30.03.1994 - Górnik Pszów - Górnik Zabrze 1:1
30 marca 1994 (środa), godzina 15:00 Puchar Polski 1993/94, 1/4 finału |
Górnik Pszów | 1:1 (0:0) | Górnik Zabrze | Pszów Sędzia: Piotr Werner (Katowice) Widzów: 6 000 |
Jasiński 58 | 1:0 1:1 |
Bałuszyński 74 | ||
Wojtala, Brachaczek | ||||
(1-4-4-2) Jarosław Salachna Tomasz Kościelniak Wojtala (78 Wawrzyniak) Brachaczek Wiesław Smoląg Mirosław Szwarga Robert Derleta Andrzej Jasiński Gach Arkadiusz Kampka Bogdan Prusek |
SKŁADY | (1-4-4-2) Marek Bęben Grzegorz Dziuk Piotr Brzoza Tomasz Hajto Piotr Jegor Rafał Kocyba (46 Ryszard Kraus) Mieczysław Agafon Arkadiusz Kubik Henryk Bałuszyński Grzegorz Mielcarski Marek Szemoński (57 Andrzej Orzeszek) | ||
Trener: Ryszard Kamiński | Trener: Hubert Kostka |
Relacja
Sport
Odwrócone role
Obie drużyny w futbolowej hierarchii dzieli różnica dwóch klas, ale w środę na boisku w Pszowie była ona niezauważalna. Gospodarze toczyli z liderem ekstraklasy wyrównany pojedynek, a przy lepiej ustawionych celownikach mogli nawet pokusić się o zwycięstwo. Obrona zabrzan momentami grała koszmarnie i Prusek, Kampka, bądź Szwarga stosunkowo łatwo przedostawali się w sąsiedztwo bramki strzeżonej przez Marka Bębna. Strzałom pszowskich napastników brakowało jednak należytej precyzji.
Gospodarze nie czując respektu przed bardziej renomowanym rywalem od pierwszych minut ruszyli do ataku, stwarzając kilka groźnych sytuacji strzeleckich, których jednak nie zdołali zamienić na bramki Kampka i Prusek. W 22 min. po dośrodkowaniu Szwargi w dogodnej sytuacji skiksował Kampka i goście natychmiast zainicjowali kontratak. Szemoński znalazł się w sytuacji sam na sam z Salachną, lecz bramkarz trzecioligowca zdołał sparować jego strzał.
Spotkanie nabrało rumieńców w drugiej połowie. W 48 min. błąd Bębna wykorzystał Kampka, idealnie obsłużył Jasińskiego, a ten strzałem w lewy dolny róg bramki Bębna wywołał eksplozję radości na trybunach. Oszołomieni nieco takim obrotem sprawy zabrzanie nie potrafili powstrzymać rozpędzonych gospodarzy, którzy mogli podwyższyć rezultat. Bliscy szczęścia byli kolejno: Gach (49), Prusek (51), Kampka (54) i Smoląg (72 min.), którego bombę z 25 metrów Bęben sparował na rzut rożny. Zmarnowane sytuacje srodze zemściły się na podopiecznych Ryszarda Kamińskiego. W 74 min. Bałuszyński „przedefilował” wzdłuż linii pola karnego, minął po drodze trzech rywali i precyzyjnym uderzeniem z 16 metrów zmusił Salachnę do kapitulacji. Od tej chwili uwidoczniła się przewaga gości, lecz Salachna wykazał się sporymi umiejętnościami broniąc strzały Jegora (84), Orzeszka (87) i Krausa (90).
Bogdan Nather, Sport nr 64 z 31 marca 1994