23.10.1971 - Ruch Chorzów - Górnik Zabrze 1:4
23 października 1971 (sobota), godzina 17:30 1. liga 1971/72, 11. kolejka |
Ruch Chorzów | 1:4 (0:1) | Górnik Zabrze | Chorzów Sędzia: Alojzy Jarguz (Olsztyn) Widzów: 40 000 |
Marx 89 |
0:1 0:2 0:3 0:4 1:4 |
Lubański 35 g Lubański 63 Lubański 68 g Lubański 77 | ||
Skowronek | ||||
Piotr Czaja 2 Antoni Piechniczek 2 Antoni Nieroba 2 Jerzy Wyrobek 2 Jan Rudnow 1,5 Zygmunt Maszczyk 2,5 Bronisław Bula 2,5 Józef Gomoluch 2,5 Joachim Marx 2,5 Edward Herman 2 Czesław Maruszka 2 |
SKŁADY | Hubert Kostka 2,5 Henryk Latocha 2 Jerzy Gorgoń 2,5 Stanisław Oślizło 3 Zygmunt Anczok 2,5 Alojzy Deja 2 (56 Erwin Wilczek n.) Zygfryd Szołtysik 3 Hubert Skowronek 2 Jan Banaś 3 Włodzimierz Lubański 5 Władysław Szaryński 2,5 | ||
Trener: Michal Vičan | Trener: Antoni Brzeżańczyk |
Dodatkowe informacje
- Spotkanie ligowe z Ruchem nr 33 (derby nr 49).
- Spotkanie ocenione na 4 gwiazdki według Sportu (obok piłkarzy noty według tegoż dziennika).
- Według innego źródła pierwszy gol Lubańskiego padł w 30. minucie.
Relacja
Latem 1971 w Chorzowie postanowiono zatrudnić Słowaka, Michala Vičana. Efekty jego pracy były szybko widoczne. Na trzy kolejki przed końcem rundy jesiennej sezonu 1971/72 chorzowianie byli samodzielnym i zdecydowanym liderem tabeli. W całej rundzie przegrali tylko dwa pojedynki. Kluczem do zdobycia premii jesieni miał być właśnie mecz z Górnikiem. Z kolei w Zabrzu, prowadzonym przez Antoniego Brzeżańczyka, działacze byli zawiedzeni postawą piłkarzy w uroczystych dniach jubileuszu klubu. Ciągle jednak powtarzano: trochę cierpliwości. Optymiści byli przekonani, że forma przyjdzie właśnie na wielkie derby z Ruchem.
Wszystko zaczęło się jednak zgodnie z przewidywaniami. Już we wstępnej fazie spotkania chorzowianie chcieli zadać rywalowi cios, który miał onieśmielić jego poczynania. Zygmunt Maszczyk strzelił ostro z daleka, odbitą piłkę przejął Joachim Marx, nastąpiła poprawka, która wylądowała na poprzeczce. W chwilę później Włodzimierz Lubański zdecydował się na strzał spoza linii szesnastki i tym razem poprzeczka stała się sprzymierzeńcem Piotra Czaji. Taki wstęp do wielkich derbów był zapowiedzią olbrzymich emocji i wysokiego poziomu.
Górnik postawił jednak wszystko na jedną kartę, a ponieważ szybkości, precyzji i kondycji starczyło mu na pełne 90 minut, karta ta okazała się obfita w atuty. Jednym z nich był Lubański, który pokazał całą gamę swych umiejętności. Był zawodnikiem, który przerastał wszystkich o głowę, wykazał nieprzeciętny nerw do gry i doskonałą dyspozycję strzelecką. Sam zdobył cztery bramki i mógł zdobyć jeszcze jedną. Byłby to najpiękniejszy gol. Oto w 50. minucie przejął piłkę na własnej połowie boiska. Rozejrzał się, sprawdził jaki jest układ sił na murawie, nabrał szybkości niczym hokeista i ruszył na bramkę rywala. Mijał z łatwością jednego, drugiego i trzeciego obrońcę, wyciągnął z bramki Czaję, ale w momencie kiedy już przygotowywał się do ukoronowania wspaniałego rajdu strzałem, piłka uciekła za daleko od bramki i obiektywna publiczność mogła tylko fetować znakomity ciąg i drybling.
Końcówka toczyła się już całkowicie pod dyktando zabrzan. Ruch nie miał zamiaru poddawać się bez walki, udało się jednak zdobyć tylko honorowego gola. Na minutę przed ostatnim gwizdkiem Joachim Marx dopiął celu i bramka ta w jakimś stopniu usatysfakcjonowała zwolenników lidera. Na więcej zabrakło czasu i środków.
Zwycięzcy nie mieli w swoich szeregach słabych punktów. Dysponowali zawodnikami bardzo dobrymi i dobrymi. Na szczególne wyróżnienie zasłużył na pewno Lubański, Oślizło, który nie popełnił właściwie żadnego błędu, Gorgoń zatruwający życie raz Marxowi, raz Hermanowi oraz pracujący na pełnych obrotach Szołtysik.
Ruch generalnie nie zawiódł. Zaczął w dobrym stylu i toczył wyrównany bój z mistrzem Polski. Dopiero stracone bramki odebrały mu wiarę w możliwość uzyskania korzystnego wyniku. Słabiej grali boczni obrońcy a zwłaszcza Rudnow, po którym było widać skutki długiej przerwy. Herman i Marx groźni w pierwszej fazie, później przegrali sporo pojedynków z dobrze zorganizowaną defensywą Górnika. Ofiarnie pracował Gomoluch, który też znalazł się pod koniec spotkania w znakomitej sytuacji i w niewybaczalny sposób ją zmarnował. Gdyby zdobył bramkę, wynik w pełni odzwierciedlałby wówczas układ sił.
Zabrzanie zdobyli na stadionie Chorzowa same pozytywne opinie za grę, 2 punkty, 4 bramki i awans na trzecią pozycję w tabeli ze stratą zaledwie jednego punktu do prowadzącego duetu Ruch – Zagłębie Sosnowiec.