27.04.1994 - TM Pniewy - Górnik Zabrze 1:0
27 kwietnia 1994 (środa), godzina 17:00 1. liga 1993/94, 25. kolejka |
TM Pniewy | 1:0 (0:0) | Górnik Zabrze | Pniewy Sędzia: Władysław Dąbrowski (Warszawa) Widzów: 3 000 |
Rząsa 69 g | 1:0 | |||
Nowak | ||||
Dariusz Płaczkiewicz Andrzej Przerada Norman Mapeza John Phiri Krzysztof Nowak Robert Wilk Zbigniew Konieczko Daniel Dyluś Dariusz Kurzeja (68 Piotr Tyszkiewicz) Zenon Burzawa Tomasz Rząsa |
SKŁADY | Marek Bęben Jacek Grembocki Piotr Brzoza Tomasz Wałdoch Dariusz Koseła (77 Andrzej Orzeszek) Jerzy Brzęczek Arkadiusz Kubik Piotr Jegor Ryszard Kraus (50 Marek Szemoński) Grzegorz Mielcarski Henryk Bałuszyński | ||
Trener: Krzysztof Pawlak | Trener: Hubert Kostka |
Relacje
Sport
Faul bezkarny
Tylko przez pierwsze 10 minut gospodarze czuli wyraźny respekt wobec lidera. I właśnie w tej 10 minucie najpierw Piotr Jegor strzałem z dystansu, a potem Grzegorz Mielcarski omal nie rozmontowali obrony gospodarzy. Ten drugi z czterech metrów trafił w poprzeczkę. Po kolejnych 8 minutach to samo uczynił Daniel Dyluś, tyle że jego od Marka Bębna dzieliło ok. 10 metrów.
Wprawdzie więcej sytuacji stworzyli w I odsłonie goście, ale dobrze spisywali się środkowi obrońcy Zimbabwe oraz bramkarz Dariusz Płaczkiewicz. Ten ostatni 2-krotnie obronił bardzo silne, groźne strzały Jegora (28 i 41 min) oraz w 29 min Henryka Bałuszyńskiego. Gospodarze jednak nie „pękali”. W 28 min z dystansu usiłował zaskoczyć Bębna John Phiri, a w 40 min Tomasz Rząsa. W sumie wyrównana I połowa z minimalnym wskazaniem na Górnika.
II część spotkania lider rozpoczął od huraganowych ataków. W 54 min dopiero co wprowadzony do gry Marek Szemoński znalazł się w sytuacji sam na sam z Płaczkiewiczem. Trafił jednak piłką w bramkarza gospodarzy. Pierwszą groźniejszą akcję w II połowie Miliarder stworzył w 58 min. Zenon Burzawa pięknie wypuścił Rząsę. Wystarczył moment zawahania Bębna. Silnie uderzona piłka trafia w słupek.
Ale to był przerywnik w niemal nieustannym bombardowaniu bramki Płaczkiewicza. Golkiper pniewian w 60 min desperacko rzucił się pod nogi Jegora, potem wygrał pojedynek z Bałuszyńskim i obronił celny strzał Jerzego Brzęczka.
Gospodarze starali się kontratakować. W 69 min po rzucie rożnym wykonywanym przez Dylusia Rząsa głową zdobył jedynego gola meczu. Trudno się chyba dziwić olbrzymiej radości pełnych trybun w małych Pniewach. Próby wyrównania podejmowane przez: Arkadiusza Kubika (79 min) i Bałuszyńskiego (85 min) nie dały rezultatu. W 87 min arbiter uznał, że faul Roberta Wilka na Jegorze w polu karnym nie zasługiwał na podyktowanie „11-tki”.
Andrzej Kuczyński, Sport nr 83 z dnia 28.04.1994 r.