31.05.1969 - Stal Rzeszów - Górnik Zabrze 0:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
31 maja 1969, godzina 17:30
1. liga 1968/69, 23. kolejka
Stal Rzeszów 0:0  Górnik Zabrze Rzeszów
Sędzia: Henryk Diduch (Kraków)
Widzów: 18 000
HerbStalRzeszow.gif Herb.gif

Majcher
Gnida
Skiba
Dowbecki
Janiak
Haber
Krajczy
Kozerski
Jan Domarski
Marciniak
Stawarz
SKŁADY (1-4-3-3)
Hubert Kostka
Rainer Kuchta
Stanisław Oślizło
Henryk Latocha
Karol Kapciński
Alojzy Deja (? Jerzy Musiałek)
Erwin Wilczek
Alfred Olek
Zygfryd Szołtysik
Włodzimierz Lubański
Hubert Skowronek
Trener: Géza Kalocsay

Relacja

Kronika Górnika Zabrze

Po zwycięskim finale Pucharu Polski, 18 tysięcy kibiców na stadionie w Rzeszowie zadawało sobie pytanie, jaką formę zaprezentuje Górnik. Niestety w pierwszej połowie, zabrzanie zagrali bardzo pasywnie, koncentrując się na obronie i opanowaniu środka pola. Z przodu został tylko osamotniony Lubański. W tej fazie gry bramkarz Stali pozostawał bezrobotny. Gospodarze nie chcieli ryzykować otwartej gry. Po przerwie Górnik opanował sytuację i przez pierwsze 30 minut groźnie atakował. W 73. minucie atak Zabrzan został przerwany kontratakiem Domarskiego i Kozerskiego, jednak sytuacji sam na sam z Kostką nie wykorzystał Stawarz. Wynik remisowy nie krzywdził żadnej ze stron. W Górniku wyróżnili się Oślizło i Kuchta. Wyraźnie było widać jednak wśród górników zmęczenie meczem w Pucharze Polski.

Sport

Finał PP wyczerpał siły zabrzan

RZESZÓW. Wizyta Górnika w Rzeszowie wywołała olbrzymie zainteresowanie, a na stadionie po raz pierwszy od wielu lat zabrakło miejsc. Wszystkich intrygowało pytanie, czy górnicy po dobrym meczu w Pucharze Polski zademonstrują w Rzeszowie wysokie kwalifikacje i czy w trudnym pojedynku z gospodarzami sięgną po zwycięstwo.

Pierwsza część spotkania dała negatywną odpowiedź, ponieważ Górnik zagrał w tym okresie wyjątkowo pasywnie koncentrując główną uwagę na grze w linii obrony i starając się opanować środkową strefę boiska. W przodzie przez długi czas pozostawał właściwie tylko osamotniony Lubański, wspomagany bez przekonania przez Szołtysika i Skowronka a rzadziej przez Deję i Olka. Kapitan zabrzan będąc pod uważną kontrolą Dowbeckiego w pojedynkę nie mógł wiele wskórać i dlatego w tej fazie gry Majcher był właściwie nie zatrudniony.

Również gospodarze rozpoczęli grę z należnym respektem przed zdobywcą Pucharu Polski i ani przez moment nie chcieli ryzykować otwartej gry. W takiej sytuacji niemal wszystkie akcje rozpoczynały się … i kończyły na środku pola, a obaj brakarze zatrudniani byli niezmiernie rzadko. W pierwszej części meczu padły zaledwie trzy strzały. W 7 minucie próbował pokonać Kostkę Domarski, ale dobrze ustawiony bramkarz gości bez trudu chwycił piłkę. Większe kłopoty miał Kostka z obroną strzału Kozerskiego w 37 minucie, kiedy piłka mając niebezpieczną rotację, omal nie wpadła do siatki. Na szczęście dla gości, wszystko skończyło się rzutem rożny.

Po przerwie górnicy wprowadzili do pierwszej linii Musiałka,, który miał nadać żywszy rytm akcjom ofensywnym. Rozpoczął obiecująco, ale kiedy przekonał się, jak zdecydowanie interweniują wysocy obrońcy – wyraźnie spuścił z tonu. Mimo to Górnik zdołał wyraźnie opanować sytuację i przez 30min groźnie atakował. W tym okresie wydawać się mogło, że zabrzanie postawią jednak na swoim. Dwie kapitalne sytuacje w 68 i 71 minucie miał Wilczek, który z odległości 4 metrów strzelał do bramki, a mimo to w obydwu wypadkach Majcher zdołał skierować piłkę na róg.

W 73 minucie natarcie zabrzan zostało przerwane kontratakiem zorganizowanym przez Domarskiego i Kozerskiego po którym Stawarz znalazł się sam na sam z Kostką. Gdyby nie desperacka interwencja Oślizły, Górnik pozostawiłby obydwa punkt w Rzeszowie. Moment ten był sygnałem dla zabrzan, że końcówkę trzeba rozgrywać bardziej uważnie. Goście zrezygnowali z angażowania wszystkich sił na połowie drużyny rzeszowskiej i mecz przybrał wyrównany charakter, a końcówka była już raczej spokojna.

W sumie remisowy wynik nie krzywdzi żadnej drużyny. W Górniku na wyróżnienie zasługuje cała linia obrony, w której znów wybijał się Oślizło oraz Kuchta. Pozostałe formacje zabrzan nie grały zbyt dobrze. Poza tym górnicy nie wytrzymali do końca tempa meczu, co wiąże się niewątpliwie z pucharowym występem w Łodzi. W zespole gospodarzy wszyscy zasłużyli na słowa uznania za ambitną grę, a na szczególnie wysoką notę – Majcher, Gnida i Dowbecki.

Po meczu powiedzieli:
KAZIMIERZ TRAMPISZ (Stal): drużyna miała lepsze i słabsze momenty, ale w simie zasłużyła na dobrą ocenę.
GEZA KALOCSAI (Górnik): niestety po ciężkim pojedynku w Łodzi, w Rzeszowie zabrakło nam sił do przyśpieszenia gry. Mimo to z przebiegu meczu jestem raczej zadowolony. Wyróżniam Oślizłę, Kostkę oraz pozostałych obrońców.

J.FILIPOWICZ, SPORT nr 64 z 1 czerwca 1969r