27.09.1970 - Zagłębie Sosnowiec - Górnik Zabrze 2:0
27 września 1970, godzina 15:00 1. liga 1970/71, 8. kolejka |
Zagłębie Sosnowiec | 2:0 (1:0) | Górnik Zabrze | Sosnowiec Sędzia: Jerzy Świstek (Rzeszów) Widzów: 10 000 |
Jarosik 15 Jarosik 65 |
1:0 2:0 |
|||
Witold Szygula Jerzy Pielok (35 min. Zbigniew Myga) Roman Bazan Jan Leszczyński Roman Strzałkowski Eugeniusz Szmidt Józef Gałeczka (73 min. Krzysztof Całus) Władysław Gzel Zbigniew Seweryn Józef Kowalczyk Andrzej Jarosik |
SKŁADY | (1-4-3-3) Jan Gomola Henryk Latocha (46 min. Rainer Kuchta) Jan Wraży Stanisław Oślizło Jerzy Gorgoń Alfred Olek Erwin Wilczek (65 min. Hubert Skowronek) Zygfryd Szołtysik Jerzy Wilim Włodzimierz Lubański Władysław Szaryński | ||
Trener: Ferenc Szusza |
Relacje
Kronika Górnika Zabrze
Nie wiodło się dotąd Górnikowi, jeszcze większe niepowodzenia notowali sosnowiczanie, miał to być pojedynek - test. W 15. minucie Jarosik zdobył bramkę po jednej z szybkich akcji. Gol ten "ustawił" przebieg meczu. Przez całą pierwszą połowę Górnik ani razu nie zagroził bramce Zagłębia. W 65. minucie Jarosik zdobył drugą bramkę dla drużyny z Sosnowca. Po stracie drugiej bramki, Górnik próbował atakować, jednak defensywa Zagłębia w tym dniu była nie do przejścia. Drużyna z Zabrza zawiodła na wszystkich liniach, wypadła jeszcze gorzej niż w meczu z Wisłą Kraków.
Sport
"Sosnowiec nie poznał Zagłębia i... Górnika"
Sensacyjne derby, nieoczekiwany przebieg i jeszcze bardziej zaskakujący wynik. Nie wiodło się dotąd Górnikowi, jeszcze większe niepowodzenia notowali sosnowiczanie. Miał to wiec być pojedynek - test. Zanim drużyny wyszły na boisko „słabsze” było Zagłębie, które zajmowało ostatnią pozycję w tabeli. Po pierwszym gwizdku arbitra role się odmieniły. W 2 i 4 min. mogło być 2:0 dla sosnowiczan. Dwukrotnie Jarosik błyskawicznie wystartował do dokładnych podań i dwukrotnie Gomola ofiarnymi interwencjami ratował zabrzan przed utratą bramek. Gospodarze wyczuli olbrzymią szansę, forsowali szybka grę, przy której górnicy popełniali seryjne błędy w obronie. Kowalczyk ogrywał Latochę, Jarosik hasał swobodnie w środku i na lewej flance, a z głębi pola szczęścia w strzałach próbowali Seweryn, Gzel i Gałeczka. W 15 min. po jednej z szybkich akcji Jarosik zdobył prowadzenie. Bramka ta „ustawiła” przebieg górniczych derbów, które do końca pierwszej części toczyły się pod dyktando Zagłębia. Dokładna gra w środkowej strefie, błyskawiczne przerzuty, zmiany pozycji napastników oraz swoboda ruchów pozostawiona Jarosikowi (nie miał tym razem opiekuna) znamionowały nieoczekiwaną metamorfozę outsidera ekstraklasy. Górnik nie znalazł żadnego lekarstwa na taki sposób gry i praktycznie w pierwszych trzech kwadransach ani razu nie zatruł życia Szygule. Już dawno spotkanie starych rywali nie miało tak jednostronnego charakteru.
Prowadzenie jedną bramką nie gwarantowało jednak powodzenia. Sosnowiczanie nawet przed niedysponowanym rywalem czuli wielki respekt. Mieli w pamięci pojedynki, w których spisywali się znacznie lepiej, a jednak nie zdobywali punktów. Pierwsza groźna akcja zabrzan (Lubański — Wilim) stanowiła poważne ostrzeżenie. Alarm został szybko odwołany. Lubański nie potrafił się wyzwolić spod kontroli doskonale rozumiejącej się pary stoperów Razan — Strzałkowski. Szaryński po dobrym początku znikł z pola widzenia, a ambitne wysiłki Willina również paliły na panewce.
Tymczasem gospodarze odzyskali właściwy rytm, znów przyspieszyli tempo i zbierali plony szybciej niż się zapewne spodziewali. Ostry strzał Seweryna sparował wprawdzie Gomola (59 min.), ale w chwilę później moment wahania Oślizły i ryzykowny wybieg bramkarza sprytnie wykorzystał Jarosik. 2:0. W 68 min. poprzeczka przychodzi w sukurs Gomoli (strzelał Jarosik). Napór gospodarzy nie ustawał, chociaż po drugim celnym strzale sosnowiczanie zaczęli więcej uwagi przywiązywać do utrzymania korzystnego wyniku, niż do jego powiększenia. Górnicy zerwali się do ataku, ale wskórali niewiele. Lubański trafił w nogi Szyguły, egzekutor rzutu wolnego — Wilim popisał się dobrym strzałem, ale bramkarz Zagłębia nie dał się zaskoczyć.
W jedenastce sosnowiczan bardzo dobrze grała para stoperów. Obydwaj boczni obrońcy nie tylko w porę rozbijali wszystkie ataki, ale również we właściwych momentach włączali się do akcji ofensywnych. W drugiej linii bardzo dobrze grał Seweryn, który najczęściej zagrażał Gomoli strzałami z dystansu. I wreszcie — Kowalczyk. Szybki jak w okresie kiedy debiutował w Zagłębiu, ambitny, bardzo trudny do utrzymania. Osobny rozdział stanowił Jarosik. W poprzednich meczach znajdował się pod ścisła kontrolą któregoś z obrońców lub pomocników. Tym razem starał się go szachować Gorgoń, ale bez skutku. Jarosik rozstrzygnął los wielkich derbów i był bliski hat tricku. Chyba znów znajdzie się w notesie selekcjonerów. Górnik zawiódł we wszystkich liniach. Grał jeszcze gorzej niż w ostatnim spotkaniu z Wisłą. Liczono. że przed rewanżem z Aalborgiem zda egzamin przynajmniej na czwórkę. Tymczasem wystąpił w roli studenta zupełnie nie przygotowanego do kolokwium.
"Stanisław Penar, Sport nr 135 z 28 września 1970 r."