromną dyscyplinę sportową. Najlepszym graczem dla mnie był Szołtysik. Jego inteligencja i zmysł taktyczny to niezwykle cenne atuty.
ANDRZEJ GAJEWSKI: Nie spełniły się nasze marzenia. Chcieliśmy wygrać z Górnikiem, ale niestety dwa błędy defensywy kosztowały nas drogo.
RYSZARD NIEMIEC, Sport nr 98 z 24 czerwca 1971r.