28.09.1991 - Górnik Zabrze - Olimpia Poznań 0:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
28 września 1991 (sobota), godzina 17:30
1. liga 1991/92, 11. kolejka
Górnik Zabrze 0:0  Olimpia Poznań Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Jacek Kasierski (Gorzów Wielkopolski)
Widzów: 5 052
Herb.gif HerbOlimpiaPoznan.gif
Bałuszyński Yellow card.gif Bocian
(1-4-4-2)
Adam Szolc
Mirosław Staniek
Tomasz Wałdoch
Marek Piotrowicz
Grzegorz Dziuk
Remigiusz Golda
Krzysztof Zagórski
Piotr Jegor
Ryszard Staniek
Henryk Bałuszyński
Mieczysław Agafon (46 Waldemar Kamiński)
SKŁADY (1-4-4-2)
Grzegorz Stencel
Krzysztof Sadzawicki (20 Rafał Molewski)
Jacek Motyliński
Paweł Bocian
Andrzej Przerada
Sławomir Najtkowski
Tomasz Mazurkiewicz
Jerzy Brzęczek
Jacek Krzystolik
Grzegorz Mielcarski (89 Andrzej Magowski)
Sławomir Suchomski
Trener: Jan Kowalski Trener: Jarosław Szuba

Relacja

Sport

Przymiarka do HSV

Zabrze. Trener Jan Kowalski ma niecodzienne kłopoty. Wymieniając kontuzjowanych jednym tchem podaje 8 nazwisk: Cyroń, Kraus, Grembocki, Koseła, Bęben, Szlezak i Ozimek oraz Nowok. Dodaje od razu, że być może w środę w meczu pucharu UEFA będzie mógł skorzystać z usług Bębna, Szlezaka i Koseły. Cyroń i Kraus na razie grają jedynie w rezerwach – by oswoić się z piłką po tak długim z nią rozstaniu. Jednym słowem myślami wszyscy w Zabrzu są już przy środowym rewanżu, a tu trzeba grać ligę. W dodatku trzeba ją grać nawet mimo… ślubu Andrzeja Orzeszka, który akurat w sobotę zmieniał stan cywilny jako 9 nieobecny, osłabiając zabrzan.

Taktyka Górnika ustawiona była już pod HSV. Czwórce nominalnych obrońców towarzyszył defensywnie ustawiony Jegor, łatający „dziury”. W pomocy było czterech piłkarzy zagęszczających środek pola i tylko osamotniony Bałuszyński niepokoił obrońców gości, którzy widząc że mają dużo swobody śmiało włączali się do akcji ofensywnych.

Na dobrą sprawę jednak nie doczekaliśmy się klarownych szans na zdobycie goli. Jedynie w 43 minucie po strzale Mielcarskiego z 14 metrów oraz w 47 minucie po uderzeniu Zagórskiego z tej samej odległości bramkarze mieli „pełne ręce roboty”. Przez pozostałe minuty najczęściej odprowadzali wzrokiem niecelne strzały napastników rywali. Nawet zmiana w drugiej połowie Agafona na Kamińskiego i przesunięcie go do ataku, żeby wspierał Bałuszyńskiego, na niewiele się zdały. Co prawda w trzech pierwszych akcjach „Kamyk” zamieszał w polu karnym i zapachniało golem dla gospodarzy, ale wkrótce Kamiński jakby opadł z sił. Już nie próbował indywidualnych akcji – a był to jedyny sposób by rozerwać blok defensywny gości – lecz szybko pozbywał się piłki adresując ją zresztą najczęściej niecelnie.

Taktyka na HSV w przypadku Olimpii zdała egzamin, bo taki wynik uzyskany w sobotę na pewno wszystkich w Zabrzu usatysfakcjonuje. Ale trzeba pamiętać, że w środę rywal będzie o wiele bardziej wymagający…

Jerzy Dusik, Sport nr 185, 30 września 1991