31.03.1976 - Stal Mielec - Górnik Zabrze 2:1
31 marca 1976 1. liga 1975/76, 21. kolejka |
Stal Mielec | 2:1 (1:1) | Górnik Zabrze | Mielec Sędzia: Alojzy Jarguz (Olsztyn) Widzów: ok. 10 000 |
Lato 1 Gąsior 54 |
1:0 1:1 2:1 |
Szarmach 8 | ||
Zygmunt Kukla Edward Oratowski Henryk Kasperczak Mirosław Tryba Ryszard Per Jerzy Krawczyk (46 Włodzimierz Gąsior) Wojciech Niemiec Zbigniew Hnatio Grzegorz Lato Jan Domarski Ryszard Sekulski |
SKŁADY | Andrzej Fischer Lucjan Kwaśny Jerzy Gorgoń Henryk Wieczorek Zygmunt Bindek Zygfryd Szołtysik Adam Popowicz Ireneusz Lazurowicz Joachim Hutka (59 Maksymilian Kluger) Andrzej Szarmach Stanisław Gzil | ||
Trener: Edmund Zientara | Trener: Andrzej Gajewski |
Relacje
Sport
W Mielcu nie brakowało emocji
Mielec. Tradycji stało się za dość, chociaż nie całkiem. Mecz był bardzo interesujący i trzymał wszystkich w napięciu do ostatniej minuty, natomiast zwycięstwo mielczan – pierwsze odniesione nad Górnikiem na własnym stadionie – wprowadziło nowy zapis do kroniki zaciętej rywalizacji tych zespołów.
Mieleckie spotkanie zrobiło na wszystkich bardzo korzystne wrażenie, ponieważ miało mocny początek. Co najmniej dobra część środkowa i wreszcie ciekawy finisz, a do tego jeszcze gra toczyła się w zaskakującym, zmiennym rytmie.
Gospodarzy pochwalić trzeba przede wszystkim za to, że osiągnęli główny cel w momencie bardzo dla siebie niekorzystnym. Otóż kiedy w skutek kontuzji zabrakło aż czterech zawodników z podstawowego składu trener Zientara zmuszony był gruntownie „ przemeblować” skład i sięgnąć po zawodników z ławki rezerwowych. Okazało się, że dublerzy wcale nie są tacy źli. Tryba, desygnowany do pilnowania Szarmacha zagrał bardzo dobrze, wyprzedzał rywala i - co było jeszcze większym zaskoczeniem – wygrywał z nim niemal wszystkie pojedynki o górne piłki. Obronną ręką z trudnego debiutu wyszedł także młodziutki Niemiec. Rzecz jasna , na zwycięstwo pracowała cała drużyna przy czym wzorem solidarności i podporządkowania swojej gry interesom kolektywu był przede wszystkim Lato, który w tym pojedynku walczył o piłkę chyba ze wszystkimi zawodnikami Górnika i we wszystkich rejonach boiska. Z odpowiedzialnej roli organizatora gry obronnej wywiązał się także Kasperczak, natomiast Hnatio nie miał dobrego dnia, podobnie jak Oratowski i Krawczyk.
Górnik nie sprawił zawodu. Goście stoczyli dobry pojedynek, w którym najlepiej prezentowali się w momentach kiedy trzeba było odrabiać straty, a więc już na początku i później w dwóch końcowych kwadransach. Natomiast w grze obronnej – którą goście przyjęli od 8 minuty i prowadzili niemal przez całą godzinę – było stanowczo za dużo potknięć i niedokładności. Z zespołu gości najbardziej spodobał się pracowity Szołtysik, groźny był Szarmach, a co najmniej poprawnie grał Gorgoń. W całości zabrzanie pozostawili po sobie dobre wrażenie, głównie za dynamiczna grę w końcowych fragmentach spotkania.
Sensacyjny początek o którym już wspominałem, to bramka Laty zdobyta strzałem głową po dośrodkowaniu piłki z lewej strony przez Sekulskiego. Zarówno płynność tej akcji, jak i precyzja w jej zakończeniu zostawiają zawodnikom Mielca wysoka notę. Jeszcze bardziej efektywna była odpowiedź Górnika, kiedy w 8 minucie Hutka zagrał idealnie na nogę Szarmacha, a ten z linii pola karnego strzelił tak błyskawicznie, że Kukla nie miał nic do powiedzenia. Od tego momenty goście zaczęli mocniej ryglować dostęp do swej bramki i chociaż nie rezygnowali z kontrataków – to jednak gra wyraźnie przeniosła się na jedna stronę boiska. Bliski szczęścia w 19 minucie był znów Lato, a później na listę zdobywców bramek mogli się wpisać Tryba, Sekulski oraz Per. W sumie goście dość szczęśliwie utrzymali remisowy wynik w pierwszej części meczu.
Po przerwie wprowadzenie Gąsiora na miejsce niedysponowanego Krawczyka zaktywizowało grę mielczan po prawej stronie boiska i z tego też regionu nastąpiło rozstrzygające uderzenie. W 54 minucie Domarski bardzo chytrze zagrał do Gąsiora, a ten potężnym strzałem umieścił piłkę w górnym rogu bramki. Jeszcze w 60 minucie Sekulski mógł podwyższyć na 3:1 podobnie też w 71 minucie ten sam zawodnik trafił piłka w poprzeczkę, ale były to już ostatnie groźne akcję stalowców. Inicjatywę wyraźnie przejął Górnik, który w ciągu dwudziestu minut nie mniej niż pięć razy zagroził bramce Kukli i były to sytuację z których za każdym razem można było pokusić się o zdobycie wyrównującej bramki. Bez szczęścia grał przede wszystkim Szołtysik, który w 81 minucie dwukrotnie strzelił z najbliższej odległości, a jednak piłka nie znalazła drogi do siatki.
Jan Filipowicz, Sport nr 64 z dnia 01.04.1976r.