26.05.1973 - Pogoń Szczecin - Górnik Zabrze 1:0
26 maja 1973 (sobota) 1. liga 1972/73, 23. kolejka |
Pogoń Szczecin | 1:0 (1:0) | Górnik Zabrze | Szczecin Sędzia: Marian Kustoń (Poznań) Widzów: 25 000 |
Boguszewicz 29 | 1:0 | |||
Ryszard But Henryk Wawrowski (76 Waldemar Folbrycht) Józef Janduda Czesław Boguszewicz Ryszard Malinowski Jan Mikulski (60 Andrzej Wierzbicki) Ryszard Mańko Zenon Kasztelan Andrzej Woronko Leszek Wolski Mirosław Justek |
SKŁADY | Hubert Kostka Henryk Latocha Jerzy Gorgoń Henryk Manek (46 Lucjan Kwaśny) Jan Wraży Zygmunt Bindek Edward Wojtala Hubert Skowronek Jan Banaś Andrzej Szarmach Władysław Szaryński | ||
Trener: Edmund Zientara | Trener: Jan Kowalski |
Relacja
Kronika Górnika Zabrze
Jedenastka z Zabrza cieszyła się w Szczecinie ogromną popularnością, toteż głównie dla niej na trybunach zameldował się komplet publiczności. Górnik zawiódł jednak oczekiwania sympatyków piłkarstwa. Przez pierwszy kwadrans gra była wyrównana, choć optyczną przewagę mieli gospodarze. Gra głównie toczyła się w środku pola, gdzie oba zespoły starały się paraliżować akcje rywali. W tej sytuacji piłka rzadko trafiała do wysuniętych napastników: Banasia, oraz młodego szczecinianina Woronka. W 29. minucie Pogoń egzekwowała rzut rożny, po którym główka Woronki minimalnie minęła cel. Jednak parę chwil później nieprecyzyjny wykop Kostki przejął Malinowski, podprowadził piłkę kilka metrów, podał ją Boguszewiczowi, a ten zdecydował się na daleki strzał z 30 metrów, który zupełnie zaskoczył broniącego pod słońce bramkarza zabrzan. W sumie Pogoń odniosła minimalne, lecz w pełni zasłużone zwycięstwo. Portowcy przewyższali górników zdecydowaniem, konsekwencją w grze i szybkością. Braki techniczne nadrabiali olbrzymią ambicją. W zespole Górnika pełnowartościową linią była tylko defensywa, w której królował niezawodny Gorgoń.
Sport
Szczecin (tel. wł.). Jedenastka z Zabrza cieszy się w Szczecinie ogromną popularnością, toteż głównie dla niej na trybunach zameldował się komplet publiczności. Górnik zawiódł jednak oczekiwania sympatyków piłkarstwa. W dodatku zabrzanie wystąpili bez asa atutowego, Włodzimierza Lubańskiego oraz dyrygenta drugiej linii Zygfryda Szołtysika. Pogoń natomiast przystąpiła do spotkania w swym najsilniejszym składzie. Przez pierwszy kwadrans gra była wyrównana, choć optyczną przewagę mieli gospodarze, częściej przedzierając się na przedpole Kostki, który kilkakrotnie musiał interweniować. Głównie jednak gra toczyła się na środku boiska, gdzie oba zespoły starały się paraliżować akcje rywali. W tej sytuacji piłka rzadko trafiała do wysuniętych napastników Banasia oraz młodego szczecinianina Woronki. Banaś widząc bezradność swych kolegów cofał się po piłkę głęboko do tyłu i kilkakrotnie próbował solowych rajdów. Jego indywidualne akcje nie mogły jednak rozerwać szczelnej linii obronnej gospodarzy. W 29 min. Pogoń egzekwowała rzut rożny, po którym „główka” Woronki minimalnie minęła cel. Nieprecyzyjny wykop Kostki przejął Malinowski, podprowadził piłkę kilka metrów, podał ją Boguszewiczowi, a ten zdecydował się na daleki strzał z 30 metrów, który zupełnie zaskoczył broniącego pod słońce Kostkę. Od tego momentu Pogoń przejęła inicjatywę i z wyjątkiem okresu pomiędzy 22 a 36 minutą, kiedy to górnicy egzekwowali dwa rzuty rożne i Szarmach zaprzepaścił stuprocentową sytuację panowała niepodzielnie na boisku. Po przerwie w szeregach Górnika zabrakło Manka. Jego miejsce zajął Wraży, a do drugiej linii desygnowany został Kwaśny. Mimo to goście nie potrafili wypracować dogodnej sytuacji do oddania strzału, starali się zaskoczyć Buta z dalszej odległości. Po upływie 15 minut portowcy znowu doszli do głosu. W 55 minucie ładnym rajdem popisał się Mikulski. Wyłożoną piłkę zmarnował jednak Justek, nie trafiając do bramki z najbliższej odległości. W 4 minuty później po strzale Mańki piłka minimalnie minęła cel, a w chwilę potem w identycznej sytuacji, lecz po przeciwnej stronie boiska Banaś trafił w słupek. W ostatnich minutach gra stała się nerwowa i ostra. Jeszcze jednym pięknym strzałem z 25 metrów popisał się Boguszewicz. Zarówno strzał jak i efektowna parada Kostki były najwyższej marki. W sumie Pogoń odniosła minimalne, lecz w pełni zasłużone zwycięstwo. Portowcy przewyższali zabrzan zdecydowaniem, konsekwencją w grze i szybkością. Braki techniczne nadrabiali olbrzymią ambicją. W zespole Górnika pełnowartościową linią byłą tylko defensywa w której królował niezawodny Gorgoń. Wiele braw zebrał także Banaś, był jednak umocniony w swych poczynaniach.