24.09.1967 - GKS Katowice - Górnik Zabrze 2:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
24 września 1967 (niedziela)
1. liga 1967/68, 8. kolejka
GKS Katowice 2:1 (0:1) Górnik Zabrze Katowice
Sędzia: Stanisław Eksztajn (Warszawa)
Widzów: ok. 10 000
HerbGKSKatowice.gif Herb.gif

Krakowiak 74
Nowak 85
0:1
1:1
2:1
Szołtysik 23

Czaja
Anczok
Piecyk
Geszczlecht
Alojzy Łysko
Olsza
Szmidt
Nowak
Burczyk
Zuzok
Rother (46 Krakowiak)
SKŁADY
Hubert Kostka
Alfred Olek
Stanisław Oślizło
Stefan Florenski
Henryk Latocha
Zygfryd Szołtysik
Hubert Skowronek
Erwin Wilczek
Alojzy Deja (46 Jerzy Musiałek)
Włodzimierz Lubański
Roman Lentner
Trener: Jerzy Nikiel Trener: Géza Kalocsay

Relacje

Kronika Górnika Zabrze

Początek spotkania zapowiadał dobrą grę mistrza Polski. Górnik grał dobrze i był lepszy od katowiczan we wszystkich formacjach. Jednak wystarczyło to tylko do strzelenia jednej bramki, autorstwa Szołtysika po podaniu Lentnera. Później Lubański miał okazję, żeby podwyższyć wynik, jednak dobrze spisał się Czaja. W drugiej części gry role się odwróciły. To GKS dominował, przeprowadzał składniejsze i groźniejsze akcje, a wprowadzony po przerwie Krakowiak był nie do zatrzymania nawet przez Oślizłę. To on wyrównał stan meczu w 74. minucie, a w 85. losy spotkania były już rozstrzygnięte, kiedy mocnym uderzeniem z półwoleja Nowak strzelił na 2:1. Najlepszym zawodnikiem tego meczu po stronie zabrzan był Kostka, jednak reszta drużyna wypadła bardzo kiepsko.

Sport

A – klasowy piłkarz zakasował reprezentantów.

Katowice. – Kiedy byliśmy świadkami takiego finiszu Katowic? To, co zademonstrowali katowiczanie w drugiej połowie gry przeszło wszelkie oczekiwania. Przez 45 minut grali oni jak w transie, przez 45 minut demonstrowali futbol w najlepszym wydaniu. Była to gra na cztery gwiazdka: błyskawiczne tempo, pozycyjne zmiany zawodników, precyzyjne podania na dostartowanie i strzały na bramkę.

Zaskoczony impetem mistrz Polski zgubił się całkowicie. Zepchnięty na własne przedpole bramkowe bronił się rozpaczliwie, ale porażki nie mógł uniknąć. Przewaga katowiczan rosła z minuty na minutę, by w końcu przynieść im pełny sukces. Po raz pierwszy w historii ligowych Górnik przegrał z Katowicami.

Początek spotkania bynajmniej nie zapowiadał takiego epilogu. Górnik mimo, że nie był w najlepszej dyspozycji panował nad sytuacją grając składniej od katowiczan we wszystkich liniach. Zabrzanie nie mieli jednak ochoty do szybkiej gry. Zwalniali tempo, unikali bezpośrednich starć i pojedynków o piłkę. Ulgowa taryfa wystarczyła im jednak do uzyskania prowadzenia. Zdobył je w 23 minucie Szołtysik z podania Lentnera nie bez winy obrony Katowic. W 10 minut później górnicy mogli podwyższyć wynik, Lubański znajdował się w znakomitej sytuacji, lecz jego niedostatecznie plasowany strzał obronił Czaja. Katowice miały w tym okresie tylko jedną okazję bramkową. W minutę po zdobyciu przez Szołtysika bramki, Szmidt znalazł się sam na sam z Kostką, by skierować piłkę tuż obok słupka.

