27.10.1968 - Górnik Zabrze - Stal Rzeszów 0:0
27 października 1968, godzina 11:15 1. liga 1968/69, 11. kolejka |
Górnik Zabrze | 0:0 | Stal Rzeszów | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Edmund Smułczyński(Szczecin) Widzów: 8 000 |
(1-4-3-3) Hubert Kostka Rainer Kuchta Stefan Florenski Stanisław Oślizło (46. Hubert Skowronek) Jerzy Gorgoń Alfred Olek Erwin Wilczek Alojzy Deja Zygfryd Szołtysik Włodzimierz Lubański Jerzy Musiałek |
SKŁADY | Majcher Gnida Szalacha Dowbecki Skiba Janiak Krajczy Haber Kozerski Marciniak Staworz (46. Napieracz) | ||
Trener: Géza Kalocsay | Trener: Kazimierz Trampisz |
Relacja
Kronika Górnika Zabrze
Wszystko wskazywało na to, że spotkanie tych dwóch drużyn zakończy się podobnie jak ostatnio, kiedy to Górnik zaaplikował przeciwnikom aż 7 bramek. Gospodarze wystąpili w najmocniejszym składzie z Lubańskim i Musiałkiem na czele, natomiast goście przyjechali mocno osłabieni. Mimo takiemu obrotu spraw, rzeszowianie zdołali wywalczyć w Zabrzu remis, co było ogromną niespodzianką. Przewaga Górnika była momentami przygniatająca, jednak nie pozwoliło to na zdobycie chociażby jednej bramki.
Sport
"Zabrze nie poznało Stali i Górnika "
Zabrze - 32kornery egzekwowali zabrzanie, trzykrotnie w idealnych sytuacjach piłka po strzałach ich napastników trafiła w słupek, dwa razy zatrzymała się na poprzeczce. Podopieczni trenera Kalocsaia bez przerwy byli w natarciu. Chwilami oblegali bramkę przeciwników, zamykając ich na przedpolu bramkowym. Mieli super przewagę! Wszystko bez skutku! Jak to możliwe, że nie padła ani jedna bramka, że drużyna tej klasy co Górnik, nie potrafi odnieść zwycięstwa. Trener Kalocsai tłumaczył słabszą grę swoich pupilów... Boksem olimpijskim! Trudno powiedzieć ilu graczy Górnika przesiedziało z soboty na niedzielę przy telewizorach, śledząc zmagania meksykańskiego turnieju pięściarskiego oraz, jaki to miało wpływ na ich kondycję? W każdym razie - do końcowego gwizdka sędziego zabrzanie nacierali na bramkę przeciwnika z dużym animuszem. w ostatnim kwadransie chcieli za wszelką cenę przechylić szale zwycięstwa na swoją korzyść. Nikt się nie oszczędzał, wszyscy dwali z siebie maksimum. A więc gdzie szukać usprawiedliwienia? Wydaje się, że tajemnica tkwi w drugiej lini wielokrotnego mistrza Polski. Szołtysik, Wilczek i Deja byli wyjątkowo niedysponowani. Forsowali do przesady grę środkową strefą, szczelnie zablokowaną przez stalowców, nie uznając akcji flankami. Trener Trampisz przydzielił Szalasze, jako asystentów. Dowbeckiego i Skibę, którzy działali obok etatowych bocznych obrońców - Gnidy i Janiaka. Nigdy nie wysuwali się do przodu. Trio Sz-D-S pilnowało głownie Lubańskiego i Musiałka, panowało w środku pola karnego. Oczywiście stoperom Stali zdarzały się potknięcia, ale wówczas nie wykorzystywali ich napastnicy Górnika.
Po przerwie opiekun zabrzan przeprowadził pewne przegrupowanie zespołu. W szatni pozostał niezupełnie zdrowy Oślizlo. Na murawę wszedł Skowronek, który zajął miejsce na prawym skrzydle, Olek na lewej obronie zaś Gorgoń zastąpił kapitana zespołu. Te wszystkie roszady - tak sądził zapewne Węgier - wzmocnią bitność ataku i przyniosą wreszcie efekt. Nic z tego ! Wprawdzie napad górniczego zespołu grał odtąd z większa werwą, ale w dalszym ciągu, aż do przesady, starał się forsować akcje środkiem. Przypominało to bicie głową o mur. Nawet, gdy Lubański, Musiałek, Wilczek, względnie Szołtysik przedryblowali dwóch przeciwników wyrastali przed nimi następni, walczący twardo, nieustępliwie, szalenie ambitnie. w trudnych chwilach defensorom Stali przychodzili w sukurs niemal wszyscy napastnicy. Zdarzało się więc, że pod bramką Majchra z wyjątkiem Kostki, znajdowało się 10 graczy Górnika. Kotłowało się bezustannie, piłka wędrowała w lesie nóg, ale do siatki nikt nie zdołał jej posłać. W miarę upływu czasu napastnicy gospodarzy stawali się coraz bardziej nerwowi. Pudłowali w znakomitych okazjach. Najlepszą zmarnował Lubański w 88 minucie, trafiając z 8 metrów w poprzeczkę.
Stal, poza poprawną grą w obronie, niczym nie mogła zaimponować. Miała szczęście, że zabrzanie byli w niedzielę tak słabo dysponowani. Inaczej taktyka, jaką obrali rzeszowianie mogła się skoczyć katastrofą. Podobnie zresztą jak to miało miejsce na tym samym boisku przed kilkoma miesiącami, gdy goście przegrali 0:7. Wczoraj w ciągu 90minut stalowcy stworzyli tylko jedną groźną sytuację. Było to w 14 minucie. Stawarz otrzymał niespodziewanie piłkę na dostartowanie, minął Kuchtę, ale gdy szykował się do strzału, niebezpieczeństwo zdołał zażegnać Gorgoń.
Z Całej jedenastki Stali na wyróżnienie zasłużyli defensorzy, głownie zaś Szalacha, Dowbecki i Skiba. Nim p. Smółczyński dał sygnał do gry na płycie boiska odbyła się mała uroczystość. kapitanowi Górnika, Ośliźle, wręczyliśmy ,,Złote Buty" za zdobycie pierwszej lokaty w challenge'u ,Sportu" za sezon 1967/68. Jest to już czwarte tego rodzaju trofeum sympatycznego piłkarza Zabrza.
B. GRYSZCZYK, Sport nr 135 (3060) Poniedziałek 28 Października 1968 r.