29.11.1972 - Górnik Zabrze - Urania Ruda Śląska 2:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
29 listopada 1972 (środa)
Puchar Polski 1972/73, 1/8 finału
Górnik Zabrze 2:1 (2:0) Urania Ruda Śląska Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Piotrowski (Katowice)
Widzów: 5 000
Herb.gif
J. Banaś 14
Szarmach 42
1:0
2:0
2:1


Holewa 69 s

Jan Gomola
Henryk Holewa
Jerzy Gorgoń
Jan Wraży
Henryk Latocha
Hubert Skowronek
Zygfryd Szołtysik
Alojzy Deja (46 Lucjan Kwaśny)
Władysław Szaryński
Jan Banaś (57 Jerzy Wilim)
Andrzej Szarmach
SKŁADY
Mitras
Strachota
Kincer
Knop
Baran
Wieczorek
Baron (46 Cieślik)
Cyroń
Korosiec
Kwaśniowski
Przygoda
Trener: Gyula Szücs

Dodatkowe informacje

  • Zgodnie z regulaminem mecz miał odbyć się w Rudzie Śląskiej, lecz Urania zrezygnowała z roli gospodarza i spotkanie rozegrano w Zabrzu.

Relacje

Sport

Zabrze. Gospodarzem pojedynku miała być Urania. Ponieważ w Rudzie Śląskiej trwa jeszcze remont boiska, za zgodą obu klubów mecz rozegrano w Zabrzu. Górnik wystąpił bez Lubańskiego i Wilczka. Przez 90 minut zabrzanie panowali na boisku, mając okresami dość dużą przewagę. W pierwszej połowie zademonstrowali oni wiele bardzo ładnych zagrań, a obie bramki zdobyte zostały w efektownym stylu. W 14min. Banaś przeprowadził samotny rajd i gdy znalazł się sam na sam z bramkarzem strzelił z woleja w górny róg bramki nie do obrony. Podobnym wyczynem popisał się Szarmach, który otrzymał idealne podanie od Szaryńskiego.

Po zmianie stron Górnik zwolnił tempo i odnosiło się wrażenie, że nie zależy mu na dalszych bramkach. Mimo to zabrzanie w co najmniej dwóch sytuacjach mogli się pokusić o strzelenie dalszych bramek. W 85min. Wilim po rzucie rożnym oddał znakomity strzał w spojenie słupka i poprzeczki, a w chwilę później Kwaśny przestrzelił z kilku metrów. W sumie mecz aczkolwiek nie stał na zbyt wysokim poziomie był żywy i obfitował w wiele akcji podbramkowych.

Urania zasługuje na pochwałę za prowadzenie otwartej gry. W pierwszej połowie piłkarze z Rudy Śl. Mieli jedną doskonałą okazję strzelenia bramki. W pokonanym zespole podobał się przede wszystkim bramkarz Mitas. W Górniku nie było tym razem wybijających się indywidualności, nikt nie robił rażących błędów, z wyjątkiem Holewy, który po centrze Cieślika zaskoczył Gomolę, kierując piłkę do własnej bramki.

Sport nr 199 z 30 listopada 1972r.