Do przerwy Katowice zdradzały wyraźny respekt przed mistrzem Polski. W szeregach gospodarzy rzucała się w oczy nerwowość z której rodziły się „sparaliżowane” ruchy, błędy w kryciu, niedokładność podań i innego rodzaju niedomagania. „Dziurawa” była obrona, nie istniał praktycznie atak. Wszystko to zniknęło w drugiej połowie. Pięć minut przerwy wystarczyło, aby na boisko wyszedł jakby nie ten sam zespół.

Nie do poznania zmienił się przed wszystkim atak Katowic. Formacja, która w pierwszej połowie niezdolna była do przeprowadzenia jednej składniejszej akcji, inicjowała teraz pomysłowe i groźne kombinacje. Rozegrał się wyraźnie Burczyk, doskonałym posunięciem okazało się wprowadzenie w miejsce Rothera rezerwowego Krakowiaka. Piłkarz ten, który występuje w A-klasowym zespole Katowic, wniósł do gry dynamikę i rozmach, których brakowało dotychczas gospodarzom. Kiedy w 3 minucie gra Krakowiak dał sobie radę z Latochą, po czym oddał strzał, który przeszedł tuż obok słupka – myśleliśmy, że to przypadek. Debiutant poczynał jednak sobie z minuty na minutę śmielej. Wygrywał większość pojedynków, był nie do utrzymania nawet dla Oślizły. Grał w prosty, nieskomplikowany sposób, ale bardzo skutecznie i mądrze. Dzięki niemu nabrali zaufania w swe siły Zuzok, Nowak i inni gracze Katowic.

Ukoronowaniem znakomitego debiutu Krakowiaka był zdobycie wyrównującej bramki. Oddany przez niego strzał po błyskawicznym rajdzie prawą flanką, miał tak piorunująca siłę, że reprezentacyjny bramkarz Polski nie miał przy nim nic do powiedzenia. Bramka ta padła dopiero w 73 minucie. Do tego czasu katowiczanie mogli na dobrą sprawę mecz mieć wygrany. Posiali bowiem olbrzymią przewagę. Bramka Górnika znajdowała się pod huraganowym obstrzałem. Bramek jednak nie było. Kostka wychodził z wszystkich opresji obronną ręką. Sparował kilka groźnych strzałów Burczyka, nie dał się zaskoczyć Zuzokowi, Szmidtowi i Nowakowi. Sposób na bramkarz Górnika znalazł dopiero Krakowiak.

Losy spotkania rozstrzygnęły się w 85 minucie. Lewoskrzydłowy Katowic, Nowak powtórzył wyczyn Krakowiaka strzelając z półwoleja zwycięską bramkę. Sprawiedliwości więc stało się zadość. Zwycięstwo przypadło drużynie bezwzględnie lepszej, drużynie, która swą grą w drugiej połowie na sukces ten zasłużyła.

W Górniku z wyjątkiem Szołtysika, Olka i Kostka wszyscy wypadli poniżej oczekiwań. Niepewnie grali Oślizło z Latochą, jednostronnie Skowronek, bez jakiejkolwiek koncepcji Wilczek, Musiałek, Deja i Lentner. Największy zawód sprawił jednak Lubański. Nonszalancja, z jaką zmarnował on stuprocentową pozycję w 65 minucie spotkania, kiedy Górnik prowadził 1:0, była wręcz karygodna. Kto wie, czy przez tę jego niefrasobliwość mistrz Polski nie stracił wczoraj szansy na zdobyciu tytułu w przyszłym roku ?

Po meczu powiedzieli:

Trener Katowic, Jerzy Nikiel: „Bardzo się cieszę, ze zwycięstwa i udanego debiutu Krakowiaka. Miałem nosa, że nie pozwoliłem mu w sobotę na występ w naszym A-klasowym zespole. W swoim zespole nikogo nie wyróżniam. Wszyscy grali w drugiej połowie niemal bezbłędnie.”

Trener – selekcjoner PZPN-u, Michał Matyas: „Bardzo dobry mecz katowiczan. Drugą połowę rozegrali wręcz kapitalnie, demonstrując piłkę nożną na najwyższym poziomie.”

Działa Górnika, Michał Szulc: „Lepiej nie mówić. Naszą drużynę usprawiedliwia częściowo ciężki środowy mecz z Djurgardenem.”

Tadeusz Bagier, Sport nr 113 z 25 września 1967