27.07.1996 - Ruch Chorzów - Górnik Zabrze 1:2
27 lipca 1996 (sobota), godzina 17:00 1. liga 1996/97, 1. kolejka |
Ruch Chorzów | 1:2 (0:1) | Górnik Zabrze | Chorzów, stadion Ruchu Sędzia: Zbigniew Przesmycki (Łódź) Widzów: 8 494 Czas gry: 95 min. (47+48) |
Śrutwa 87 g |
0:1 1:1 1:2 |
Szemoński 13 g Szemoński 89 | ||
Baszczyński | Warzecha, Orzeszek, Hajto | |||
(1-3-5-2) Ryszard Kołodziejczyk Marcin Baszczyński (74 Adam Katolik) Dariusz Grzesik (73 Dariusz Fornalak) Jerzy Gąsior Dariusz Gęsior Arkadiusz Bąk Mirosław Jaworski Witold Wawrzyczek (74 Arkadiusz Gaca) Mirosław Mosór Mirosław Bąk Mariusz Śrutwa |
SKŁADY | (1-3-5-2) Mirosław Warzecha Andrzej Orzeszek Marek Piotrowicz Grzegorz Dziuk Tomasz Hajto (46 Grzegorz Bonk) Dariusz Koseła (68 Maciej Krzętowski) Mieczysław Agafon Grzegorz Lekki Leszek Kraczkiewicz (76 Piotr Gruszka) Marek Szemoński Arkadiusz Kampka | ||
Trener: Jerzy Wyrobek | Trener: Jan Kowalski |
Dodatkowe informacje
- Spotkanie ligowe z Ruchem nr 77 (derby nr 99).
- Spotkanie ocenione na 4 gwiazdki według Sportu (obok piłkarzy noty według tegoż dziennika).
- Noty piłkarzy Ruchu według Sportu: Kołodziejczyk 6, Baszczyński 5, Katolik n., Grzesik 6, Fornalak n., Gąsior 5, Gęsior 7, A. Bąk 7, Jaworski 6, Wawrzyczek 6, Gaca n., Mosór 7, M. Bąk 6, Śrutwa 7.
- Noty piłkarzy Górnika: Warzecha 8, Orzeszek 6, Piotrowicz 7, Dziuk 7, Hajto 2, Bonk 3, Koseła 6, Krzętowski n., Agafon 7, Lekki 7, Kraczkiewicz 6, Gruszka n., Szemoński 9, Kampka 8.
- Po meczu żółtymi kartkami ukarani zostali Śrutwa i Orzeszek. Drugi w konsekwencji ujrzał kartkę czerwoną.
Relacja
Po rocznej przerwie, spowodowanej spadkiem Ruchu do 2. ligi, znów miały miejsce wielkie derby Śląska. I to na inaugurację sezonu. Mecz przyciągnął na stadion przy ul. Cichej rzesze kibiców obu drużyn. Pełną satysfakcję mogli mieć tylko zwolennicy Górnika, jednak wszyscy widzowie byli świadkami bardzo dobrego, dramatycznego spotkania. Zarówno zabrzanie, jak i gospodarze rozpoczęli rozgrywki w przebudowanych, w stosunku do poprzedniego sezonu, składach. Do Górnika wrócili Marek Piotrowicz i Grzegorz Lekki (poprzednio grał w II drużynie), w Ruchu od pierwszych minut wystąpili Arkadiusz Bąk i Jerzy Gąsior.
W pierwszym kwadransie dominowali goście. Potwierdzeniem ich przewagi była bramka Marka Szemońskiego. W 13 minucie dynamiczną akcję przeprowadził jego partner w ataku, Arkadiusz Kampka, który uwolnił się spod opieki obrońców i w pełnym biegi uderzył na bramkę rywali. Ryszard Kołodziejczyk zdołał odbić piłkę, to samo uczynił przy pierwszej dobitce Szemońskiego, ale już wobec drugiej był bezradny. Chorzowianie przebudzili się z letargu w 19 minucie, kiedy to po sprytnym ograniu obrońców, Dariusz Gęsior starał się zaskoczyć Mirosława Warzechę. Bramkarz Górnika błysnął jednak klasą, mimo iż był to jego pierwszy mecz rozegrany przeciwko Ruchowi. W miarę upływu czasu gospodarze coraz częściej kończyli akcje bardziej lub mniej groźnymi strzałami. Sporo problemów sprawił bramkarzowi gości Witold Wawrzyczek, oddając bardzo silne uderzenie zza „16”. Chwilę później ten sam pomocnik Ruchu zakończył niecelnym strzałem indywidualną akcję w polu karnym, choć wydawało się, że powinien podawać do znajdującego się na czystej pozycji Mirosława Bąka. W 43 minucie właśnie Bąk był bliski wpisania się na listę strzelców, główkując obok wybiegającego z bramki Warzechy, lecz zmierzającą do siatki piłkę ostatniej chwili zdołał wybić Piotrowicz. Zaledwie minutę później zabrzanie znów „wrócili z dalekiej podróży”. Tym razem po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Arkadiusza Bąka, strzał Dariusza Gęsiora głową zatrzymał się na słupku. Goście w I połowie jeszcze dwukrotnie zagrozili bramce rywali za sprawą Marka Szemońskiego. W 20 minucie zawodnik ten groźnie strzelał głową, ale na miejscu był Kołodziejczyk, zaś w 45 minucie uderzył niecelnie, mając wiele swobody w polu karnym.
