26.03.1961 - Polonia Bydgoszcz - Górnik Zabrze 0:5

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
26 marca 1961
1. liga 1961, 2. kolejka
Polonia Bydgoszcz 0:5 (0:0) Górnik Zabrze Bydgoszcz
Sędzia: Bronisław Bilak (Opole)
Widzów: 12 000
HerbPoloniaBydgoszcz.gif Herb.gif
0:1
0:2
0:3
0:4
0:5
Wilczek 47
Pol 48 g
Pol 68
Wilczek 78
Pol 88

Konieczka
Ryszard Dziadek
Józef Boniek
Zbigniew Kremplewski
Janusz Jędrzejczak
Jan Sylwestrzak
Marian Stachowicz
Henryk Norkowski
Marian Norkowski
Roman Armknecht
Andrzej Kowalski
SKŁADY
Hubert Kostka
Antoni Franosz
Stanisław Oślizło
Edward Olszówka
Ginter Gawlik
Jan Kowalski
Jan Pieczka
Erwin Wilczek
Edward Jankowski
Ernest Pol
Roman Lentner
Trener: Augustyn Dziwisz

Relacja

Sport

"Bomby" Pohla i Wilczka skruszyły twierdzę nad Brdą.

BYDGOSZCZ (tel wł.) Fama o wysokiej formie Górnika znalazła kolejne potwierdzenie w Bydgoszczy. Zabrzanie pokonali Polonię w stylu, który nakazuje upatrywać w nich jednego jednego z głównych faworytów tegorocznych rozgrywek ekstraklasy. Było to dosłownie zdeklasowanie Polonii, co na stadionie nad Brdą nie udało się do tej pory żadnej z przyjezdnych drużyn.

Bydgoszczanie nie mieli wczoraj nic do powiedzenia i stanowili jedynie tło dla świetnie usposobionych gości. O olbrzymiej przepaści w umiejętnościach, jaka dzieliła ich od jedenastki Pohla, świadczy najwymowniej fakt,że w ciągu 90 minut nie oddali ani jednego celnego strzału na bramkę młodego Kostki. A w ogóle na polu karnym zabrzan, stworzyli tylko dwa groźniejsze spięcia. Ich autorami byli: Kowalski, którzy do przerwy ograł niebezpiecznie Franosza, oraz pomocnik Jędrzejczak, starający się wyręczyć ślamazarnych napastników. W obydwu przypadkach strzały polonistów minęły się z celem. Poza tym Kostka miał spokojny żywot.

W odmiennej sytuacji znalazł się goalkeeper Polonii - Konieczka. Górnicy oddali na jego bramkę tyle groźnych, celnych strzałów,że nie sposób było je wszystkie policzyć. Blok obronny bydgoszczan nie był w stanie utrzymać w szachu zabrskiego napadu. Nie pomogła nawet taktyka podwójnego stopera, jaką stanowili gospodarze w chwilach największego naporu zabrzan. Wilczek, Jankowski, Pohl i Lentner, mający znakomite oparcie w bezbłędnie grającym Gawliku i Kowalskim, uciekali wolnym, mało zwrotnym defensorom Polonii, wypracowując mnóstwo okazji do zdobycia bramek. Niewątpliwie już przed pauzą górnicy mogli sobie zapewnić zwycięstwo, ale na przeszkodzie stanęły im poprzeczka, ofiarność najskuteczniejszego obrońcy gospodarzy Bońka, szczęście Konieczki i porywisty wiatr, który mocno utrudniał oddawanie zaskakujących. Długotrwały napór zabrzan, którzy zamykali przeciwnika na jego własnej połowie, zrobił swoje. Energia bydgoszczan została zredukowana do minimum. Kiedy schodzili oni na przerwę do szatni, widać było, że znajdują się u kresu sił, że po zmianie stron nie zdołają dłużej powstrzymywać górniczej nawałnicy.

Istotnie, tuż po wznowieniu gry rozwiązał się worek z bramkami.Efektowną serię rozpoczął Wilczek. Dopadł on piłki odbitej dwukrotnie przez Konieczkę po strzałach Jankowskiego i Lentnera i z najbliższej odległości nie dał mu żadnej szansy. Widownia nie zdążyła jeszcze ochłonąć, a wynik brzmiał już 2:0. Lentner uciekł po lewej flance, ostro dośrodkował, piłka trafiła z milimetrową dokładnością na głowę nadbiegającego Pohla i Konieczka okazał się znów bezradny.

Łatwość z jaką goście przełamali obronę Polonii, dodała im jeszcze większego animuszu. Odtąd na przedpolu Konieczki było ustawicznie gorąco. Gospodarze bronili się jak się dało i czym się dało. Nie ustrzegli się jednak przed utratą kolejnego gola. Znajdujący się w pełnym biegu Jankowski został sfaulowany przez jednego z obrońców. Sędzia podyktował rzut wolny. Z ustawienia zabrzan wynikało,że będzie go egzekwował Pieczka. Tymczasem do piłki podbiegł Gawlik. Przerzucił ją sprytnie nad murem polonistów do wychodzącego na wolną pozycję Pohla i strzał znów trafił do siatki. W akcji tej Ernest, zaatakowany przez Kremplewskiego, doznał rozcięcia naskórka w okolicy kolana i przez pewien czas odpoczywał poza murawą. Po założeniu opatrunku wrócił do gry, a na skutki nie trzeba było długo czekać. Wypuszczony w uliczkę Wilczek zdobył czwartą bramkę. W podobnych okolicznościach Pohl zaskoczył po raz piąty Konieczkę, strzelając silnie obok lewego słupka.

Nr 36 poniedziałek, 27 marca 1961