30.04.1994 - Górnik Zabrze - Polonia Warszawa 2:1
30 kwietnia 1994 (sobota), godzina 16:30 1. liga 1993/94, 26. kolejka |
Górnik Zabrze | 2:1 (2:0) | Polonia Warszawa | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Krzysztof Słabik (Gdańsk) Widzów: 3 977 |
Szemoński 10 g Koseła 16 |
1:0 2:0 2:1 |
J. Lesiak 81 | ||
Orzeszek | Kowalewski, Filaber | |||
Marek Bęben Tomasz Hajto Tomasz Wałdoch Piotr Jegor Jacek Grembocki Arkadiusz Kubik Dariusz Koseła Jerzy Brzęczek Henryk Bałuszyński Grzegorz Mielcarski (46 Andrzej Orzeszek) Marek Szemoński (68 Piotr Brzoza) |
SKŁADY | Arkadiusz Onyszko Włodzimierz Filaber Józef Dankowski Janusz Gałuszka Paweł Kowalewski Dariusz Dźwigała (85 Andrzej Łatka) Zbigniew Tietz (14 Michał Żewłakow) Dariusz Wójtowicz Jacek Lesiak Piotr Rocki Jacek Kacprzak | ||
Trener: Hubert Kostka | Trener: Stefan Majewski |
Relacje
Sport
36 minut lidera
Po dwóch ostatnich porażkach piłkarze Górnika zaczęli z takim animuszem jakby sami sobie i wszystkim dookoła chcieli udowodnić, że pozycji lidera nie zajmują przypadkowo. Już w 35 sekundzie Bałuszyński stanął przed swoją szansą, minutę później Mielcarski źle przyjął piłkę po podaniu Jegora na 16 metrze, chwilę później nie sięgnął piłki po centrze Grembockiego, a w 7 min strzał Koseły z 16 metrów „śmignął” koło okienka. Kiedy jeszcze w 10 minucie po wyrzuceniu autu przez Hajtę Szemoński strzałem głową zdobył pierwszą swoją ligową bramkę wydawało się, że Polonia zostanie rozgromiona.
Następne akcje zabrzan „pachniały” bramką. W 12 min po akcji Brzęczka z Kubikiem Bałuszyński z 5 metrów główkował mało dokładnie i Onyszko obronił jego strzał, w 13 min próbował szczęścia Brzęczek, a w 16 min Koseła drugi raz strzelił z 16 metrów, tym razem w zamieszaniu po rogu wykonywanym przez Jegora, i podwyższył na 2-0. Koncert Górnika trwał dalej. W 23 min Szemoński próbował strzelać nożycami, ale uderzył za lekko, w 27 min po akcji Brzęczek – Grembocki – Szemoński z 7 metrów strzelił nad poprzeczką. Na główkach Koseły i Wałdocha w 32 i 36 min zakończymy tę wyliczankę.
I nagle coś się w drużynie Górnika zacięło. W 37 min miała miejsce pierwsza kontra Polonii, ale podanie Rockiego Wójtowicz zamienił na… podanie do bramkarza Górnika. Później jednak Polonia wywalczyła rzut wolny w pobliżu pola karnego zabrzan, rzut rożny i nie przestraszyła się nawet wolnego Jegora w 42 min pewnie obronionego przez Onyszkę, tylko rzuciła się do odrabiania strat. Rocki uciekł prawym skrzydłem, ograł w polu karnym Wałdocha i starał się dograć piłkę na środek piątki, ale Bęben był na posterunku, tak samo jak chwilę później broniąc nogami w sytuacji sam na sam z Onyszką, a strzał Jegora bramkarz Polonii wybił spod poprzeczki na róg, ale to były już ostatnie podrygi słabnących zabrzan.
W drugiej połowie zaczęła grać Polonia. Owszem, co jakiś czas dochodziło do zamieszania w polu karnym gości, tak jak w 52 min, kiedy to Grembocki na 5 metrze, Orzeszek na 8 i Brzęczek na 16 metrze byli blokowani przez obrońców, czy w 57 min kiedy to akcja Wałdoch – Brzęczek zakończyła się centrą do Szemońskiego na 5 metr, ale bramkarz był szybszy. Wreszcie w 69 min Brzęczek huknął z 20 metrów, ale Onyszko obronił. Jednak ostatnie 20 minut meczu wyglądało dla sympatyków Górnika przerażająco. Kandydat do spadku zaatakował. W 72 min Kacprzak prostopadłą piłką uruchomił Dankowskiego i eks-kapitan Górnika, teraz na usługach Polonii, ruszył do biegowego pojedynku z Bębnem, który wyjściem poza pole karne w ostatniej chwili zażegnał niebezpieczeństwo. W 76 min Wójtowicz uderzył z 16 metrów za lekko i Bęben obronił. Jednak w 81 min bramkarz Górnika do spółki z Piotrem Jegorem sprokurowali stratę gola. Bęben wybijając zaplątaną na jego polu karnym piłkę trafił w obrońcę. Skorzystał z prezentu Rocki z 14 metrów, zagrywając pod bramkę, gdzie Lesiak zmienił kierunek lotu piłki i zdobył kontaktową bramkę. Polonia spróbowała jeszcze zremisować. Atak został wzmocniony Łatką, ale mimo szczerych chęci warszawianom brakowało ostatniego podania lub celnego strzału. A Górnik? Za cały komentarz starczy akcja z 83 min kiedy to Bałuszyński tak długo zwlekał ze strzałem, aż Dankowski go zablokował.
Jerzy Dusik, Sport nr 85 z dnia 03.05.1994 r.