Natychmiast po wznowieniu gry zaatakowali chorzowianie. W ciągu 10 minut trzykrotnie niepokoili defensywę Górnika. Szczęście ponownie uśmiechnęło się jednak do zabrzan, kiedy w 55 minucie strzał Gęsiora głową trafił w poprzeczkę. Ze strony Ruchu wyrównującą bramkę starali się jeszcze zdobyć Arkadiusz Bąk (dwukrotnie obronił Warzecha), Mirosław Jaworski (ponad bramką z „16”) i Arkadiusz Gaca (wolej obronił Warzecha). Goście nie zamierzali się jednak zadowalać jednobramkowym prowadzeniem i również szukali szansy na zdobycie gola. W 62 minucie Arkadiusz Kampka strzelał groźnie z woleja, lecz Kołodziejczyk pewnie obronił. Bramkarz gospodarzy wyszedł też obronną ręką w 79 minucie, kiedy w sytuacji sam na sam z Grzegorzem Bonkiem zdołał wybić piłkę na róg. Minutę później Piotr Gruszka, mając swobodę w polu karnym, uderzył bardzo niecelnie. I gdy wydawało się, że wynik nie ulegnie już zmianie… zmienił się dwukrotnie, a stało się to w przeciągu trzech minut. Najpierw Śrutwa wykorzystał dośrodkowanie z rzutu wolnego Arkadiusza Bąka i pokonał Warzechę po dobitce piłki odbitej od poprzeczki. Napastnik Ruchu ucierpiał jednak przy tej akcji po starciu z Orzeszkiem i opuszczał boisko z podbitym okiem. - Kiedy strzelałem, dwukrotnie zostałem uderzony butem Orzeszka w twarz. Najgorsze jednak w jego zachowaniu było stwierdzenie powiedziane jeszcze na boisku, że mi to obiecał. I co obiecał, to zrobił. – mówił po meczu Śrutwa. Obaj panowie mieli sobie jeszcze coś do powiedzenia po spotkaniu i doszło nawet do małej przepychanki - Śrutwa czekał na mnie po meczu, kiedy wraz z drużyną podziękowałem swoim kibicom za doping on podszedł do mnie z pretensjami, prowokując przepychankę. – stwierdził Orzeszek. - Nie było w moim zagraniu złośliwości, była to walka o piłkę. Śrutwa wyskoczył do piłki głową, ja nogą. Po spotkaniu zawodnik Górnika przeprosił chorzowianina, jednak konsekwencją przepychanki z napastnikiem Ruchu, był jeden mecz oglądany przez Orzeszka z trybun. Całe zajście miało miejsce bowiem blisko sędziego i telewizyjnych kamer, w konsekwencji czego pan Przesmycki nie miał specjalnego wyboru i obu piłkarzy ukarał w protokole żółtymi kartkami. Pech Orzeszka polegał na tym, że już wcześniej miał na swym koncie żółtą kartkę.
Uradowani z wyrównania chorzowianie 2 minuty później popełnili jednak błąd w defensywie i zostali surowo ukarani. Akcja Bonka i celny strzał mającego swobodę Szemońskiego sprawiły, że komplet punktów pojechał do Zabrza. Szczęśliwy autor dwóch goli zadedykował je po meczu żonie Izabeli i 5-miesięcznemu synowi Bartkowi. Dlatego też publiczność miała okazję zobaczyć „kołyskę a la Bebeto”. Jak na początek sezonu oba zespoły zaprezentowały się więc z dobrej strony. Zadowoleni musieli być również kibice, którzy przez rok czekali z niecierpliwością na te derby.
Mimo zwycięstwa na inaugurację, dalej zabrzanie zaliczyli serię porażek, po której zwolniony został trener Kowalski. W sierpniu zastąpił go Jan Żurek, ale po zdobyciu tylko jednego punktu w czterech kolejnych spotkaniach, również musiał odejść. Do końca roku zespół prowadził Piotr Kocąb, który uwierzył, że ekstraklasę można jeszcze uratować, mimo, że pierwszą rundę górnicy zakończyli na ostatnim miejscu w stawce 18 zespołów. Nie lepiej wiodło się niebieskim, którzy plasowali się tylko dwie lokaty wyżej, mimo zmiany szkoleniowca na Oresta Lenczyka...