28.05.1967 - Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin 3:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
28 maja 1967 (niedziela), godzina 17:00
1. liga 1966/67, 23. kolejka
Górnik Zabrze 3:1 (0:1) Pogoń Szczecin Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Kazimierz Maśka (Wrocław)
Widzów: 10 000
Herb.gif HerbPogonSzczecin.gif

Szołtysik 55
Szołtysik 64
Lubański 75
0:1
1:1
2:1
3:1
Łowkis 29
Hubert Kostka
Norbert Gwosdek
Stanisław Oślizło
Henryk Latocha
Edward Olszówka
Joachim Kubek
Alfred Olek (46 Tadeusz Wanat)
Jerzy Musiałek
Zygfryd Szołtysik
Włodzimierz Lubański
Erwin Wilczek
SKŁADY Bogusław Białek
Waldemar Folbrycht
Hubert Fiałkowski
Bronisław Szlinter
Janusz Ławicki
Bogdan Maślanka
Franciszek Gołkowski
Zbigniew Łowkis
Marian Kielec
Joachim Gacka
Jerzy Krzystolik (Zenon Kasztelan)
Trener: Géza Kalocsay Trener: Stefan Żywotko

Relacja

Kronika Górnika Zabrze

W 28. minucie Pogoń przeprowadziła jeden z nielicznych ataków. Oślizło wespół z Latochą o ułamek sekundy za późno natarli na Łowkisa i ten z kilkunastu metrów ulokował piłkę w siatce. Można więc sobie wyobrazić konsternację kibiców Górnika. Ich pupile przez pierwszą połowę nie dawali powodów do zachwytu. Na szczęście dla zabrzan w drugiej odsłonie spotkania wręcz znakomicie zagrał Szołtysik. Nie będzie wcale przesadą, jeśli się stwierdzi, że był on bohaterem meczu. W 55. minucie po rzucie rożnym egzekwowanym przez Wilczka z najbliższej odległości skierował piłkę do siatki obok zdezorientowanych defensorów Pogoni. Kilka minut później popisał się wspaniałym strzałem. Minął co najmniej trzech przeciwników, a potem z odległości 25. metrów wycelował prosto w górny róg. Tak efektownej bramki już dawno nie oglądano w Zabrzu. Nic więc dziwnego, że "Mały" zebrał rzęsiste oklaski, a potem każdemu jego zagraniu towarzyszyły zachwyty widowni.

Sport

Prowadzenie Pogoni obudziło zabrzan

Zabrze. W 26 minucie Pogoń przeprowadziła jeden z nielicznych ataków. Oślizło wespół z Latochą o ułamek sekundy za późno natarli na Łowkisa i ten z kilkunastu metrów ulokowali piłkę w siatce. Portowcy zdobyli prowadzenie. W 40 minucie niewiele brakowało, a na listę strzelców wpisałby się też Krzystolik. Znalazł się on przed pustą bramką, opuszczoną przez Kostkę. W krytycznym momencie sytuację uratował Oślizło.

Można więc sobie wyobrazić konsternację kibiców Górnika. Ich pupile przez pierwszą połowę nie dawali powodów od zachwytu. Przeprowadzali wprawdzie wiele ataków, były one jednak nieskoordynowane, łatwe do rozszyfrowania, toteż przeciwnik mógł zawsze w porę zażegnać niebezpieczeństwo.

Na szczęście dla zabrzan w drugiej odsłonie spotkania wręcz znakomicie zagrał Szołtysik. Nie będzie wcale przesadą, jeśli powiemy że był on bohaterem meczu. On to właśnie przyspieszył tempo gry i zaczął właściwie dyrygować napadem. Poza tym zdobył dwie bramki. W 55 minucie po rzucie rożnym, egzekwowanym przez Wilczka z najbliższej odległości skierował piłkę do siatki obok zdezorientowanych defensorów Pogoni. Kilka minut później popisał się wspaniałym strzałem. Minął co najmniej trzech przeciwników, a potem z odległości 25 metrów wycelował prosto w górny róg. Tak efektownej bramki już dawno nie oglądano w Zabrzu. Nic więc dziwnego, że „Mały” zebrał rzęsiste oklaski, a potem każdemu jego zagraniu towarzyszyły zachwyty widowni.

Po uzyskaniu przez Szołtysika drugiego gola, napastnicy mistrza Polski pozbyli się nerwowości. Odtąd niemal każda ich akcja była niebezpieczna. Strzelali sporo i Białek miał pełne ręce roboty. Raz uratował go słupek po główce Lubańskiego.

Pogoń nastawiła się na grę defensywną. W pierwszej linii pozostawiono jedynie Krzystolika, Kielca i Łowkisa. W ten sposób liczono, że uda się wywieźć z Zabrza jeden punkt. Być może plan dałby się zrealizować, gdyby po zdobyciu bramki portowcy nadal nie murowali, lecz poszli śmielej do ataku. Dopiero po utracie drugiej bramki zaczęli atakować. I wówczas okazało się, że szczecinianie mogą też być groźni. W co najmniej trzech wypadkach Kostka znalazł się w dużych opałach.

W sumie mecz był przeciętnym widowiskiem. Gdyby nie świetna postawa Szołtysika oraz poprawna gra Lubańskiego, w Zabrzu mogło by dojść do niespodzianki dużego kalibru. Pozostali bowiem gracze mistrza Polski grali tym razem słabiej. Nawet Oślizło popełniał błędy. Lepsze wrażenie zrobił od niego Latocha, który coraz lepiej czuje się w roli obrońcy. W drugiej połowie należał też do jaśniejszych punktów górniczego zespołu.

Po meczu powiedzieli:

Kierownik techniczny Górnika, Marian Olejnik: „W pierwszej połowie nasi piłkarze grali wręcz słabo, potem się poprawili, a w końcówce mogli się nawet podobać. Pogoń jest trudnym przeciwnikiem, opierającym swoją taktykę na murowaniu bramki. I dlatego, kiedy myśmy nie przyspieszali tempa, przeciwnik miał ułatwione zadanie”.

Trener Pogoni, Stefan Żywotko: „Górnik wygrał zasłużenie. Był lepszy. Szkoda że Krzystolik doznał kontuzji głowy w starciu z Oślizłą. Kasztelan to jeszcze mało doświadczony zawodnik, nie mógł go w pełni zastąpić”.

Bernard Gryszczyk, Sport nr 63, 29 maja 1967