28.08.1973 - Górnik Zabrze - Śląsk Wrocław 1:0
28 sierpnia 1973 (wtorek) 1. liga 1973/74, 2. kolejka |
Górnik Zabrze | 1:0 (1:0) | Śląsk Wrocław | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Jerzy Świstek (Rzeszów) Widzów: 10 000 |
Szarmach 42 | 1:0 | |||
Hubert Kostka Henryk Holewa Jan Wraży Henryk Wieczorek Joachim Gorzawski Ireneusz Lazurowicz (73 Edward Wojtala) Zygfryd Szołtysik Józef Kurzeja Jan Banaś Andrzej Szarmach Władysław Szaryński |
SKŁADY | Zygmunt Kalinowski Marian Balcerzak Werner Peterek Tadeusz Rachwalski Franciszek Gołkowski Zygmunt Garłowski Władysław Poręba Zbigniew Malinowski (66 Ireneusz Garłowski) Henryk Owczarek Henryk Sobczyk Janusz Sybis | ||
Trener: Teodor Wieczorek | Trener: Władysław Żmuda |
Dodatkowe informacje
- Jan Banaś nie wykorzystał rzutu karnego.
Relacja
Kronika Górnika Zabrze
Zwycięstwo bez fanfar w pierwszym meczu sezonu na własnym obiekcie. Górnicy wystąpili osłabieni brakiem Gorgonia i Anczoka. Inicjatywa po stronie gospodarzy była faktem w pierwszej połowie, wystarczyło to do odniesienia zwycięstwa. Jedyna bramka meczu padła tuż przed przerwą. Na indywidualną akcję zdecydował się Szarmach, wymanewrował trzech obrońców i w sytuacji sam na sam nie dał szans Kalinowskiemu. W drugiej odsłonie w bramce Górnika miał okazję wykazać się Kostka, zastępujący Gomolę po słabszym meczu w Bytomiu. Pewne interwencje zatrzymały strzały Sybisa i Poręby. Tuż przed końcem zabrzanie mieli okazję podwyższyć dorobek bramkowy. Rzut karny egzekwowany przez Banasia okazał się jednak zbyt słaby, by pokonać bramkarza wrocławian.
Sport
Zwycięstwo bez fanfar
Niezbyt imponująco wypadła premiera sezonu na boisku dziesięciokrotnego mistrza Polski. Zabrzanie nie znajdują się jeszcze w pełni formy i mocno musieli się natrudzić, by zdobyć dwa punkty w pojedynku z bedniaminkiem ekstraklasy. Wprawdzie mżna gospodarzy częściowo usprawiedliwić nieobecnością kontuzjowanych reprezentantów Polski, Anczoka, Gorgonia i Lubańskiego, ale od ich kolegów można było oczekiwać lepszej postawy.
Tylko w pierwszej połowie zabrzanie mieli inicjatywę. Bardzo ruchliwy, pracowity Szołtysik raz po raz inicjował ładne akcje zaczepne, lecz wczoraj mógl liczyć jedynie na bardzo aktywnego Szarmacha, gdyż Banaś wdający się w nieproduktywne indywidualne dryblingi, i Szaryński, grający bardzo pasywnie nie stanowili specjalnego zagrożenia dla bramki Kalinowskiego. Ale że w pierwszych 45 min. gospodarze dysponowali jeszcze pełnym zapasem sił, więc stosując agresywne krycie, wytrącali zupełnie z uderzenia mniej rutynowanego przeciwnika. Efekty ich poczynań były jednak do 42 min. bardzo znikome – dopiero piękna, solowa akcja Szarmacha, który potrafił uwolnić się spod opieki aż trzech obrońców Śląska zadecydowała o losach meczu. Silny, plasowany strzał napastnika zabrskiego będącego sam na sam z Kalinowskim znalazł drogę do siatki. 1:0 dla Górnika. W trzy minuty później strzelec bramki idealnie obsłużył Szaryńskiego, ale uderzoną przez tego ostatniego piłkę, Kalinowski zdołał sparować na rzut rożny.
W drugiej odsłonie spotkania, gdy piłkarze Górnika opadli trochę z sił, coraz częściej do głosu zaczęli dochodzić wrocławianie. W 64 min. strzał Sybisa przerzucił Kostka nad poprzeczką, a w 70 min. Poręba będąc sam na sam z bramkarzem zabrzan nie potrafił zmusić go do kapitulacji, a w 10 min. później ten sam zawodnik stojąc przed opuszczoną bramką gospodarzy nie potrafił skierować piłki po ostrej centrze Sobczyka do siatki.
Ostatnie minuty meczu upłynęły pod znakiem nerwowej i zbyt ostrej gry obu drużyn, a górnicy mieli jeszcze jedną, wielką szanse powiększenia konta bramkowego, gdy sędzia Świstek podyktował rzut karny za faul na Szaryńskim. Ale egzekwujący jedenastkę Banaś strzelił zbyt lekko i Kalinowski, który wyczuł jego intencje, zdołał wyłapać piłkę. W sumie zwycięstwo przypadło lepszej, bardziej doświadczonej drużynie. Nie zademonstrowała ona jednak poziomu, do którego przyzwyczaiła sympatyków piłki nożnej w ubiegłych latach. Natomiast wrocławianie zaprezentowali zupełnie przyzwoite przygotowanie kondycyjne, duży zmysł gry kombinacyjnej, lecz nie bardzo wierzyli w szansę pokoania renomowanej jedenastki z Zabrza i stąd zbyt długo grali pasywnie, a później zabrakło czasu, by wyrównać straty.
Stefan Riedel, Sport nr 157 z dnia 29.08.1973