27.04.1974 - Górnik Zabrze - Polonia Bytom 2:0
27 kwietnia 1974 1. liga 1973/74, 24. kolejka |
Górnik Zabrze | 2:0 (2:0) | Polonia Bytom | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Marian Kustoń (Poznań) Widzów: 8 000 |
Kurzeja 19 Gzil 23 |
1:0 2:0 |
|||
(1-4-3-3) Andrzej Fischer Jan Kisiel Henryk Wieczorek Jan Wraży Joachim Gorzawski (46 Zygmunt Bindek) Alojzy Deja Zygfryd Szołtysik Józef Kurzeja Jan Banaś Stanisław Gzil Andrzej Szarmach (35 Ireneusz Lazurowicz) |
SKŁADY | Skromny Rainer Kuchta Winkler Krupa Gdawiec Brysiak Janik Górski Rochnia (72. Kurzok) Jerzy Radecki Chojnacki | ||
Trener: Teodor Wieczorek |
Relacja
Sport
Szarmach powiększył liczbę kontuzjowanych
ZABRZE. Sobotnie derby Śląska tylko przez 30 min. przypominały znakomite pojedynki Górnika z Polonią. Tym razem zabrzanie od 1 do 30 min. dyktowali tempo, posiadali wyraźną przewagę, wreszcie strzelili dwie bramki i na tym... zakończyły się emocje. Zwolna grę opanowywała Polonia, w drugiej części nawet osiągnęła widoczną przewagę, lecz nie zdołała doprowadzić do zmiany niekorzystnego rezultatu.
Górnik wystąpił w osłabionym składzie i z pewnymi zmianami, Gzil bowiem, z numerem „6" na koszulce miał stanowić wzmocnienie drugiej linii, Zygfryd Szołtysik z nr „11." starał się, bogatym arsenałem technicznych sztuczek, rozmontować blok obronny bytomian. Początkowo zdawało to egzamin, albowiem w dużej formie był Andrzej Szarmach. Wygrywał biegowe pojedynki z Winklerem i Kuchtą, faulowany podnosił się szybciej od swych opiekunów i natychmiast szukał kontaktu z piłką. W końcu jednak Kuchta nie wytrzymał nerwowo i dwukrotnie „wszedł" nazbyt ostro w Szarmacha. Arbiter ukarał bytomianina żółtą kartką — Szarmach opuścił boisko z kontuzją kolana.
Zanim jednak Szarmach udał się do szatni — losy meczu zostały rozstrzygnięte. Najpierw, w 19 min. Banaś egzekwował rzut wolny. Szczelny mur bytomian miał zapobiec strzałowi wprost w Skromnego. Tymczasem piłkę otrzymał Kurzeja i płaskim strzałem, tuż obok słupka, pokonał bytomskiego bramkarza. Napór Górnika trwał nadal, bytomscy obrońcy pogubili się zupełnie. Wykorzystał to Szarmach, który przejął na głowę dokładną centrę Banasia. Piłkę, prawie już na bramkowej linii, dotknął jeszcze głową Gzil i jemu przypisuje się autorstwo drugiego gola.
Po stracie dwóch bramek Polonia jeszcze przez kwadrans znajdowała się w... letargu. Później śmielej ruszyła do odrabiania strat, niestety bez efektu. Wystarczy powiedzieć, że najgroźniejszy strzał na bramkę Górnika był dziełem stopera Winklera. Ruchliwy i pracowity Radecki nie znajdował wsparcia u Chojnackiego ani u Rochni czy Górskiego. Bytomski kadrowicz Chojnacki był zupełnie niewidoczny. Raz — w 14 min. — niespodziewanie otrzymał piłkę na „16", w świetnej sytuacji strzelił daleko obok bramki!
Obydwa zespoły forsowały ostre tempo toteż pod bramkami Skromnego i Fischera dochodziło do częstych starć. Bramkarz zabrzan bronił w nienagannym stylu, Skromny wzbudzał mniej zaufania. Drugie linie w Górniku i Polonii nie przedstawiały wymagającej wartości. Zawiedli przede wszystkim Brysiak i Deja, niczym nie imponowali Kurzeja i Janik. Z napastników najbardziej rzucała się w oczy gra Banasia i Radeckiego i do momentu kontuzji Szarmacha.
Kilka słów należy się jeszcze poznańskiemu arbitrowi p. Kustoniowi. Prowadził on sobotnie spotkanie b. uważnie, energicznie i nie popełnił ani jednego błędu.
Jan Fiszer, Sport nr 83 z 29 kwietnia 1974r.