29.04.1995 - Widzew Łódź - Górnik Zabrze 0:0
29 kwietnia 1995 (sobota), godzina 16:00 1. liga 1994/95, 26. kolejka |
Widzew Łódź | 0:0 | Górnik Zabrze | Łódź Sędzia: Andrzej Kobierski (Kielce) Widzów: 4 020 |
(1-3-5-2) Andrzej Woźniak Marek Bajor Tomasz Łapiński Daniel Bogusz Bogdan Jóźwiak Mirosław Szymkowiak Zbigniew Wyciszkiewicz Dariusz Podolski Andrzej Michalczuk (59 Bogdan Pikuta) Radosław Kowalczyk (81 Andrzej Jaskot) Piotr Szarpak |
SKŁADY | (1-4-4-2) Dariusz Klytta Waldemar Tęsiorowski Maciej Krzętowski Piotr Brzoza Arkadiusz Kubik Tomasz Hajto Rafał Kocyba Mieczysław Agafon Leszek Kraczkiewicz Marek Szemoński (84 Rafał Jarosz) Arkadiusz Kampka | ||
Trener: Ryszard Polak | Trener: Edward Lorens |
Relacje
Sport
Mecz Widzew - Górnik to jak na polskie warunki, piłkarski ,,klasyk", z góry zapowiadały się duże emocje. Tym razem po obu tych drużynach spodziewaliśmy się jednak zbyt wiele: po mało ciekawej grze padł bezbramkowy remis. Było nudno i bez emocji.
W stosunku do poprzedniego meczu w Szczecinie w składzie Widzewa nastąpiły trzy zmiany. Nie jest to efekt nowej taktyki rozpoczynającej pracę w tym klubie pary trenerów Ryszard Polak - Andrzej Pyrdoł. Zmiany zostały wymuszone przez okoliczności pozaboiskowe (kontuzje, żółte kartki) i były jak się okazało znacznym osłabieniem zespołu, bo Czerwca i Mielcarskiego nikt nie potrafi zastąpić. Wobec braku środkowego napastnika Widzew musiał ponadto zrezygnować ze stosowanego zwykle systemu 3-4-3. Między dwoma skrzydłowymi powstała luka, której nie zdołali zapełnić zawodnicy z drugiej linii, przede wszystkim Podolski. Odbiło się to oczywiście na skuteczności zespołu. Gospodarze stworzyli sobie niewiele szans na strzelenie gola. Wobec szczelnej obrony Górnika, nic nie dawały akcje skrzydłami, bo piłka trafiała z reguły nie do zawodników Widzewa, a do przewyższających ich liczebnie na polu karnym rywali.
Górnik z kolei liczył na kontry i podbramkowy spryt Szemońskiego i Kampki. Ci jednak niewiele mieli szans na pokazanie swoich umiejętności, bo cofnięta głęboka druga linia drużyny z Zabrza nie była w stanie dostarczać im piłek. Próbowali to robić Hajto i Kubik, kilka razy odważnie wyrwał się do przodu Brzoza, ale ich podania przejmowali z reguły łódzcy obrońcy. Gdyby nie akcja Górnika w ostatniej minucie spotkania, w której Woźniakowi w wybiciu piłki na róg pomógł Łapiński, nie byłoby fałszu w stwierdzeniu, że najtrudniejsza interwencja łódzkiego bramkarza w tym meczu, to... wyprawa po piłkę do pustego sektora wymagająca dwukrotnego sforsowania wysokiego ogrodzenia. Najciekawszym fragmentem meczu był początek drugiej połowy. 20 sekund po rozpoczęciu gry, po szybkim podaniu Michalczuka do Podolskiego, łódzki zawodnik stanął przed szansą, ale jego strzał z linii pola karnego był nieudany. Przez następne parę minut Widzew zepchnął rywali do desperackiej obrony. Zapas animuszu szybko jednak, wobec kolejnych niepowodzeń się wyczerpał. Tempo gry zmniejszyło się, a schematyczną grą gospodarze nie zdołali zagrozić już Górnikowi.