27.05.1970 - Górnik Zabrze - Zagłębie Sosnowiec 3:0
27 maja 1970 1. liga 1969/70, 22. kolejka |
Górnik Zabrze | 3:0 (2:0) | Zagłębie Sosnowiec | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Jerzy Świstek (Rzeszów) Widzów: 15 000 |
Wilczek 12 Banaś 44 Lubański 57 |
1:0 2:0 3:0 |
|||
(1-4-3-3) Hubert Kostka Karol Kapciński Rainer Kuchta Henryk Latocha Alfred Olek Erwin Wilczek Alojzy Deja (77 Jan Szewczuk) Zygfryd Szołtysik Jan Banaś Włodzimierz Lubański Władysław Szaryński |
SKŁADY | Witold Szyguła Leszczyński Bazan Szmidt Duch Fotfolc Pielok Gałeczka Gzel (46 Seweryn) Andrzej Jarosik Całus | ||
Trener: Michał Matyas |
Relacja
Kronika Górnika Zabrze
Obie drużyny występowały w tym meczu mocno osłabione. Górnik ponownie bez swojego podstawowego obrońcy Oślizły i Gorgonia. Jednak na pierwszą bramkę kibice nie musieli długo czekać. Już w 12. minucie Lubański uciekł Szmidtowi i podał do Wilczka, który pokonał bramkarza Zagłębia. Druga bramka padła w jeszcze łatwiejszy sposób. Szkolny błąd obrońców gości wykorzystał tym razem Banaś. Ostatnia bramka padła w 57. minucie, kiedy Szaryński z Banasiem przeprowadzili akcję lewą stroną po czym wycofali piłkę do Lubańskiego, a ten uderzył na bramkę i piłka wpadła do siatki. Fatalnie w tym meczu zaprezentowała się obrona Zagłębia, a zwłaszcza starsi, bardziej doświadczeni zawodnicy.
Sport
Zabrze. Górnicy odzyskują świeżość i ochotę do gry. To najważniejszy wniosek. Może nie wszyscy jeszcze zapomnieli o trudach pucharowego maratonu, ale Szołtysik, Banaś, Szaryński, Kostka, Kuchta, Olek z całą pewnością zregenerowali siły. Na nich przede wszystkim spoczywał ciężar walki z Zagłębiem. Kostka w dawnym stylu sparował kilka groźnych strzałów z dystansu, Kuchta pod nieobecność Oślizły, Florenskiego i Gorgonia przejął kontrolę nad ad hoc zmontowaną defensywą, Olek ,,przyklejony” do Jarosika nie odstępował ani na krok najlepszego snajpera ekstraklasy, a kiedy podążał atak na bramkę Szyguły znajdował czas i siły, by wesprzeć go słynnymi rajdami i dobrymi dośrodkowaniami. Szołtysik dokładny, szybki, chytry i finezyjny jak na początku sezonu. Szaryński i nad podziw ruchliwy i błyskotliwy. Banaś „wyrastał” tam, gdzie wymagała tego sytuacja. Gdyby jeszcze potrafił w odpowiednim momencie rozstać się z piłką i obsłużyć wychodzących na pozycje partnerów zasłużyłby na wyższą notę. W gronie „odświeżonych” piłkarzy Górnika nie wymieniliśmy Libańskiego. Czyżby jeszcze unikał gry? Nie był Lubański Lubańskim z wielkich pucharowych spotkań, to fakt. Ale, wiele zagrań zespołowych, kilka uwolnień spod kontroli Szmidta, również znamionowało powrót do dobrej formy.
Czy w tej sytuacji sosnowiczanie mogli uzyskać korzystniejszy rezultat? Nie tylko mogli, ale nawet zasłużyli przynajmniej na honorową bramkę. I oni jednak wystąpili osłabieni. Absencja Strzałkowskiego przy zdecydowanie ofensywnej grze zabrzan miała znacznie poważniejsze następstwa niż nieobecność Oślizły, Gorgonia i Florenskiego w obronie Górnika. Szmidt i Bazan w miarę szczelnie blokowali dostęp na przedpole Szyguły, ale zdarzały im się takie potknięcia, które musiały się skończyć utratą bramek. Dopiero po utraceniu trzeciej, napastnicy Zagłębia odważnie strzelali z drugiej linii,- zdecydowali się na akcje z pierwszej piłki. Nie przyniosły one nawet honorowej bramki, ponieważ Kostka był bardzo czujny a górnicy niepewni postawy „na kolanie” zmontowanej obrony, starali się „uziemić" grę na środku boiska, gdzie brylował aktor numer Jeden meczu — Zygfryd Szołtysik. W tej sytuacji tylko Całus szczególnie pracowity i z każdym spotkaniem lepszy Fotfolc, starali się zatrudniać Kostkę.
Górnik wygrał zasłużenie. Nie stać go jeszcze było na rozegranie całego spotkania w dobrym tempie. Zresztą, kto wie czy przy mniej korzystnym wyniku jego najlepsi zawodnicy nie wykrzesaliby więcej energii. Kiedy jednak wszystko było jasne, a dwa punkty znajdowały się w kieszeni okazję do debiutu otrzymał Szewczuk. Grał zbyt krótko, by wystawić mu notę. Wydaje się, że dobre warunki fizyczne i brak tremy powinny mu zapewnić miejsce na ławce rezerwowych z przyszłością.
Mecz ciekawy, okresami bardzo dobry. Trener Kazimierz Górski wyraził życzenie, by na takim poziomie stało 50 procent ligowych pojedynków. a nie musielibyśmy się martwić o skompletowanie obydwu reprezentacji. Święta prawda.
Stanisław Penar