23.08.1969 - Górnik Zabrze - Legia Warszawa 1:2
23 sierpnia 1969, godzina 19:00 1. liga 1969/70, 4. kolejka |
Górnik Zabrze | 1:2 (0:2) | Legia Warszawa | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Kazimierz Maśka (Wrocław) Widzów: 22 000 |
Musiałek 59 |
0:1 0:2 1:2 |
Pieszko 11 Stachurski 19 | ||
(1-4-3-3) Jan Gomola Rainer Kuchta Stanisław Oślizło Henryk Latocha Alfred Olek Alojzy Deja Erwin Wilczek Hubert Skowronek Zygfryd Szołtysik Włodzimierz Lubański Jerzy Musiałek |
SKŁADY | (1-4-3-3) Władysław Grotyński Władysław Stachurski Zygfryd Blaut Andrzej Zygmunt Antoni Trzaskowski Bernard Blaut Lucjan Brychczy Kazimierz Deyna Janusz Żmijewski Jan Pieszko Robert Gadocha | ||
Trener: Géza Kalocsay | Trener: Edmund Zientara |
Relacja
Kronika Górnika Zabrze
Spotkanie wicemistrza z mistrzem zakończyło się niespodziewanie porażką zabrzan na własnym obiekcie. Grająca bez kompleksów Legia, od samego początku nastawiona na grę ofensywną, zepchnęła Górników do obrony i już po dwudziestu minutach prowadziła dwoma golami - celne trafienia zanotowali Stachurski i Pieszko. Prawdziwy koncert gry dawało trio środkowych pomocników Legii: Brychczy, Deyna i Blaut - kompletnie zneutralizowali poczynania zabrzan w tej strefie boiska. Gol honorowy Musiałka to wszystko, czym mógł odpowiedzieć gospodarz w drugiej odsłonie. Martwiła kolejna porażka, zwłaszcza w obliczu zaobserwowanych wyraźnych braków kondycyjnych na tle rywala...
Sport
Mistrz zagrał po mistrzowsku.
Wiele razy oglądałem w akcji piłkarzy wojskowych. Byłem obserwatorem ich sparingowych spotkań w Bułgarii, podziwiałem ich wyszkolenie techniczne dojrzałość w grze.
Zdziwiłem się więc że legioniści z wielkim trudem zremisowali w ubiegłą środę z jedenastką z Katowic. Okazało się że mieli racje ci którzy mówili o ulgowej grze mistrza o jego wyjątkowo oszczędnym sposobie prowadzenia walki. Obrońca tytułu chciał jak najmniejszym nakładem sił wywieść punkt z stadionu,na którym Górnik doznał zasłużonej porażki. Wszystkie siły wojskowi zarezerwowali na mecz jesieni w Zabrzu. To miała być i była (nie tylko ich zdaniem), batalia, której rezultat ma spore znaczenie w ligowym maratonie.
Legia wygrała w Zabrzu! Duża to niespodzianka ale trzeba od razu powiedzieć że sukces mistrza był zasłużony. Wojskowi posiadali w swoich szeregach więcej klasowych zawodników ,rozegrali ważny pojedynek lepiej pod względem taktycznym. Siła zwycięzców polegała przede wszystkim na dobrej grze w środkowej strefie boiska. Dejna ,Blaut I i Brychczy byli prawdziwymi reżyserami gry. Brychczy w chwilach gdy Zabrzanie starali się zwalniać tępo wygrywał większość pojedynków-dokładnie rozgrywał piłki. Dejna był współautorem bramki zdobytej przez Pieszkę, często celnie i silnie strzelał z daleka,słusznie wykorzystując to że piłka była śliska. Blaut uzupełniał tą parę starając się w chwilach naporu Górnika zaprowadzić ład w defensywie. Legia miała także mocne atuty w Żmijewskim, Gadosze i Stachurskim który włączał się do akcji ofensywnych często ostro strzelając. Przyjemną niespodziankę sprawił przede wszystkim Żmijewski. Ten utalentowany zawodnik w ostatnich spotkaniach spisywał się bardzo słabo.
Unikał walki, rzadko włączał się do akcji inicjowanych przez Pieszkę czy Gadochę. W Zabrzu Żmijewski należał do najgroźniejszych napastników. Raz po raz niepokoił defensywę celnie podawał, w najmniej spodziewanych momentach zjawiał się pod bramką Gomoli. Dzielnie sekundował mu Gadocha. Znacznie słabiej wyszkolony od wspomnianego duetu Pieszko, musiał braki nadrabiać ambicją. I on jednak wypełnił swoje zadanie. W 11 min wykorzystał przytomnie szansę, dobijając strzał Dejny, a kilka razy wykazał szybki refleks posyłając piłkę na bramkę bez chwili zwłoki. Legia wygrała zasłużenie. Taką opinię wyrażali po meczu nawet najbardziej zagorzali zwolennicy ośmiokrotnego mistrza. W machinie Górnika nic się tym razem nie kleiło. Słabo grała druga linia, zwalniająca tempo.
Nie najlepiej dysponowany był Szołtysik,a Lubański pogodził się z asystą Zygmunta nie przejawiając większej ochoty do uzyskania wolnej przestrzeni.
Na nic zdały się wysiłki bardzo aktywnego w tym spotkaniu Musiałka i pracującego w pocie czoła Olka. Nie znajdując wsparcia niewiele mogli zdziałać gdyż defensywa Legi nie zwykła się bawić w zawiłe kombinacje.
Górnik słynął dotąd z wysokich umiejętności kierowania wydarzeniami po swojej myśli. W Zabrzu role się zmieniły. To Legia nadawała ton grze, inspirowała ją według nakreślonych założeń przedmeczowych.
Wypełniła zadanie w stu procentach i po raz drugi w historii spotkań z Górnikiem wywiozła z jaskini lwa dwa punkty. Kto wie czy nie były to punkty na wagę tytułu.
Po meczu powiedzieli:
Andrzej Zientara: Miałem racje mówiąc po meczu w Katowicach ze z Górnikiem będziemy mieli łatwiejszą przeprawę. Nie przypuszczałem jednak że tak łatwo wywieziemy z Zabrza dwa punkty. W moim zespole nie było tym razem słabo obsadzonych pozycji. Wszyscy wykonali swoje zadania, a niektórzy jak np. Brychczy znacznie przekroczyli normę.
Marian Olejnik: Raz na wozie, raz pod wozem. Po zwycięstwie nad Gwardią w Warszawie myślałem, że Górnik złapał już właściwy rytm i grać będzie z każdym meczem lepiej. Tymczasem obrońca tytułu okazał się wyjątkowo surowym egzaminatorem. Utrata tych punktów może mieć decydujące znaczenie dla dalszego przebiegu mistrzowskiej batalii.
Dymitr Popdymitrow, Sport nr 100 z 29 sierpnia 1969