25.10.1972 - Dynamo Kijów - Górnik Zabrze 2:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
25 października 1972 (środa)
PEMK 1972/73, 1/8 finału
Dynamo Kijów 2:0 (0:0) Górnik Zabrze Kijów
Sędzia: Müncz (Węgry)
Widzów: 80 000
HerbDynamoKijow.gif Herb.gif
Muntian 60k
Puzacz 78
1:0
2:0
Rudakow
Doczenko (24. Damin)
Sosnichin
Fomienko
Matwiejenko
Troszkin
Puzacz
Kołotow
Wieremiej
Byszowiec (29. Muntaian)
Błochin
SKŁADY Jan Gomola
Henryk Holewa
Jerzy Gorgoń
Jan Wraży
Zygmunt Anczok
Zygfryd Szołtysik
Alojzy Deja
Hubert Skowronek
Władysław Szaryński (74.Jan Banaś)
Włodzimierz Lubański
Andrzej Szarmach
Trener: Aleksander Sewidow Trener: Gyula Szücs

Przed meczem

Sport

Po ligowym meczu Górnika z Pogonią w obozie zabrzan, w obliczu trudnego pojedynku pucharowego w Kijowie zapanowały niezbyt wesołe nastroje. Okazało się bowiem, że Stanisław Oślizło ma poważnie kontuzjowana nogę i jego udział w meczu z Dynamem jest raczej wykluczony. W tej sytuacjo lekarz zabrzan dr. H. Głuch czyni wszelkie wysiłki by „postawić” na nogi reprezentacyjnego obrońcę Zygmunta Anczoka. Czy do środy Anczok będzie zdolny do gry? Na to pytanie nikt w Zabrzu nie potrafił odpowiedzieć.

Jeszcze nigdy przed ważnymi meczami pucharowymi nie mieliśmy takich kłopotów – stwierdził drugi trener Górnika Jan Kowalski. Udajemy się do Kijowa tylko z dwoma obrońcami na których można w pełni liczyć: Gorgoniem i Wrażym. Wszak niedawny junior Holewa ma za sobą tylko jeden pojedynek w pierwszej jedenastce. Anczok nie jest w pełni sił. Kto wie czy do gry w tej formacji nie zostanie desygnowany Skowronek. O wszystkim zadecydujemy już w Kijowie, gdzie przebywał trener Szuecs obserwujący spotkanie Dynama z Neftczim Baku.

Jak nas poinformował Jan Kowalski, który miał wczoraj okazje rozmawiać z wiceprezesem Górnika inż. Szafrańskim obserwującym również mecz Dynama z Neftczi zakończony zwycięstwem kijowian 6:1 gospodarze są w świetnej dyspozycji. Zabrzanie muszą bardzo uważać na szybkie kontr wypady dynamowców z których uzyskali wszystkie 6 bramek. Specjalny opiekun zostanie przydzielony szybkiemu napastnikowi i zarazem groźnemu strzelcowi Olegowi Błochinowi, który – przypomnijmy – zmusił do kapitulacji Huberta Kostkę podczas meczu Polska – ZSRR na Igrzyskach Olimpijskich.


Losowanie

Sport

Górnik wylosował znajomego rywala, z którym w jesieni 1967 roku stoczył dwa zacięte pojedynki – Dynamo Kijów.

Była to wówczas spora sensacja, jako że wcześniej Dynamo wyeliminowało szkocki Celtic. Górnik rozegrał świetna partię w Kijowie, wygrał 2:1. W Chorzowie był remis 1:1 i awans gorąco fetowany przez 100 tysięcy widzów. Jak będzie tym razem? Poczekajmy, zobaczymy.

Relacja

Sport

Dynamo bardzo energiczne, grające konsekwentnie. Od początku zarysowała się bardzo wyraźna przewaga gospodarzy. Dyktowali oni tempo, zepchnęli zabrzan do głębokiej defensywy. I tym razem górnicy grali w ustawieniu 1-4-4-2. Z czterema zawodnikami w środkowej strefie i tylko dwoma wysuniętymi napastnikami: Lubańskim i Szarmachem.

