25.08.1990 - Górnik Zabrze - Zagłębie Lubin 2:2
25 sierpnia 1990 (sobota), godzina 17:00 1. liga 1990/91, 5. kolejka |
Górnik Zabrze | 2:2 (1:1) | Zagłębie Lubin | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Krzysztof Słabik (Gdańsk) Widzów: 7 098 |
Kraus 11 Zagórski 46 |
1:0 1:1 2:1 2:2 |
Marciniak 20 g Marciniak 69 g | ||
Kujawa | ||||
Marek Bęben Jacek Grembocki Piotr Jegor Mirosław Staniek Mirosław Szlezak Krzysztof Zagórski Dariusz Koseła Robert Warzycha Ryszard Staniek Ryszard Cyroń (76 Henryk Bałuszyński) Ryszard Kraus (75 Remigiusz Golda) |
SKŁADY | Jarosław Bako Jarosław Chwaliszewski Romuald Kujawa Andrzej Wójcik Zdzisław Pietrzykowski Jarosław Góra Stefan Machaj Marek Godlewski Zbigniew Szewczyk Dariusz Marciniak (79 Mariusz Olbiński) Adam Zejer | ||
Trener: Jan Kowalski | Trener: Stanisław Świerk |
Relacje
Sport
Prezent od Bębna
Dariusz Marciniak nie miał łatwego życia na stadionie Górnika. Musiał walczyć nie tylko z obrońcami zabrskiej jedenastki („plaster” w osobie Mirosława Stańka był mało przylepny), lecz także być głuchym na wszelkie docinki i niewybredne okrzyki z trybun. Napastnik Zagłębia wyszedł zwycięsko z tej próby nerwów, czego widomym dowodem dwa gole jego autorstwa. Dzięki temu wicemistrzowie Polski wywieźli z Zabrza jeden punkt i zachowali miano drużyny niepokonanej w bieżących rozgrywkach.
Gospodarze wcale nie ulękli się renomy rywala i rozpoczęli mecz z ogromnym animuszem. Już w drugiej minucie Bakę zatrudnił Zagórski, a parę chwil później dogodnej sytuacji do strzelenia gola nie wykorzystał Kraus, trafiając piłką w bramkarza Zagłębia. W jedenastej minucie nawałnica zabrzan przyniosła wreszcie pożądany skutek. Robert Warzycha oddał bardzo silny strzał z 16 metrów. Bako nie był w stanie utrzymać piłki w rękach i nadbiegający Ryszard Kraus dopełnił formalności.
Radość zabrzan trwała zaledwie dziewięć minut, bowiem po upływie tego czasu na listę strzelców bramek wpisał się Dariusz Marciniak. Asystę przy tym golu zapisujemy nie tylko na konto Adama Zejera, który popisowo rozegrał rzut rożny, lecz również obrońców Górnika — Mirosława Stańka i Piotra Jegora. „Anioł stróż” Marciniaka zupełnie stracił głowę pod własną bramką. Jegor też nie zareagował w porę i dynamiczne wyjście do główki „Marcina” zakończyło się fatalnie dla gospodarzy.
Podopieczni Jana Kowalskiego nie załamali się takim obrotem sprawy i w dalszym ciągu atakowali z pasją. Trzykrotnie byli bliscy sukcesu — dwa razy dał o sobie znać Ryszard Staniek, raz Robert Warzycha.
W 36 minucie po strzale wychowanka Cukrownika Chybie (a nie Gwarka Zabrze, jak upiera się telewizyjny sprawozdawca) piłka trafiła w poprzeczkę natomiast kilkadziesiąt sekund przed gwizdkiem na przerwę bomba Warzychy wylądowała na słupku!
Drugą połowę spotkania gospodarze rozpoczęli od mocnego uderzenia. Kilku piłkarzy Zagłębia było chyba jeszcze myślami w szatni, więc Krzysztof Zagórski urządził sobie między nimi slalom niczym Alberto Tomba. Efekt? W 19 sekund po wznowieniu gry Górnik prowadził 2-1! Być może ten rezultat utrzymałby się do końcowego gwizdka arbitra, gdyby nie fatalny kiks Marka Bębna. Z pozoru niegroźne dośrodkowanie Adama Zejera z rzutu wolnego nie padło łupem bramkarza (okrzyk „moja” słyszano chyba w pobliskich domach) i Dariusz Marciniak otrzymał piłkę jak na tacy. Strzał do pustej bramki był tylko formalnością.
Bogdan Nather, Sport nr 1625, 27 sierpnia 1990