25.11.1987 - Górnik Zabrze - Lechia Gdańsk 4:0: Różnice pomiędzy wersjami
m (herby) |
|||
Linia 10: | Linia 10: | ||
| herbdruzyna2 = {{Herb|nazwaklubu = LechiaGdansk}} | | herbdruzyna2 = {{Herb|nazwaklubu = LechiaGdansk}} | ||
| miejsce = | | miejsce = | ||
− | | sędzia = Suchanek | + | | sędzia = Aleksander Suchanek (Kraków) |
| widzów = ok. 4 000 | | widzów = ok. 4 000 | ||
| czas_gry = | | czas_gry = | ||
Linia 20: | Linia 20: | ||
| czerwonekartki1 = | | czerwonekartki1 = | ||
| czerwonekartki2 = | | czerwonekartki2 = | ||
− | | sklad1 = | + | | sklad1 = [[Wandzik]] (61 [[Szolc]])<br>[[Grembocki]]<br>[[Dankowski]]<br>[[Piotrowicz]]<br>[[Warzycha]] (32 [[Orzeszek]])<br>[[Majka]]<br>[[Klemenz]]<br>[[Komornicki]]<br>[[Urban]]<br>[[Baran]]<br>[[Cyroń]] |
− | | sklad2 = | + | | sklad2 = [[Stawarz]]<br>[[Marchel]]<br>[[Szewczyk]]<br>[[Salach]]<br>[[Ługowski]]<br>[[Frąckiewicz]]<br>[[Kamiński]] (72 [[Calski]])<br>[[Oblewski]] (47 [[Prabucki]])<br>[[Kupcewicz]]<br>[[Chociej]]<br>[[Nowicki]] |
− | | trener1 = | + | | trener1 = [[Marcin Bochynek]] |
− | | trener2 = | + | | trener2 = [[Zbigniew Kociołek]] |
}} | }} | ||
+ | |||
+ | == Relacje == | ||
+ | |||
+ | === Sport === | ||
+ | |||
+ | ''Ćwierćfinaliści Pucharu Polski w komplecie.'' | ||
+ | |||
+ | Zabrze. Chyba tylko z winy zakłóceń „na łączach” wynikły kolizje w przekazie godziny rozpoczęcia zaległego meczu 1/8 Pucharu Polski. Wiarygodna była godz. | ||
+ | 16 i późniejsze „dostawy” niedoinformowanych sympatyków obrońcy tytułu tylko nieznacznie wpłynęły na poprawę frekwencji. Kto chciał, oglądał spacerek do ćwierćfinału, | ||
+ | w dodatku bez Iwana, który już w najbliższą sobotę z innymi partnerami grać będzie o punkty w bundeslidze w barwach VFL Bochum. Że będzie to rzeczywiście spacerek – nikt nie miał wątpliwości, o czym świadczył optymistyczny refren śpiewogry kibiców: „Mistrza już mamy, na puchar poczekamy”. | ||
+ | |||
+ | Najpierw przyszło czekać na postawienie kropki nad „i” w 1/8 PP. Oczekiwanie szybko skrócił Komornicki zaskakując ładnym uderzeniem Stawarza, a kiedy w zamieszaniu Cyroń przypomniał walory rasowego łowcy bramek, wówczas wątpliwości przestali mieć również ci, którzy w każdej pucharowej potyczce oczekują sensacji. Wprawdzie Lechia, głównie za sprawą Kupcewicza, nękała Wandzika, lecz szybko straciła animusz, godząc się z tym, że nie dal niej „wyższe sfery” rodzimego Pucharu. W pewnych momentach zabrzanie uzyskiwali tak olbrzymią przewagę, iż można było odnieść wrażenie o znaczniejszej różnicy klas, a przecież Lechia to też pierwszoligowiec. Klemenz nie trafił w znakomitej sytuacji, Urban robił wszystko, żeby zdobyć gola, jakiego jeszcze w Zabrzu nie oglądano. | ||
+ | |||
+ | Może to i dobrze, że „na do widzenia” chciano uraczyć skromną, jak na zabrzańskie średnie tylko możliwości, garstkę widzów pokazowymi akcjami, strzałami z pierwszej piłki, podaniami piętą, ale ta ekwilibrystyka piłkarska mogła przynieść większego zaangażowania. Mistrz nie kwapił się jednak do forsowania tempa, widząc przed sobą zaledwie cień niedawnych zwycięzców GKS. | ||
+ | |||
+ | W tej sytuacji interesowała nas głównie postawa czwórki kandydatów do drużyny olimpijskiej na spotkanie z Grecją. Józef Wandzik – bez pracy. Po godzinie ustąpił miejsca Adamowi Szolcowi, który zaliczył wreszcie debiut w pierwszym zespole. Jacek Grembocki bardzo serio potraktował to spotkanie, dopingowały go pojedynki z eks-kolegami z Gdańska. Na dobrą sprawę nie popełnił błędu. Robert Warzycha waleczny, jak zwykle, ofensywny, doznał jednak kontuzji i musiał opuścić plac gry po 32 minutach. Został nam jeszcze ten trzeci – Ryszard Cyroń. Zdobył trzy bramki, był bliski trafienia „piątki”. Starał się, był szybki, zawsze meldował się tam, gdzie wymagała tego sytuacja. Chyba pewniak do ataku olimpijczyków, refleks i gra głową (piękny trzeci gol) naprawdę godne uznania nawet po wzięciu poprawki na „walory” przeciwnika. | ||
+ | |||
