29.09.1968 - Wisła Kraków - Górnik Zabrze 1:1
29 września 1968, godzina 15:00 1. liga 1968/69, 8. kolejka |
Wisła Kraków | 1:1 (1:1) | Górnik Zabrze | Kraków Sędzia: Włodzimierz Karolak (Łódź) Widzów: 25 000 |
Sputo 45 |
0:1 1:1 |
Olek 1 | ||
Stroniarz Herod Kawula Musiał Wójcik Kotlarczyk Krzysztof Hausner Sputo Krawczyk Polak Lendzion |
SKŁADY | (1-4-3-3) Jan Gomola Karol Kapciński Stanisław Oślizło Jerzy Gorgoń Stefan Florenski Alojzy Deja Erwin Wilczek Alfred Olek Zygfryd Szołtysik Jerzy Musiałek (Roman Lentner) Hubert Skowronek | ||
Trener: Mieczysław Gracz | Trener: Géza Kalocsay |
Relacja
Kronika Górnika Zabrze
Opisując to spotkanie trzeba stwierdzić, że szczęście sprzyjało lepszym. Obie drużyny były osłabione przed tym spotkaniem, jednak absencja wybitnych piłkarzy w żadnym stopniu nie wpłynęła na obniżenie poziomu meczu, który przypadł do gusty rekordowo zebranej w tym roku widowni, gdyż spięć podbramkowych, efektownych parad obu bramkarzy było mnóstwo. Szczęście, które sprzyjało Górnikom wyraziło się między innymi tym, że dwukrotnie lidera tabeli od utraty bramki uratowały słupki po strzałach Hausnera w 16. minucie i Sputy w 86. Ponadto Gomola wiedziony jakąś intuicją zdołał sparować szereg ostrych i bliskich strzałów, w tym bombę Sputy w 38. minucie gry. Remis, który dla kibiców Wisły był szczytem marzeń zarówno przed spotkanie jak i na jego początku - kiedy to Górnik w pierwszym ataku, przy śpiącej obronie Wisły zdobył prowadzenie - był również - tak przynajmniej można sądzić po nastroju pomeczowym w szatni zabrzan, wynikiem satysfakcjonującym górników. Pod koniec meczu wyraźnie bronili tego remisu i szanowali piłkę.
Sport
Gomola uratował punkt liderowi
Szczęście sprzyja lepszym.Wisła nie potrafiła wykorzystać osłabienia Górnika.Sama także musiała wystąpić osłabiona-bez Monicy. Doświadczony obrońca był zawsze piłkarzem,który pchał swój napad do przodu,podrywał go do walki i nie jeden raz brał na siebie obowiązek zatrudniania bramkarza przeciwnika. Nieobecność Monicy,jako długoletniego partnera Kawuli,zaważyła w dużej mierze na grze kapitana drużyny Białej Gwiazdy. Zastępca Monicy,Herod, nie mógł sprostać zadaniu utrzymania dwójki Górnika,którą do przerwy tworzyli Musiałek i Skowronek, a po przerwie Musiałek i Lentner.
Absencja wybitnych piłkarzy w obu zespołach nie wpłynęła absolutnie na obniżenie poziomu meczu. Przypadł on do gustu-rekordowo w tym roku zebranej widowni, gdyż spięć podbramkowych,efektownych parad obu bramkarzy było mnóstwo. Szczęście,które sprzyjało górnikom wyraziło się również w tym,że dwukrotnie przodownika tabeli uratowały od utraty bramek słupki po strzałach Hausnera w 16 min.i Sputy w 86 min.Ponadto Gomola,jakąś intuicją wiedziony zdołał sparować szereg ostrych i bliskich strzałów, w tym bombę Sputy w 38 min.,kiedy łącznik Wisły przejął na wolej centrę skrzydłowego i strzelił pod poprzeczkę.Bramkarz Górnika,wiele razy zatarasował sobą piłce drogę do siatki,kiedy znalazł się między innymi z Hausnerem oraz mało doświadczonym Krewczykiem. Ten ostatni-w takiej własnie idealnej pozycji-zamiast plasować piłkę tuż obok wybiegającego bramkarza,strzelił na siłę i trafił w..Gomolę. Odbitą od bramkarza piłkę wyekspediował natychmiast Oślizło na korner.Rzutów rożnych zdobyła Wisła w drugiej części meczu 9-przy stracie 1 i to także coś mówi o przebiegu spotkania.
Remis,który dla sympatyków Wisły wydawał się być szczytem marzeń przed meczem i zaraz po jego rozpoczęciu-kiedy to Górnik w 1 ataku,przy "śpiącej" obronie Wisły zdobył prowadzenie-był również-tak przynajmniej można sądzić po nastroju pomeczowym w szatni Górnika wynikiem,satysfakcjonującym zespół z Zabrza.Pod koniec meczu Górnik wyraźnie bronił tego remisu i ..."szanował"piłkę.Piłkarze krakowscy nie mieli zaś sił by właśnie w tych końcowych minutach spotkania uderzać równie śmiało i energicznie jak to czynili przez 80 min.gry.
Sport nr 117 z 30 września 1968 r.