24.04.1971 - Górnik Zabrze - Zagłębie Wałbrzych 1:0
24 kwietnia 1971 1. liga 1970/71, 19. kolejka |
Górnik Zabrze | 1:0 (1:0) | Zagłębie Wałbrzych | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Kazimierz Polaczek (Łódź) Widzów: 10 000 |
Szaryński 4 | 1:0 | |||
(1-4-3-3) Jan Gomola Jan Wraży Joachim Szlosarek Stanisław Oślizło Henryk Latocha Alojzy Deja (73 Jerzy Wilim) Zygfryd Szołtysik Hubert Skowronek Jan Banaś Włodzimierz Lubański Władysław Szaryński |
SKŁADY | Szeja Pietraszewski Paździor Cieszowiec Szłykowicz Galas Augustyniak Nowak (81. Gawron) Stachuła Odsterczyl Kwiatkowski | ||
Trener: Ferenc Szusza |
Relacja
Bramka padła już w 4. minucie, ale po 10 minutach Górnik mógł prowadzić różnicą dwóch bramek, gdy Lubański po minięciu bramkarza nie trafił do pustej bramki. Mimo tego świetnie w bramce gości spisywał się ich bramkarz, Szeja, który nie dał się pokonać już do końca spotkania. Dobrą postawą w trakcie meczu zrehabilitował się za błąd przy golu zdobytym przez górników. Po raz kolejny dobrą formę zaprezentował też Banaś. Nie najlepsze wrażenie starał się zatrzeć Lubański, a Szołtysik rozkręcił się dopiero w drugiej połowie. Godny odnotowania jest debiut młodego obrońcy Szlosarka, który zagrał całkiem dobry mecz i dobrze rokował na przyszłość.
Sport
Zwyżka formy i nastrojów w obozie wiceliderów.
ZABRZE. Psioczymy często na poziom rozgrywek ligowych. Nie bez racji, bowiem równanie w dół jest aż nadto widoczne, a kandydaci do mistrzowskiego tytułu walczą jak równy z równym z drużynami, którymi przyświecają...bardzo przyziemne cele. W szarzyźnie ligowych bojów zdarzają się jednak mecze-rodzynki. Co ciekawsze, dotychczas partnerami w nich były drużyny usytuowane na najwyższych szczeblach ligowej tabeli oraz piłkarze, którzy mozolnie wspinają się w górę. W Warszawie Legia niedawno egzaminowała beniaminka z Mielca, w sobotę w Zabrzu wałbrzyszanie starali się przekonać widownię, że umieją już dosyć dużo, że konsekwentnie budują zespół, z ambicjami sięgającymi bezpiecznych pozycji w środku tabeli.
Podobnie jak i w stolicy wygrał "profesor". Górnik zdobył już w 4 minucie bramkę, w 8 min. mógł prowadzić 2:0 (Lubański minął Szeję i nie trafił w światło bramki), a tuż po przerwie i w końcówce bramkarz Zagłębia popisał się czterema interwencjami, którymi z nadwyżką odrobił błąd w ustawieniu przy stracie jedynego gola. Górnik w tym okresie grał jak z nut. Grał i strzelał. W każdej sytuacji szukał luki w defensywie gości. Nie znalazł jej do końca spotkania, ale było w tym więcej zasługi wałbrzyszan niż winy zabrzan, którzy na śliskim boisku grali z dawno u nich nie spotykanym wigorem, animuszem i polotem. Reżyserem większości poczynań był niezrównany Banaś. Ten doskonale technicznie wyszkolony piłkarz już w spotkaniach z Manchesterem zasygnalizował, wysoką formę. Utrzymuje się w niej nadal i wszystko wskazuje, że "dowiezie" ją do ważnych spotkań międzypaństwowych. W sobotę Banaś radził sobie z piłką w każdej sytuacji. Wystawiał kolegów i sam strzelał. Dwukrotnie po jego strzałach z dalszej odległości Szeja z najwyższym trudem skierował piłki na korner. Gdyby Banaś zdobył w sobotę bramkę, pierwsza "piątka" w wiosennej rundzie byłaby nieuchronna!
O Lubańskim wspomnieliśmy. Po fatalnym zagraniu na początku, otrzymał solidną porcję gwizdów. Starał się do końca jak mógł grał bardzo ambitnie, pragnąc zatrzeć nie najlepsze wrażenie. Szołtysik rozkręcił się w drugiej połowie i wówczas druga linia zabrzan non-stop uruchamiała napastników. W zespole zabrzan zobaczyliśmy młodego obrońcę - debiutanta Ślosarek, którego Oślizło z troskliwością ojca asekurował w każdej trudniejszej sytuacji, zademonstrował poprawną grę głową, niezłe ustawianie się. Warunki fizyczne ma dobre, a więc i perspektywy również.
Skoro mowa o perspektywach, czas zwrócić uwagę na zespół z Wałbrzycha. Kiedy awansował on do ekstraklasy, oglądaliśmy jego pierwszy mecz właśnie z Górnikiem w Zabrzu. Sporo czasu upłynęło od pamiętnego meczu i dużo zmieniło się w drużynie Zagłębia. Mamy na myśli zmiany kadrowe i aż nadto widoczne różnice w sposobie gry. Goście rozpoczęli w Zabrzu bardzo ostrożnie, ale umiejętność przejścia z defensywy do ataku, organizacja poczynań ofensywnych znamionowała zrozumienie zasad nowoczesnego futbolu. Wszystko to jest podbudowane solidnym warsztatem piłkarskim, doskonałą kondycją, sprawnością ogólną i biegową wszystkich piłkarzy. Tylko na początku, zwłaszcza po utracie bramki, sprawiali wrażenie studenta dobrze przygotowanego do sesji, któremu jednak nie wyszła pierwsza odpowiedź i trochę się pogubił. Potem było już znacznie lepiej, co obiektywna publiczność w pełni doceniała. Jeśli zespoły z dolnych rejonów I ligi będą równać do wałbrzyszan, wówczas nie będziemy musieli wciąż narzekać na wielki dystans umiejętności pomiędzy czołówką a średniakami.
Po meczu powiedzieli:
ANTONI BRZEŻAŃCZYK: Moi chłopcy byli bardzo przejęci swoją rolą. Z początku czuli wyraźny respekt przed Górnikiem. Kiedy odzyskali równowagę, robili wszystko, by uzyskać jak najkorzystniejszy wynik i pozostawić dobre wrażenie. Nie do mnie należy ocena, czy wykonali swoje zadanie.
MARIAN OLEJNIK: Nareszcie publiczność z Zabrza zobaczyła interesujące spotkanie. Górnik grał zupełnie dobrze i powinien zdobyć jeszcze dwie bramki. Goście potwierdzili, że poczynili wielkie postępy
STANISŁAW PENAR, Sport nr 64 z 26 kwietnia 1971r.