27.09.1994 - Górnik Zabrze - Admira Wacker Wiedeń 1:1
27 września 1994 (wtorek), godzina 19:00 Puchar UEFA 1994/95, rewanż 1/32 finału |
Górnik Zabrze | 1:1 (1:1) | Admira Wacker Wiedeń | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Ladislav Gádoši (Trnawa, Słowacja) Widzów: 8 580 |
Bałuszyński 30 | 1:0 1:1 |
Litowczenko 45 | ||
Bacher, Panis, Bjerregaard, Schiener | ||||
(1-3-5-2) Dariusz Klytta Piotr Jegor Tomasz Wałdoch Jarosław Zadylak Tomasz Hajto Piotr Brzoza Jerzy Brzęczek Dariusz Koseła (65 Jacek Grembocki) Arkadiusz Kubik Andrzej Orzeszek (46 Marek Szemoński) Henryk Bałuszyński |
SKŁADY | (1-3-5-2) Wolfgang Knaller Carsten Bjerregaard Herbert Gager Gerald Bacher Helmut Graf (65 Dražen Biškup) Hans Kogler Gienadij Litowczenko (83 Markus Scharrer) Andreas Schiener Jürgen Panis Christian Mayrleb László Klausz | ||
Trener: Edward Lorens | Trener: Dietmar Constantini |
Relacja
Sport
O tym co wydarzyło się dwa tygodnie temu na Bundesstadion Südstadt, nie tylko sympatycy Górnika chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Czołowy zespół polskiej ekstraklasy został pięciokrotnie „trafiony” przez austriackiego outsidera.
Przed meczem rewanżowym pierwszej rundy Pucharu UEFA Górnik Zabrze – Admira/Wacker niezbyt wielu fachowców dawało zabrzanom szansę awansu. Najzagorzalsi kibice Górnika wierzyli jednak w swoich pupilów i trzeba przyznać podopiecznym Edwarda Lorensa, za swoją postawę podziękowali widzom. Co prawda przez pierwsze 10 minut z prób ataków Górnika niewiele wychodziło, bo goście bronili się daleko od swojego pola karnego, ale gdy sędzia żółtymi kartonikami utemperował faulujących rywali zabrzanie zaczęli zyskiwać wyraźną przewagę.
Pierwsza okazja, którą moglibyśmy nazwać „przedsmakiem bramki” była w 9 minucie. Wymiana piłki między Bałuszyńskim i Brzęczkiem wyprowadziła w pole na 20 metrze austriackich obrońców, a potem nastąpiła centra z prawego skrzydła i Orzeszek strzelał z woleja. Chybił minimalnie. Napór Górnika rósł, ale akcje kończyły się z reguły na 20-30 metrze przed bramką Knallera. W 18 minucie na linii pola karnego sfaulowany został Bałuszyński, ale strzał Brzozy po rozegraniu wolnego był niecelny, zaś w 21 min po centrze Bałuszyńskiego, Brzęczek strzelił z trudnej piłki minimalnie obok celu.
Gdy wydawało się, że zabrzanom trudno będzie znaleźć drogę do bramki Admiry, w 30 minucie dalekie podanie Zadylaka trafiło do Bałuszyńskiego. Ten miał obok siebie dwóch rywali i wydawało się, że spróbuje rozegrać piłkę do wychodzącego z boku Orzeszka. Napastnik Górnika zamarkował nawet to podanie i… strzelił z 20 metrów. Piłka wylądowała w siatce w dolnym rogu bramki.
Ten gol natchnął kibiców nadzieją na korzystny wynik. I nawet strzał Klausza z dystansu w poprzeczkę i dobitka Mayrleba ponad bramką nie zmieniła nastrojów, bo błyskawicznie zabrzanie wypracowali sytuację bramkową. Centrował Bałuszyński, a Orzeszek znakomicie wyskoczyło piłki i celnie główkował. W jaki sposób bramkarz obronił ten strzał pozostanie jego tajemnicą. W 38 minucie jeszcze raz Knaller wygrał z Orzeszkiem. Tym razem Brzęczek zagrał idealną piłkę w pole karne, a Orzeszek znalazł się sam na sam z bramkarzem, który odważnie wyszedł z bramki, skrócił kąt i obronił strzał zabrzanina nogą.
Jeżeli do tego dodamy sytuację Bałuszyńskiego z 43 min, kiedy to zamykał akcję po centrze Orzeszka niecelnym strzałem z 5 metrów, wyjdzie nam, że to już do przerwy powinno być 4-0. A było 1-1. Tuż przed przerwą Litowczenko będąc w rogu boiska, nie mając praktycznie szans na jakieś rozważniejsze zagranie, zdecydował się na strzał. Klytta zachował się przy nim jak trampkarz. Uderzoną w krótki róg piłkę skierował na słupek. A potem bezradnie wszyscy patrzyli jak skórzana kula tocząc się powoli przekracza linię bramkową. To mogło załamać. I załamało. Nic nie dała zmiana Orzeszka na Szemońskiego. W drugiej połowie Austriacy grali, a zabrzanie próbowali, aż wreszcie postawili wszystko na jedną kartę. Jeszcze w 85 minucie Brzęczek wszedł w pole karne i podsumował występ zabrzan niecelnym strzałem, i w ten sposób Górnik Zabrze nie wyeliminował słabego rywala, jakim na pewno jest Admira/Wacker. Tylko że ona gra dalej.
Wygraliśmy charakterem – powiedział po meczu Bohdan Masztaler, drugi trener Admiry. – Nigdy nie ukrywałem, że Górnik potrafi od nas więcej, ale wygraliśmy z zespołem lepszym. Mówią o nas, że „rąbiemy”, ale przyniosło to efekt, a o to w piłce chodzi.
Sport: 27 września 1994, 28 września 1994, 29 września 1994