Realizacja nakreślonej strategii była jednak o dwie klasy gorsza. Główna w tym wina drugiej linii. W formacji tej nasi piłkarze nie mieli pełnowartościowego zawodnika. Starał się jak mógł Szołtysik, ale i jemu zdarzały się niedokładne podania. Zresztą wszyscy zawodnicy drugiej linii zaabsorbowani byli głównie walką w najbliższym sąsiedztwie bramki Gomoli, środek pola oddaliśmy rywalom, którzy w tej strefie organizowali wszystkie akcje ofensywne, przechwytywali źle adresowane piłki.

Dość wyraźna poprawa nastąpiła po upływie 20 minut bardzo chaotycznej i nerwowej gry. Wydawało się, że Górnik już uporządkował szeregi, że jest świadom celu do jakiego zmierza. Gorgoń pewnie interweniował, naprawiał błędy kolegów, wspierał szczególnie młodego Holewę, który po raz pierwszy w niezbyt długiej karierze występował w tak trudnym pojedynku. W dodatku przyszło mu opiekować się bardzo szybkim, niebezpiecznym skrzydłowym Błochinem.

Doskonale spisywał się w bramce zastępca Huberta Kostki – Jan Gomola. Szczególnie podobać się musiały jego interwencje przy obronie niebezpiecznych strzałów Błochina i Matwiejenki. Gomola bronił pewnie, dobrze interweniował na przedpolu.

Wydawało się, że górnicy najgorsze mają za sobą i wielka przewaga Dynama nie przyniesie mistrzowi ZSRR żadnych zdobyczy. Górnik opuszczał murawę udając się na przerwę w pełni przekonany, że wyszedł szczęśliwie obronna ręką z najtrudniejszych opresji. Najgorsze za nami- powiadali piłkarze i ich opiekunowie. Nie spodziewali się, że Dynamo w drugiej odsłonie atakować będzie z jeszcze większą pasją i... rozwagą.

Kiedy zabrzanie znów dali się zepchnąć do obrony jednostronnej i chaotycznej, tylko Gomola nie tracił zimnej krwi. W 51 min. uratował sytuację znajdując się sam na sam z Błochinem, potem sparował strzał Troszkina. Skapitulował dopiero w 60 minucie. Za faul na Błochinie węgierski arbiter podyktował jedenastkę. Decyzja nie mogła być inna. Można mieć tylko pretensje do obrońców, którzy w niezbyt groźnej sytuacji zaatakowali szybkiego Błochina. Muntian, który na murawę wszedł dopiero w 29 min., w miejsce kontuzjowanego Byszowca, nie dał Gomoli żadnych szans skutecznej interwencji.

1:0 i napór Dynama nie słabnie. Górnik gra zbyt głęboko w defensywie, atakuje rozpędzonych napastników dopiero tuż przed polem karnym. Wysunięty do przodu duet Lubański – Szarmach nie otrzymuje dokładnych podań, nie może odciążyć harujących w pocie czoła obrońców. Nic więc dziwnego, że właściwie tylko dwukrotnie Szarmach zagrozi Rudakowowi: raz w pierwszej połowie, kiedy piłka po jego strzale wylądowała na siatce i w ostatniej minucie, kiedy wreszcie zobaczyliśmy dość efektowną akcję w wykonaniu Szołtysika, Lubańskiego i Dei i piłka po strzale Szarmacha minimalnie minęła cel.

Bądźmy jednak sprawiedliwi – z dwu pozycji wypracowanych w ciągu 90 minut trudno marzyć o zdobyciu poważniejszej zaliczki. Dynamo wypracowało tych sytuacji kilkanaście i na dobrą sprawę możemy być zadowoleni, że ten jednostronny pojedynek nie zakończył się jeszcze większą katastrofą. Gomola dwukrotnie z największym trudem sparował piłkę po strzałach Błochina i młodego obrońcy Damina. Z niepokojem obserwowaliśmy niezbyt składną grę niektórych piłkarzy zabrzan.

