25.11.1987 - Górnik Zabrze - Lechia Gdańsk 4:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
25 listopada 1987 (środa), godzina 16:00
Puchar Polski 1987/88, 1/8 finału
Górnik Zabrze 4:0 (2:0) Lechia Gdańsk Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Aleksander Suchanek (Kraków)
Widzów: ok. 4 000
Herb.gif HerbLechiaGdansk.gif
Komornicki 8
Cyroń 23
Cyroń 46
Cyroń 59 g
1:0
2:0
3:0
4:0
Józef Wandzik (61 Adam Szolc)
Jacek Grembocki
Józef Dankowski
Marek Piotrowicz
Robert Warzycha (32 Andrzej Orzeszek)
Marek Majka
Joachim Klemenz
Ryszard Komornicki
Jan Urban
Krzysztof Baran
Ryszard Cyroń
SKŁADY Janusz Stawarz
Andrzej Marchel
Ryszard Szewczyk
Andrzej Salach
Marek Ługowski
Jacek Frąckiewicz
Maciej Kamiński (72 Ireneusz Calski)
Bogusław Oblewski (47 Piotr Prabucki)
Janusz Kupcewicz
Jacek Chociej
Jarosław Nowicki
Trener: Marcin Bochynek Trener: Zbigniew Kociołek

Relacje

Sport

Ćwierćfinaliści Pucharu Polski w komplecie.

Zabrze. Chyba tylko z winy zakłóceń „na łączach” wynikły kolizje w przekazie godziny rozpoczęcia zaległego meczu 1/8 Pucharu Polski. Wiarygodna była godz. 16 i późniejsze „dostawy” niedoinformowanych sympatyków obrońcy tytułu tylko nieznacznie wpłynęły na poprawę frekwencji. Kto chciał, oglądał spacerek do ćwierćfinału, w dodatku bez Iwana, który już w najbliższą sobotę z innymi partnerami grać będzie o punkty w bundeslidze w barwach VfL Bochum. Że będzie to rzeczywiście spacerek – nikt nie miał wątpliwości, o czym świadczył optymistyczny refren śpiewogry kibiców: „Mistrza już mamy, na puchar poczekamy”.

Najpierw przyszło czekać na postawienie kropki nad „i” w 1/8 PP. Oczekiwanie szybko skrócił Komornicki zaskakując ładnym uderzeniem Stawarza, a kiedy w zamieszaniu Cyroń przypomniał walory rasowego łowcy bramek, wówczas wątpliwości przestali mieć również ci, którzy w każdej pucharowej potyczce oczekują sensacji. Wprawdzie Lechia, głównie za sprawą Kupcewicza, nękała Wandzika, lecz szybko straciła animusz, godząc się z tym, że nie dla niej „wyższe sfery” rodzimego Pucharu. W pewnych momentach zabrzanie uzyskiwali tak olbrzymią przewagę, iż można było odnieść wrażenie o znaczniejszej różnicy klas, a przecież Lechia to też pierwszoligowiec. Klemenz nie trafił w znakomitej sytuacji, Urban robił wszystko, żeby zdobyć gola, jakiego jeszcze w Zabrzu nie oglądano.

Może to i dobrze, że „na do widzenia” chciano uraczyć skromną, jak na zabrzańskie średnie tylko możliwości, garstkę widzów pokazowymi akcjami, strzałami z pierwszej piłki, podaniami piętą, ale ta ekwilibrystyka piłkarska mogła przynieść większego zaangażowania. Mistrz nie kwapił się jednak do forsowania tempa, widząc przed sobą zaledwie cień niedawnych zwycięzców GKS.

W tej sytuacji interesowała nas głównie postawa czwórki kandydatów do drużyny olimpijskiej na spotkanie z Grecją. Józef Wandzik – bez pracy. Po godzinie ustąpił miejsca Adamowi Szolcowi, który zaliczył wreszcie debiut w pierwszym zespole. Jacek Grembocki bardzo serio potraktował to spotkanie, dopingowały go pojedynki z eks-kolegami z Gdańska. Na dobrą sprawę nie popełnił błędu. Robert Warzycha waleczny, jak zwykle, ofensywny, doznał jednak kontuzji i musiał opuścić plac gry po 32 minutach. Został nam jeszcze ten trzeci – Ryszard Cyroń. Zdobył trzy bramki, był bliski trafienia „piątki”. Starał się, był szybki, zawsze meldował się tam, gdzie wymagała tego sytuacja. Chyba pewniak do ataku olimpijczyków, refleks i gra głową (piękny trzeci gol) naprawdę godne uznania nawet po wzięciu poprawki na „walory” przeciwnika.

Lechia otrzymała dość niski wyrok, sama aż się prosiła o znacznie surowsze potraktowanie. Mistrz miał jednak dobre serce. Spacerkiem zameldował się w gronie ćwierćfinalistów, w którym tydzień wcześniej powitaliśmy zespoły Legii, ŁKS, Śląska, Górnika Wałbrzych, Lecha, Pogoni i rewelacyjnego jedynaka z okręgówki, piłkarzy Startu-Pogoni Siedlce.

Stanisław Penar, Sport, nr 232 z 26 listopada 1987r.