27.11.1988 - Legia Warszawa - Górnik Zabrze 2:0
27 listopada 1988 (niedziela) Puchar Polski 1988/89, rewanż 1/4 finału |
Legia Warszawa | 2:0 (1:0) | Górnik Zabrze | Warszawa Sędzia: Tadeusz Ignatowicz (Wrocław) Widzów: ok. 15 000 |
Dziekanowski 43 k Pisz 48 |
1:0 2:0 |
|||
Zbigniew Robakiewicz Dariusz Kubicki Zbigniew Kaczmarek Marek Jóźwiak Tomasz Arceusz Andrzej Łatka Leszek Pisz Kazimierz Buda (83 Stanisław Terlecki) Krzysztof Iwanicki Jacek Bąk Dariusz Dziekanowski |
SKŁADY | Franciszek Sulski Jacek Grembocki Józef Dankowski Marek Piotrowicz Piotr Jegor Robert Warzycha Ryszard Komornicki Piotr Rzepka Jan Urban Krzysztof Baran (75 Waldemar Kamiński) Joachim Klemenz (65 Dariusz Koseła) | ||
Trener: Andrzej Strejlau | Trener: Marcin Bochynek |
Relacja
Sport
Pucharowa musztra
Warszawa. Czy po przegranej na własnym boisku Górnik zdoła jeszcze podjąć walkę o odrobienie strat i awans do półfinału Pucharu Polski? Na ile absencja kontuzjowanych: Wandzika w drużynie gości, Wdowczyka wśród legionistów wpłynie na postawę obu drużyn? To były podstawowe bodaj pytania przed meczem drużyn, którym przyszło zmierzyć się w bieżącym roku już po raz szósty. Bo biorąc pod uwagę grząską, ciężką płytę i nieustanną mżawkę czyniącą nawierzchnię bardzo śliską, nie spodziewaliśmy się nazbyt pięknego widowiska, choć na trybunach widzieliśmy mnóstwo wybitnych znawców przedmiotu z trenerami: Kazimierzem Górskim, Ryszardem Kuleszą, Wojciechem Łazankiem i Edmundem Zientarą. Oglądał ten mecz także minister Aleksander Kwaśniewski.
Nie minął kwadrans i mogliśmy dojść do wniosku, że piłkarze mistrza kraju zdają się nie wierzyć w możliwość uzyskania wyniku gwarantującego zrobienie kolejnego kroku w Pucharze Polski. Owszem na falowe ataki legionistów starali się odpowiadać kontrwypadami, lecz nie miały one zwykłej dynamiki a co istotniejsze nie wieńczyły ich strzały. Dość powiedzieć, że w okresie 90 minut zabrzanie dosłownie raz celnie uderzyli na bramkę gospodarzy, a czterokrotnie strzelali niecelnie. To oczywiście nie mogło przynieść efektów na jakie mogli liczyć ich nieliczni, obecni na stadionie sympatycy.
- Legia awansowała zasłużenie – powiedział trener Marcin Bochynek. – My niestety nie zagraliśmy dzisiaj najlepiej.
Na szersze wywody opiekun zabrzan nie miał ochoty, natomiast Andrzej Strejlau wyraził zadowolenie z postawy swoich podopiecznych, wielu pięknych akcji. Podkreślił bardzo dobre przygotowanie wytrzymałościowe swoich zawodników.
A sam mecz? Niemal od początku do końca ton wydarzeniom nadawali warszawianie i tylko nieudolności pod bramką rywali należy przypisać fakt, że już po upływie pół godziny nie uzyskali 2-3 goli. Bo okazje ku temu mieli wyborne. Najdogodniejsze zaprzepaścił trzykrotnie (7., 15., 25 min.) Iwanicki. O pokonanie rezerwowego bramkarza Górnika mógł się też pokusić Dziekanowski. A jednak tuż przed przerwą konto bramkowe zostało otworzone. Arceusz zagrał na wolne pole do wybiegającego Pisza, a kiedy ten mając przed sobą tylko Sulskiego próbował go minąć, został sfaulowany. Karnego pewnie wykorzystał Dziekanowski.
Tuż po przerwie losy konkurencji zostały definitywnie przesądzone. Dziekanowski podał do Pisza, a ten bez namysłu silnie strzelił. Śliska piłka „przedarła” się między… nogami Sulskiego i wolno przetoczyła się przez linię bramkową. Od tego wydarzenia gra znacznie się ożywiła i jeszcze parokrotnie legioniści mogli pokusić się o zmianę rezultatu, po szybkich, płynnych akcjach. Zmarnowali dogodne pozycje: Dziekanowski, Łatka oraz Kubicki i Jóźwiak, którzy nie wykorzystali sytuacji „oko w oko” z Sulskim. Górnicy, choć parokrotnie znaleźli się na polu karnym legionistów, podobnie klarownych szans na łupy bramkowe - nie mieli.
Główni aktorzy niezłego, jak na wspomniane warunki meczu? Podobali się nam: Kubicki, Kaczmarek, Pisz i Dziekanowski oraz poczynający sobie coraz śmielej młody stoper, Jóźwiak, lubiący „wycieczki” do przodu. W zespole gości, poza Komornickim trudno kogokolwiek wyróżnić. Sporo niepewnych interwencji mieli środkowi obrońcy. Nie stanowili poważniejszego zagrożenia dla konkurentów napastnicy.
Grzegorz Stański, Sport nr 232, 28 listopada 1988