To fakt, że spotkanie przypadło dla nich w dość trudnym momencie, Anczok pojechał do Kijowa bez treningu, trzeba było sięgnąć po niedoświadczonego Holewę, który nawiasem mówiąc, bynajmniej nie raził. Zabrakło rutyniarza Oślizły, który, być może, uporządkował by grę w obronie. Nie przypuszczaliśmy jednak, że doświadczeni zawodnicy drugiej linii dadzą sobie narzucić styl gry, że prawie cały czas uwikłani będą w pojedynki w najbliższym sąsiedztwie Gomoli.

Dziwić się jednak należy, że sytuacji nie próbowali ratować trenerzy, W drugiej połowie aż prosiło się o wprowadzenie wcześniej albo Wilczka, albo Banasia. Banaś wszedł na boisko dopiero na 12 minut przed końcem spotkania i trudno wymagać by zdołał radykalnie zmienić przebieg spotkania.

W zespole zwycięzców, w którym w porównaniu z Dynamem z 1967 roku grali tylko Sosnichin i bardzo krótko Byszowiec, pierwszoplanowymi postaciami byli Muntian, Kołotow, Troszkin, Błochin i Wieremiejew. Podobać się również mogli obydwaj boczni obrońcy, którzy na przemian włączali się do poczynań swego ataku. Damin, który zastąpił kontuzjowanego Doczenkę popisał się raz kapitalnym strzałem, z najwyższym wysiłkiem sparowanym przez Gomolę.

Czy Górnik już zakończył karierę w obecnej edycji PEMK? Utrata dwóch bramek w trudnym wyjazdowym spotkaniu nie przesądza jeszcze definitywnie sprawy na korzyść zwycięzców. Sęk tylko w tym, czy do 8 listopada nasz mistrz uzyska lepszą formę. Kryzys, widoczny w ostatnich ligowych spotkaniach, niestety, został potwierdzony na pięknym stadionie kijowskiego Dynama, na którym przed pięcioma laty, górnicy zdobyli ostrogi drużyny europejskiego formatu.

Po meczu powiedzieli

Gyula Szuecs: Wydaje się, że nie można winić piłkarzy za niekorzystny rezultat, Wystąpiliśmy poważnie osłabieni, a mimo to w pierwszej połowie zespół grał dobrze, wypełniając zalecenia taktyczne. Uważam, że mimo porażki, nie straciliśmy szans na awans do ćwierćfinału.

Jan Kowalski: Poszczególni piłkarze wypełnili swoje zadania. Jednakże zespół Dynama zaskoczył nas świetną grą. Przegraliśmy zasłużenie, ale nie tracę jednak nadziei. Wierzę, że w Chorzowie odrobimy straty,

Jerzy Gorgoń: Był to trudny przeciwnik i wygrał zasłużenie. Niemniej jednak bramki straciliśmy przypadkowo na skutek chwilowej dekoncentracji.

Jan Gomola: Po dłuższej przerwie wróciłem do formy i dobrze się spisałem. Niestety przy strzałach Muntiana i Puzacza po których padły bramki nie miałem nic do powiedzenia.

Hubert Kostka: Nie grając w meczu uważnie obserwowałem przebieg gry. Był to trudny pojedynek, a najlepszym piłkarzem w naszym zespole był niewątpliwie Janek Gomola.

Aleksander Sewidow: Gra była ostra, twarda, lecz w ramach przepisów. Polscy piłkarze w pierwszej połowie bronili się umiejętnie, zwalniali tempo gry, ściśle kryli. Podczas przerwy powiedziałem swym podopiecznym, by wzmocnili tempo. Zastosowali się do wskazówek i efekt był widoczny. Uważam, że mogły paść dla nas jeszcze trzy bramki – dwie zaprzepaścił Błochin, jedna Kołotow. Już dawno moi piłkarze nie grali z taką ambicją i wolą walki.

Sport z 23.10.1972 r.

Sport z 24.10.1972 r.

Sport z 26.10.1972 r.