24.05.1959 - Górnik Zabrze - Ruch Chorzów 2:2
24 maja 1959 (niedziela) 1. liga 1959, 9. kolejka |
Górnik Zabrze | 2:2 (2:0) | Ruch Chorzów | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Antoni Gorączniak (Poznań) Widzów: ok. 25 000 |
Pol 12 Jankowski 37 |
1:0 2:0 2:1 2:2 |
Polok 64 Polok 79 | ||
Józef Kaczmarczyk 2 Antoni Franosz 2 Henryk Hajduk 2 Marian Olejnik 2 Ginter Gawlik 3 Jan Pieczka 2 Ernest Pol 2 Edward Jankowski 3 Manfred Fojcik 3 Edmund Kowal 2 Jan Kowalski 1 |
SKŁADY | Ryszard Wyrobek 3 Eugeniusz Pohl 3 Mieczysław Siekiera 2 Józef Pohl 1 Antoni Nieroba 2 Zygmunt Pieda 3 Kazimierz Polok 3 Bernard Bem 1 Alojzy Łysko 1 (46 Eugeniusz Lerch 1) Gerard Cieślik 2 Hubert Pala 1 | ||
Trener: Janos Steiner | Trener: Ewald Cebula |
Dodatkowe informacje
- Spotkanie ligowe z Ruchem nr 7 (derby nr 15).
- Obok piłkarzy noty według Sportu.
Relacja
Sport
„Końcówka” chorzowian jak za dawnych lat Górnik Zabrze – Ruch Chorzów 2:2 (2:0)
Nowy sezon, nowi szkoleniowcy. Do Zabrza przeniósł się z Chorzowa János Steiner. Tam zastąpił go Edward Cebula.
Na derbowe spotkanie przyszedł czas w 9. kolejce. Górnik, ówczesny lider miał szansę na utrzymanie uprzywilejowanej pozycji, Ruch balansował bowiem nad przepaścią. W poprzedniej kolejce na własnym boisku uzyskał z górnikami Radlina tylko remis 0:0 po grze, która doprowadziła do białej gorączki jego zwolenników. W Zabrzu jedynym zmartwieniem był… nadmiar klasowych napastników. Oprócz etatowej piątki kandydował do niej również Jan Kowalski. W Ruchu panował bez porównania gorszy nastrój. Kierownictwo nie narzekało wprawdzie na żadne kontuzje i choroby piłkarzy, ale zmartwieniem była niewątpliwie forma piłkarzy. Wszystko przemawiało więc za Górnikiem, ale w tych pojedynkach nie było murowanych faworytów, co i tym razem znalazło potwierdzenie w rzeczywistości.
Górnicy spodziewali się łatwego finiszu po tytuł mistrza wiosny, tymczasem niebiescy, którzy mieli paść ich pierwszą ofiarą, stawili zażarty opór i w efekcie derby Śląska zakończyły się wynikiem remisowym. Nawet prowadzenie zabrzan 2:0 nie wytrąciło z równowagi podopiecznych Edwarda Cebuli i w drugiej połowie zdołali odrobić straty dzięki dwóm trafieniom Kazimierza Poloka.
Już dawno derby Śląska nie miały tak nieoczekiwanego i frapującego przebiegu. Przez blisko godzinę na boisku panował Górnik, grający z większym rozmachem i precyzją, oddający dużo silnych i celnych strzałów. W tym okresie rola chorzowian ograniczała się wyłącznie do obrony bramki. Ich atak operował w trójkę, a niekiedy nawet w dwójkę i nie był w stanie poważniej zagrozić bramce Józefa Kaczmarczyka. Obrona górników, jakkolwiek zabrakło w niej Czecha i Florenskiego, który doznał kontuzji w meczu reprezentacji likwidowała w zarodku niezdecydowane akcje chorzowian. W tej sytuacji cały ciężar gry spadł na barki defensywy Ruchu i trzeba przyznać, że bardzo długo dzielnie odpierała ona falowe ataki zabrzan. Jednak z czasem Józef Pohl coraz rzadziej nadążał za szybką i dobrze rozumiejącą się dwójką Ernest Pol – Edward Jankowski, a Mieczysław Siekiera, mimo asekuracji Eugeniusza Pohla, także nie potrafił skutecznie zaryglować dostępu do bramki środkiem boiska. 10-minutowe natarcie gospodarze udokumentowali zdobyciem bramki. Edward Jankowski zacentrował w pełnym biegu piłkę na główkę Manfreda Fojcika, środkowy napastnik wyłożył ją na nogę znajdującemu się bez opieki Ernestowi Polowi i Ryszard Wyrobek okazał się zupełnie bezradny. Prowadzenie jeszcze bardziej zdopingowało górników. Bombardowali bramkę Ruchu z każdej pozycji. Bramkarz niebieskich dwoił się i troił, lecz w 37 minucie musiał skapitulować po raz drugi. Edward Jankowski wyszedł błyskawicznie do podania Edmunda Kowala, podciągnął piłkę do przodu i z najbliższej odległości kopnął do siatki.
Było 2:0 i wydawało się, że Ruch nie odegra w tym meczu już żadnej roli, tym bardziej, że także po wznowieniu gry po przerwie górnicy dyktowali przebieg gry na boisku. Trwało to do 60 minuty, kiedy to nastąpiła całkowita zamiana ról. Zabrscy napastnicy stanęli jakby w miejscu, a obrona Górnika, która przez godzinę miała spokojny żywot, musiała dać z siebie wszystko, by powstrzymać chorzowską nawałnicę. Przy silniejszym naporze przeciwnika defensorzy Zabrza popełniali jeden błąd za drugim. Konsekwencją tego były dwie bramki Kazimierza Poloka. Najpierw, w 64 minucie prowadził piłkę przez 30 metrów i przytomnie strzelił obok Józefa Kaczmarczyka do bramki. Kwadrans później doprowadził do remisu, dzięki czemu niebiescy wywalczyli ważny 1 punkt i utrzymali 9. miejsce w tabeli. Liderem rozgrywek nadal jednak był Górnik.
Warto zaznaczyć, iż był to jedyny stracony punkt przed górników w tym sezonie na własnym stadionie.
Sport nr 63 z dnia 25.05.1959