27.05.1981 - Górnik Zabrze - Odra Opole 2:0
27 maja 1981 1. liga 1980/81, 26. kolejka |
Górnik Zabrze | 2:0 (2:0) | Odra Opole | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Jan Marchwiński (Gdańsk) Widzów: ok. 7 000 |
E. Socha 36 Pałasz 37 |
1:0 2:0 |
|||
Aleksander Famuła Bogdan Gunia Ireneusz Lazurowicz Tadeusz Dolny Marian Zalastowicz Krzysztof Szwezig (64. Emil Szymura) Waldemar Matysik Stanisław Curyło (82. Erwin Koźlik) Leszek Brzeziński Edward Socha Andrzej Pałasz |
SKŁADY | Kapica Kawka Rokitnicki Marcol Gano Szpila Olesiak (46. Maślanka) Korek (24. Białaś) Morcinek Misiowiec Tyc | ||
Trener: Zdzisław Podedworny | Trener: Grzegorz Polakow |
Relacja
Kronika Górnika Zabrze
Kolejny kluczowy pojedynek w kwestii utrzymania ligowej egzystencji dla Górnika. W pokonanym polu outsider rozgrywek, opolska Odra, która jednak ostatnim zrywem (dwa zwycięstwa z rzędu) spróbowała walki o zachowanie statusu ekstraklasowego zespołu. Mecz od początku toczył się głównie w środku pola, wszystko dość nieoczekiwanie rozstrzygnęło się w przeciągu minuty. Dwie akcje w trójkącie Pałasz - Brzeziński - Socha dały dwa gole, a spokojna i mądra gra taktyczna pozwoliła na dowiezienie zwycięstwa do ostatniego gwizdka. Po imponującej serii zabrzanie na 12. pozycji z trzypunktową przewagą nad okupującym 15. miejsce Zagłębiem.
Sport
Bez sentymentów...
ZABRZE. Ile jest piętnaście plus dziesięć ? Oczywiście dwadzieścia pięć. To proste wyliczenie wiąże się rzecz jasna z sytuacją Odry w tabeli. Przed meczem w Zabrzu Opolanie mogli teoretycznie do końca rozgrywek powiększyć swoje konto o 10 punktów. Gdy by tak się stało, wówczas kto wie..
Pierwszym etapem tego – przyznajmy- utopijnego planu był dla gości środowy mecz. W każdym razie w szatni dały się słyszeć głosy typu: „Panowie gramy tak jak w Bytomiu!” (4-0 z Polonią w Pucharze Polski).
Do 36 minuty wszystko szło po myśli outsiderów. Obrona spokojnie rozbijała dość schematyczne akcje Górników, a Tys czyhał jak zwykle na swoją szansę. I w tym momencie para stoperów Odry – Marcol, Rozborski – dziwnie zareagowała, a właściwie w ogóle nie zareagowała na dokładne podanie z głębi pola do Sochy. W rezultacie piłkarz Górnika przez nikogo nie atakowany zdobył z bliska pierwszego gola. Banalna bramka!
Zanim goście zorientowali się o co chodzi było już dwa zero. Brzeziński ładnie wyprowadził piłkę, podał do Pałasza, a ten w dobrze zanim nam stylu sprzed kilkunastu miesięcy – pokonał Kapicę.
Mimo to Opolanie nie zrezygnowali z walki. Zwłaszcza tuz po przerwie dali się we znaki defensorom gospodarzy. W 47 minucie Morcinek trafił w poprzeczkę, a w chwilę później Tyc popisał się serią dryblingów. W ten sposób lewą strona boiska przeszedł niemal pod bramkę. Famuła był jednak na miejscu.
Po kwadrancie niepewności gospodarze znów opanowali sytuację, ich gra w tym okresie mogła przypaść do gustu. Dużo długich podań, akcje na pełnej szybkości, strzały z daleka, dobra współpraca linii środkowej z atakiem – wszystko to mogło zadowolić nawet najwybredniejszych kibiców. W każdym razie nikt tym razem nie narzekał.
Tak więc – całkowicie zasłużone zwycięstwo Górnika. Gdy w grę wchodzą tak ważne punkty – niestety – sentymenty trzeba odłożyć na bok: Odra już jest więcej niż jedną nogą w drugiej lidze. Chyba, że zaczniemy liczenie od początku. Dziesięć minus dwa jest osiem.
Na zakończenie jeszcze jedna uwaga. Piłkarze Górnika zagrali tym razem bardzo mądrze taktycznie. Goście jak zwykle przejawiali bowiem skłonność do „walki wręcz”. Górnicy nie dali sobie jednak narzucić tego stylu. Grali swoim tempem, nie zwracając specjalnej uwagi za zapędy rywali. Natomiast arbiter – pan Jan Marchwiński – kilka razy dał się nabrać na aktorskie wstawki Tyca i jego kolegów. Stąd nieco niższa nota.
Adam Barteczko, Sport nr 93 z 28 maja 1981r.