26.05.1963 - Górnik Zabrze - Legia Warszawa 3:0
26 maja 1963 1. liga 1962/63, 23. kolejka |
Górnik Zabrze | 3:0 (1:0) | Legia Warszawa | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Jan Maciarz (Kraków) Widzów: 10 000 |
Szołtysik 27 Pol 63 Musiałek 77 |
1:0 2:0 3:0 |
|||
Hubert Kostka Waldemar Słomiany Stanisław Oślizło Edward Olszówka Stefan Florenski Karol Kapciński Erwin Wilczek Zygfryd Szołtysik Ernest Pol Jerzy Musiałek Joachim Czok |
SKŁADY | Stanisław Fołtyn (38 Ignacy Penconek) Horst Mahseli Henryk Grzybowski Jerzy Woźniak Jacek Gmoch Bernard Blaut Janusz Żmijewski (46 Jan Boguszewski) Wiesław Korzeniowski Lucjan Brychczy Antoni Piechniczek Tomasz Biernacki | ||
Trener: Ewald Cebula | Trener: Longin Janeczek |
Relacja
Sport
Duet BB w cieniu zabrskich bombardierów
ZABRZE. - Przez długie minuty akcje zabrskich napastników rozwijały się w wolnym tempie. Gospodarze wykazywali wyraźną niechęć do pojedynku o piłkę z twardo, a czasami nazbyt ostro wkraczającymi obrońcami warszawskiej jedenastki. Poza tym formacja ofensywna, dyrygowana przez Pola, nie otrzymywała dobrych podań od obu pomocników. Jedynym efektem chaotycznej gry była bramka Musiałka, nie uznana z powodu "spalonego" Szołtysika. Dopiero w 27 minucie, po zamieszaniu na przedpolu legionistów, piłkę otrzymał Szołtysik i zza "szesnastki" zmusił Fołtyna do kapitulacji. Od tego momentu przewaga górników była widoczna, ale przeważnie wszystko kończyło się na dobrych chęciach. Musiałek myślał już chyba o niedzielnym występie przeciwko Rumunii, a Pol na podmokłym terenie nie umiał zademonstrować odpowiedniej szybkości. Największą nieudolnością popisał się w pierwszej części meczu Wilczek, który dwukrotnie po fatalnych błędach Woźniaka miał wolną drogę do bramki. W obu przypadkach nie umiał wyzyskać kapitalnych szans. Ożywienie nastąpiło po drugiej bramce strzelonej przez Pola. Od tego momentu zaczęło się generalne oblężenie warszawskiej bramki. M. in. Szołtysik, mając przed sobą pustą bramkę trafił w słupek, a kilka dalszych strzałów wylądowało na aucie. Wreszcie Musiałek przypomniał publiczności, że jest na boisku, i po krótkim spięciu podbramkowym głową uzyskał trzeci punkt. Współautorem tej bramki był Czok, który wyzyskał błąd Blauta i precyzyjnie dośrodkował piłkę. Pod koniec meczu przewaga górników była tak przytłaczająca, że nawet obrońcy Słomiany i Olszówka decydowali się na strzały z dalszych odległości. Najlepszym zawodnikiem pojedynku był bezsprzecznie Oślizło. Reprezentacyjny stoper rozegrał bezbłędną partię, toteż nic dziwnego, że Brychczy starał się przejść na przedpole górnicze flankami, gdyż Oślizło był dla niego zaporą nie do przebycia. Pochwalić należy także niezwykle walecznego Szołtysika, oraz szybkiego Czoka. Kostka w bramce był tym razem prawie całkowicie bez zatrudnienia. Sparował on zaledwie trzy niegroźne strzały. Legioniści byli przez cały mecz w defensywie. W bloku obronnym pierwsze skrzypce grali bezpardonowo ingerujący stoper Grzybowski i pomocnik Blaut. W formacji ofensywnej był tylko jeden pełnowartościowy piłkarz. Mamy na myśli Brychczego, który zademonstrował sporą ilość efektownych tricków technicznych, ale w pojedynkę nie mógł nic zdziałać. Jego partnerzy w napadzie odbiegali wyraźnie umiejętnościami od kierownika ataku.
(k. W.), Sport nr 62, 27 maja 1963