25.10.1980 - Odra Opole - Górnik Zabrze 0:0
25 października 1980 1. liga 1980/81, 11. kolejka |
Odra Opole | 0:0 | Górnik Zabrze | Opole Sędzia: Lech Paprocki (Poznań) Widzów: 2500 |
Kapica Rokitnicki Adamiec Kawka Podgórny Korek Olesiak Przenniak(71. Misiowiec) Morcinek (81. Gajda) Tyc Bolcek |
SKŁADY | Waldemar Cimander Bogdan Gunia Bernard Jarzina Tadeusz Dolny Marian Zalastowicz Krzysztof Szwezig Emil Szymura Waldemar Matysik Edward Socha (86. Leszek Brzeziński) Andrzej Pałasz Ireneusz Lazurowicz | ||
Trener: Józef Stanko | Trener: Zdzisław Podedworny |
Relacja
Mecz na boisku "czerwonej latarni" ligi, opolskiej Odry, niemal tradycyjnie w wykonaniu Górnika zakończył się bezbramkowym remisem. Po jedenastej serii spotkań zabrzanie dołączyli do gospodarzy w strefie spadkowej. Marnym pocieszeniem fakt, że to goście prezentowali się lepiej na boisku, co zgodnie podkreślali nawet kibice Odry. Na pochwały zasłużył zwłaszcza duet Socha - Pałasz. Najlepsza ilustracją zabrzańskiej degrengolady były jednak słowa z pomeczowej konferencji trenera Opolan, Józefa Stanko. Bezceremonialnie oświadczył on bowiem, że jego zespół spodziewał się łatwego i przyjemnego zwycięstwa przed pierwszym gwizdkiem...
Sport
Dla kogo grali?
OPOLE (tel. wł.). Było to bardzo mizerne widowisko nie zasługujące w żadnym wypadku na określenie go meczem I ligi. Szczególnie dużo cierpkich słów należy się gospodarzom. Wydawało się bowiem, że po niezłych meczach przeciwko ŁKS i Stali w Mielcu, Odra odnalazła właściwy rytm. Mecz z Górnikiem nie potwierdził tych nadziei miejscowych kibiców. Jeszcze na początku spotkania usiłowali oni dopingować swoich piłkarzy, ale gdy zobaczyli, iż nie odnosi to żadnego skutku, poczęli się zabawiać sami, traktując kopaninę na boisku jako inspirację do dowcipnych, ale i niekiedy złośliwych okrzyków. Nie wykluczone, że na poczynania futbolistów Odry niejaki wpływ miało przeświadczenie, że z Górnikiem wygrać będzie lekko - jak to po meczu powiedział trener Józef Stanko. Tymczasem goście wcale nie zamierzali łatwo sprzedawać swojej skóry. Mało tego, kilkakrotnie poważnie zagrozili bramce Kapicy, w czym szczególną zasługę mieli głównie Socha, a także najlepszy na boisku Pałasz. Podobać się mogła przede wszystkim umiejętność gry bez piłki, a także wyprowadzanie dość szybkich kontrataków. nadal jednak fatalnie jest ze skutecznością strzałów. Dobre pozycje do zdobycia bramki mieli Socha w 9 minucie, dwukrotnie Pałasz w 55 i 57, a także Gunia w 75 minucie. Więcej jednak akcji nie zostało w ogóle zakończonych uderzeniami, bo piłkarze Górnika zbytnio zwlekali z decyzjami. Gospodarzom najlepsza okazja nadarzyła się w 24 minucie spotkania. Cimander popełnił błąd, źle obliczając wybieg, strzał Przenniaka zmierzał w światło bramki, ale piłkę w ostatniej chwili wybił głową Dolny. Po przerwie celne uderzenia oddali jeszcze Morcinek i Korek. Juz tylko z tego niemal dokładnego, wykazu akcji boiskowych zasługujących na uwagę wynika, iż nieliczna publiczność miała powody do nudów. Oceny tej nie może nawet zmienić nieznaczne ożywienie gry w ostatnich 10 minutach meczu. Jak tak dalej pójdzie, następne pojedynki ligowe w Opolu będą musieli oglądać tylko działacze, dziennikarze, porządkowi i rodziny samych piłkarzy.
JULIUSZ STECKI, Sport Nr 191 (5802), Poniedziałek 27 października 1980 r.