26.08.1989 - Górnik Zabrze - Zawisza Bydgoszcz 2:0
26 sierpnia 1989 (sobota), godzina 18:00 1. liga 1989/90, 6. kolejka |
Górnik Zabrze | 2:0 (2:0) | Zawisza Bydgoszcz | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Zygmunt Ziober (Przemyśl) Widzów: 10 262 |
Zagórski 42 g Warzycha 45 |
1:0 2:0 |
|||
Wandzik | Arndt, Modracki | |||
Józef Wandzik Tomasz Wałdoch Józef Dankowski Mirosław Staniek Piotr Jegor Robert Warzycha Piotr Rzepka Dariusz Koseła Jan Urban (88 Waldemar Kamiński) Bogusław Cygan (60 Ryszard Kraus) Krzysztof Zagórski |
SKŁADY | Andrzej Brończyk Mirosław Rzepa Adam Kwaśniewski Dariusz Pasieka Franciszek Jarosz Paweł Straszewski Piotr Nowak Dariusz Durda Krzysztof Arndt Mariusz Modracki Jacek Kot | ||
Trener: Zdzisław Podedworny | Trener: Władysław Stachurski |
Relacje
Sport
Pożegnanie bez fanfar
Nie było oficjalnego pożegnania Jana Urbana przez działaczy klubowych, chociaż zgromadzeni na trybunach widzowie liczyli na „honorowe” rozstanie się ze swoim idolem.
Trener gospodarzy Zdzisław Podedworny nie przystępował do tego spotkania szczęśliwy jak skowronek. Dlaczego? Ponieważ lista kontuzjowanych zawodników Górnika wydłużała się niepokojąco – do Grembockiego i Cyronia dołączył Zenon Lissek, którego czeka operacja łąkotki. Jakby tego nie było mało, Piotr Brzoza w meczu drużyny rezerwowej otrzymał czerwoną kartkę i szkoleniowiec nie mógł skorzystać z jego usług.
Od samego początku goście prowadzili z zabrzanami równorzędny pojedynek, momentami mając nawet przewagę. Ale w pierwszych czterdziestu minutach żaden z zespołów nie stworzył stuprocentowej sytuacji do zdobycia gola. I gdy wydawało się, że obie drużyny rozejdą się na przerwę w zgodzie i bez żadnych zdobyczy, nastąpił krótki zryw Górnika.
Najpierw Jan Urban idealnie obsłużył Krzysztofa Zagórskiego i ten głową wpakował piłkę w samo okienko bramki Brończyka, a parę chwil później nastąpiła akcja – marzenie w wykonaniu gospodarzy. Józef Wandzik wyłapał strzał Mariusza Modrackiego i dalekim wyrzutem uruchomił Piotra Rzepkę. Pomocnik zabrzan popędził na bramkę Zawiszy i odegrał piłkę do środka. Na miejscu znalazł się Robert Warzycha i nie miał problemów z pokonaniem Andrzeja Brończyka.
W drugiej odsłonie podopieczni Władysława Stachurskiego rzucili się do odrabiania strat, będąc kilkakrotnie bliscy sukcesu. Najdogodniejszą sytuację zaprzepaścili w 55 minucie. Wałdoch podał piłkę... Piotrowi Nowakowi, a ten puścił w bój Jacka Kota. Napastnik Zawiszy minął wybiegającego Wandzika, lecz zamiast strzelać do opuszczonej przez golkipera bramki podał do Krzysztofa Arndta. Ten nie miał kłopotów z umieszczeniem piłki w siatce, ale sędzia słusznie odgwizdał spalonego. Bowiem nawet jeśli obrońca Górnika znajdował się przed napastnikiem gości, to był to tylko jeden piłkarz. Józef Wandzik znajdował się w tym czasie daleko za plecami obu zawodników Zawiszy.
Bogdan Nather, Sport nr 168, 28 sierpnia 1989