28.03.1992 - Zagłębie Lubin - Górnik Zabrze 1:2
28 marca 1992 (sobota), godzina 16:00 1. liga 1991/92, 19. kolejka |
Zagłębie Lubin | 1:2 (1:1) | Górnik Zabrze | Lubin Sędzia: Kazimierz Mikołajewski (Płock) Widzów: 3 000 |
Machaj 8 | 1:0 1:1 1:2 |
Kraus 16 w R. Staniek 88 | ||
Wójcik, Lewandowski | Bałuszyński(?), R. Staniek | |||
Krzysztof Koszarski Stefan Machaj Piotr Czachowski Andrzej Wójcik Zdzisław Pietrzykowski Zbigniew Szewczyk Robert Stachurski (46 Lesław Grech) Dariusz Lewandowski (84 Mariusz Urbaniak) Jarosław Góra Janusz Kudyba Mirosław Prokop |
SKŁADY | Marek Bęben Jacek Grembocki Marek Piotrowicz Tomasz Wałdoch Piotr Jegor Krzysztof Zagórski Mieczysław Agafon Dariusz Koseła Henryk Bałuszyński Ryszard Staniek Ryszard Kraus | ||
Trener: Marian Putyra | Trener: Jan Kowalski |
Relacje
Sport
Lubin. Na pół godziny przed spotkaniem Maciej Śliwowski odpoczywający za trzy żółte kartki zaczął bawić się we wróżbitę. Twierdził, że w najbliższych trzech meczach lubinianie bez problemów zdobędą komplet punktów. Jak się w półtorej godziny później okazało Śliwowski jest znacznie lepszym piłkarzem niż wróżbitą...
Początek meczu zdawał się potwierdzać prognozy, że będzie to spotkanie kolejki. Obie drużyny zaprezentowały szybkie dynamiczne akcje precyzyjne podania i chęć walki. Spóźnieni jeszcze nie usadowili się na trybunach, kiedy Lewandowski oddał piekielnie silny strzał, po którym tylko piłka zawirowała w rękach Bębna i wyszła w pole bramkowe. Najpierw próbował ją lekko wrzucić do siatki Kudyba, ale okazało się, że piłka nie była mu posłuszna spadając metr przed linie bramkową. Przytomność umysłu zachował natomiast Machaj i gospodarze objęli prowadzenie. Radość w obozie lubinian trwała krótko. Zabrzanie pokazali, ze nie przyjechali do Zagłębia Miedziowego w celach wyłącznie turystycznych. Przeprowadzili kilka akcji, zaatakowali na przedpolu bramki Koszarskiego i zdobyli wyrównującego gola z rzutu wolnego precyzyjnie egzekwowanego przez Ryszarda Krausa. Mimo to liczono, że Zagłębie przyspieszając tempo akcji, zdobędzie kolejne bramki. Chęć taką na pewno mieli, ale niebiosa zweryfikowały ich zamiary. Z nieba zaczął sypać puch, jakiego w tych stronach dawno nie widziano. Po przerwie śnieg wprawdzie sypał dalej, ale zawodnicy zespołów ruszyli do ataku. Odnieść można było wrażenie, że nikt nie jest zainteresowany podziałem punktów. W 65 min. zabrzanie po podaniu do Stańka strzelili drugiego gola, ale jego zdobywca, zamiast pochwał ujrzał żółtą kartkę, gdyż piłkę do siatki wepchał ręką. Kilka minut później lubinianie byli o krok od zdobycia gola. Prokop po akcji na skrzydle, a Kudyba znajdując się w idealnej sytuacji trafił piłką w spojenie słupka i poprzeczki. Ten sam zawodnik fatalnie przestrzelił, kiedy po kiksie Wałdocha miał wyłożoną niczym na patelni piłkę i strzelił obok słupka. Nie od dziś wiadomo, że nie wykorzystane sytuacje mszczą się... Na 120 sekund przed końcowym gwizdkiem (Grembockiego, po którym podał w uliczkę do Stańka, a ten ku rozpaczy miejscowych kibiców dopełnił formalności).