27.10.1963 - Górnik Zabrze - Szombierki Bytom 2:1
27 października 1963 1. liga 1963/64, 9. kolejka |
Górnik Zabrze | 2:1 (1:0) | Szombierki Bytom | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Łozowski Widzów: 18 000 |
Lubański 41 Lubański 80 |
1:0 1:1 2:1 |
Sobek 60 | ||
Hubert Kostka Stefan Florenski Stanisław Oślizło Waldemar Słomiany Karol Kapciński Jan Kowalski Joachim Czok Jerzy Musiałek Włodzimierz Lubański Ernest Pol Roman Lentner |
SKŁADY | Mańka Filok Pośpiech Hajnisz Peszke (Główka) Jan Wilim II Siadek Sobek Jerzy Wilim I Mandziara Nowak | ||
Trener: Ewald Cebula, Feliks Karolek, Hubert Skolik |
Relacja
Sport
Mańka i Lubański w głównych rolach górniczych derbów.
Po pierwszych w historii ekstraklasy piłkarskiej derbach górników Zabrza i Szombierek entuzjaści futbolu obiecywali sobie wiele. Rzeczywiście, było to ciekawe i emocjonujące widowisko. Był to jednak niecodzienny mecz. Przewaga gospodarzy, poza krótkimi okresami, nie podlegała dyskusji, a jednak mistrz Polski zwyciężył różnicą jednej tylko bramki z drugiej strony zwolennicy bytomian mogą powiedzieć iż niewiele brakowało, a ich jedenastka uratowałaby jeden punkt. Dla udokumentowania swojej racji odtworzą akcję starszego Wilima z Nowakiem, przeprowadzoną tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego, kiedy podczas zamieszania podbramkowego aż „prosiło się” o wtłoczenie piłki do siatki. Zwycięstwo przypadło jednak drużynie lepszej, jak najbardziej zasłużenie.
Górnicy mieli różne okresy. Chwilami grali porywająco. Działo się to wówczas, gdy Pol i jego koledzy przypomnieli sobie o znajdującym się w bardzo dobrej formie Lentnerze. Wtedy Filok mógł tylko oglądać plecy lewoskrzydłowego, zaś Mańka musiał się przygotowywać do kolejnej interwencji. Ilekroć skrzydłowy zabrzan został wypuszczony w bój – z satysfakcją patrzyliśmy na zawodnika z numerem 11. Drugą postać w zwycięskim zespole był bez wątpienia Lubański. Można mieć do niego pretensje, że w 47 minucie piłkę odbitą od poprzeczki (po strzale Pola)strzelił 3 metry od bramki… na wiwat. Ale na pewno musiały się wszystkim podobać bomby najmłodszego piłkarza na boisku. Lubański nie tylko przeważył szalę górniczych derbów, ale oprócz tego raz huknął w poprzeczkę chyba z 30 metrów, potem popisał się kapitalnym strzałem z woleja. W 63 min. otrzymał nie mniej oklasków niż Mańka, który efektowny „pocisk” jakimś cudem sparował na korner.
Do tej dwójki dostroił się ambitnie i mądrze grający Pol. Kilka prostopadłych wystawień wytworzyło tyle zamieszania w strefie strzeżonej przez Pośpiecha i partnerów, że wydawało się, iż zabrzanie muszą strzelić kilka bramek. Bardzo dobry mecz zagrał Kapciński. Czok z powodzeniem zastąpił na prawej flance Wilczka. W przedniej formacji tylko Musiałek grał nieprzekonywająco. Nic dobrego nie można natomiast powiedzieć o postawie Słomianego i Kowalskiego. Pierwszy, przy szybkim Siadku, tracił głowę, zaś Kowalski poza ostrymi wejściami niczym nie przypominał o swojej obecności na boisku. W chwilach naporu Szombierek, zwłaszcza po zdobyciu wyrównującej bramki, niepewne interwencje miał nawet Oślizło. Górnicy Szombierek udowodnili raz jeszcze, że nic nie jest w stanie ich „załamać”. Nie załamali się w momentach kiedy gospodarze atakowali ze zdwojoną siłą. Mańka wyciągał się jak struna w bramce, ratując swój zespół przed utratą wydawało się nieuchronnych bramek. Wyłapywał pewnie ostre strzały, jego też łupem stawała się większość dośrodkowań. Bytomianie nie skupiali całą uwagę na asekuracji własnego przedpola. Atakowali, i to bardzo niebezpiecznie. Przeważnie skrzydłami, chcąc uniknąć bezpośredniego kontaktu z Oślizłą. Przed przerwą przeważnie korzystali z usług Sladka, potem częściej zatrudniany był Nowak. Reżyserem większości poczynań gości był Sobek, który zapisał na swoim koncie ładną bramkę. Nieco słabiej niż w poprzednich spotkaniach spisywał się Wilim I, ale honor rodu ratował jego młodszy brat. Początkowo górnicy nie mogli złapać właściwego rytmu. Mieli jednak pozycje, z których mogły paść bramki. Bliski powodzenia był również Nowak. W 18 min. wykorzystał błąd Floreńskiego, ale piłka trafiła w słupek. W 23 min. arbiter nie zauważył ofsajdu Wilima I, a osiem minut później faulu Pośpiecha na rozpędzonym Lentnerze. 37 min. znów w akcji Lentner, ale Musiałek i Lubański nie dochodzą do idealnej centry. W 41 min. – 1:0 dla Górnika. Wynik nie odzwierciedla przebiegu wydarzeń pierwszej części spotkania.
Druga połowa. Zaczęło się od poprzeczki Pola. Potem dwukrotnie mógł się wpisać na listę skutecznych snajperów Musiałek. I oto zupełnie nieoczekiwanie coś się zaczęło psuć w zabrskiej maszynie. Szombierki ruszyły do ataku, zdobyły wyrównującą bramkę. Obrońcy Górnika grają bardzo chaotycznie i nonszalancko. Na szczęście dla nich goście nie wykorzystali kilku okazji. Wreszcie w 79 minucie pada – zwycięska bramka po ładnej akcji Musiałka, Pola i Lubańskiego.
SP, Sport nr 130 z 28 października 1963r.