30.03.1975 - Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze 3:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
30 marca 1975
1. liga 1974/75, 19. kolejka
Śląsk Wrocław 3:1 (1:0) Górnik Zabrze Wrocław
Sędzia: Marian Kustoń (Poznań)
Widzów: 22 000
HerbSlaskWroclaw.gif Herb.gif
Pawłowski 23
Wanat
Sybis 52
1:0
2:0
3:0
3:1



Kurzeja 85

Kalinowski
Balcerzak
Rachwalski
Kopycki
Gołkowski
Tadeusz Wanat
Erlich
Garłowski
Pawłowski
Kwiatkowski
Sybis
SKŁADY (1-4-3-3)
Andrzej Fischer
Lucjan Kwaśny
Jerzy Gorgoń
Henryk Wieczorek
Zygmunt Bindek
Ireneusz Lazurowicz
Alojzy Deja
Józef Kurzeja
Włodzimierz Lubański (65 Stanisław Gzil)
Jan Banaś
Andrzej Szarmach
Trener: Teodor Wieczorek

Relacja

Sport

Wrocławianie na wysokiej fali

Kibice stolicy Dolnego Śląska mieli świąteczną ucztę – oglądali pasjonujące widowisko, przed którego rozpoczęciem serdecznie powitali kwiatami i długotrwałą owacją – Włodzimierza Lubańskiego. Ten znakomity piłkarz wyraźnie się oszczędzał, grał ekonomicznie i unikał ostrych pojedynków, a gdy otrzymał piłkę , przeciwnicy wielokrotnie pozwalali mu na swobodę ruchów, często nie wykorzystaną. Dwukrotnie jednak Lubański przypominał swą klasę: w 17 min. , gdy ubiegł Kalinowskiego i przerzucił nad nim piłkę jednak zbyt mało precyzyjnie i w 78 min. Kiedy oddał piękny, nagrodzony rzęsistymi oklaskami strzał w poprzeczkę.

Górnicy walczyli na wrocławskim boisku ofiarnie, ale musieli uznać wyższość Śląska, którego wysoka forma nadal się utrzymuje. Na tle szybkich napastników gospodarzy słabo wypadła obrona zabrzan, a szczególnie raził brak szybkości u Gorgonia i Bindka. Również druga linia nie stanęła na wysokości zadania i w tej sytuacji napastnicy gości, pozbawieni dobrych piłek i uważnie pilnowani przez wrocławskich obrońców, byli mało widoczni. Tylko bardzo ruchliwy Banaś, dopóki starczyło mu sił, mógł się podobać. Do przerwy nieźle grał w drugiej linii Lazurowicz, potem całkowicie się gubił, natomiast po zmianie stron boiska rozegrał się Kurzeja, który zwłaszcza w końcowej fazie meczu był bardzo ofensywny i strzelił bramkę.

Jedenastka Śląska zaimponował szybkimi, pomysłowymi zagraniami i dojrzałą taktyką. Niepodzielnie panowała na boisku, pokazując futbol nowoczesny i skuteczny a jej zwycięstwo mogło wypaść jeszcze bardziej efektownie. Zgrany kolektyw nie miał słabych punktów, a obaj boczni obrońcy włączali się do akcji ofensywnych. Pierwsze skrzypce grał tym razem szybki jak żywe srebro filigranowy Sybis, który dzięki swemu sprytowi był strzelcem trzeciej bramki, współautorem pierwszej. Silną formacją była druga linia Śląska, która okresami dawała prawdziwy koncert gry, opanowując całkowicie środek boiska.

Prowadzenie uzyskali gospodarze w 23 min. Sybis żle wykonał rzyt rożny, ale po chwili zdobył piłkę w środkowej strefie boiska i posłał ją do Pawłowskiego, który z odległości ok. 16 metrów oddał mocny , zaskakujący strzał, wobec którego Fischer był bezradny. Riposta górników nie przyniosła powodzenia, gdyż strzał Szarmacha z ostrego kąta sparował Kalinowski. Nadal przewagę mieli wrocławianie. W 33 min. Piekielnie mocną piłkę bitą przez Gołkowskiego , wypuścił Fischer z rąk, a w 42 min. Sybis strzelił obok słupka. Zaraz po wznowieniu gry po przerwie padła druga bramka. Po akcji lewą stroną Z. Garłowski podał idealnie do środka, gdzie niepilnowany w tym momencie Wanat nie miał trudności z umieszczeniem piłki w siatce. W 49 min. Ten sam zawodnik , będąc „ sam na sam’ z Fischerem, spudłował… W 52 min. Wieczorek podawał piłkę swojemu bramkarzowi. Błyskawicznie wystartował do niej Sybis , uprzedził Fischera i za chwilę było już 3:0. Potem gospodarze mieli jeszcze dwie okazje do podwyższenia wyniku, których nie wykorzystali. A w 60 min. Jeden z obrońców Górnika zagrał piłkę ręką na polu karnym. Sędzia zinterpretował jednak ten fakt inaczej uważając, że ruch do piłki był niezamierzony.

W ostatnim kwadransie wrocławianie wyraźnie zwolnili tempo, zadawalając się prowadzeniem trzema bramkami. I wtedy gra się wyrównała, a górnicy przeprowadzili kilka ataków. Szarmach strzelił jednak niecelnie, Lubański trafił w poprzeczkę a innym razem Kalinowski nie dał mu się zaskoczyć. Wreszcie w 84 min. W zamieszaniu podbramkowym Kurzeja zdołał umieścić piłkę w siatce. Stosunek rzutów rożnych w tym meczu wyniósł 10:5 na korzyść Śląska.

Tadeusz Doliński, Sport nr 62 z 1 kwietnia 1975 r