+ | Lechia otrzymała dość niski wyrok, sama aż się prosiła o znacznie surowsze potraktowanie. Mistrz miał jednak dobre serce. Spacerkiem zameldował się w gronie ćwierćfinalistów, w którym tydzień wcześniej powitaliśmy zespoły Legii, ŁKS, Śląska, Górnika Wałbrzych, Lecha, Pogoni i rewelacyjnego jedynaka z okręgówki, piłkarzy Startu-Pogoni Siedlce. | ||
+ | |||
+ | ''Stanisław Penar, Sport, nr 232 z 26 listopada 1987r.'' | ||
[[Kategoria:Lechia Gdańsk|P1987.11.25]] | [[Kategoria:Lechia Gdańsk|P1987.11.25]] | ||
[[Kategoria:Mecze w Pucharze Polski w sezonie 1987/88|1987.11.25]] | [[Kategoria:Mecze w Pucharze Polski w sezonie 1987/88|1987.11.25]] |
Wersja z 08:32, 4 wrz 2013
25 listopada 1987 Puchar Polski 1987/88, 1/8 finału |
Górnik Zabrze | 4:0 (2:0) | Lechia Gdańsk | Sędzia: Aleksander Suchanek (Kraków) Widzów: ok. 4 000 |
Komornicki 8 Cyroń 23 Cyroń 46 Cyroń 59 |
1:0 2:0 3:0 4:0 |
|||
Wandzik (61 Szolc) Grembocki Dankowski Piotrowicz Warzycha (32 Orzeszek) Majka Klemenz Komornicki Urban Baran Cyroń |
SKŁADY | Stawarz Marchel Szewczyk Salach Ługowski Frąckiewicz Kamiński (72 Calski) Oblewski (47 Prabucki) Kupcewicz Chociej Nowicki | ||
Trener: Marcin Bochynek | Trener: Zbigniew Kociołek |
Relacje
Sport
Ćwierćfinaliści Pucharu Polski w komplecie.
Zabrze. Chyba tylko z winy zakłóceń „na łączach” wynikły kolizje w przekazie godziny rozpoczęcia zaległego meczu 1/8 Pucharu Polski. Wiarygodna była godz. 16 i późniejsze „dostawy” niedoinformowanych sympatyków obrońcy tytułu tylko nieznacznie wpłynęły na poprawę frekwencji. Kto chciał, oglądał spacerek do ćwierćfinału, w dodatku bez Iwana, który już w najbliższą sobotę z innymi partnerami grać będzie o punkty w bundeslidze w barwach VFL Bochum. Że będzie to rzeczywiście spacerek – nikt nie miał wątpliwości, o czym świadczył optymistyczny refren śpiewogry kibiców: „Mistrza już mamy, na puchar poczekamy”.
Najpierw przyszło czekać na postawienie kropki nad „i” w 1/8 PP. Oczekiwanie szybko skrócił Komornicki zaskakując ładnym uderzeniem Stawarza, a kiedy w zamieszaniu Cyroń przypomniał walory rasowego łowcy bramek, wówczas wątpliwości przestali mieć również ci, którzy w każdej pucharowej potyczce oczekują sensacji. Wprawdzie Lechia, głównie za sprawą Kupcewicza, nękała Wandzika, lecz szybko straciła animusz, godząc się z tym, że nie dal niej „wyższe sfery” rodzimego Pucharu. W pewnych momentach zabrzanie uzyskiwali tak olbrzymią przewagę, iż można było odnieść wrażenie o znaczniejszej różnicy klas, a przecież Lechia to też pierwszoligowiec. Klemenz nie trafił w znakomitej sytuacji, Urban robił wszystko, żeby zdobyć gola, jakiego jeszcze w Zabrzu nie oglądano.
Może to i dobrze, że „na do widzenia” chciano uraczyć skromną, jak na zabrzańskie średnie tylko możliwości, garstkę widzów pokazowymi akcjami, strzałami z pierwszej piłki, podaniami piętą, ale ta ekwilibrystyka piłkarska mogła przynieść większego zaangażowania. Mistrz nie kwapił się jednak do forsowania tempa, widząc przed sobą zaledwie cień niedawnych zwycięzców GKS.
W tej sytuacji interesowała nas głównie postawa czwórki kandydatów do drużyny olimpijskiej na spotkanie z Grecją. Józef Wandzik – bez pracy. Po godzinie ustąpił miejsca Adamowi Szolcowi, który zaliczył wreszcie debiut w pierwszym zespole. Jacek Grembocki bardzo serio potraktował to spotkanie, dopingowały go pojedynki z eks-kolegami z Gdańska. Na dobrą sprawę nie popełnił błędu. Robert Warzycha waleczny, jak zwykle, ofensywny, doznał jednak kontuzji i musiał opuścić plac gry po 32 minutach. Został nam jeszcze ten trzeci – Ryszard Cyroń. Zdobył trzy bramki, był bliski trafienia „piątki”. Starał się, był szybki, zawsze meldował się tam, gdzie wymagała tego sytuacja. Chyba pewniak do ataku olimpijczyków, refleks i gra głową (piękny trzeci gol) naprawdę godne uznania nawet po wzięciu poprawki na „walory” przeciwnika.
Lechia otrzymała dość niski wyrok, sama aż się prosiła o znacznie surowsze potraktowanie. Mistrz miał jednak dobre serce. Spacerkiem zameldował się w gronie ćwierćfinalistów, w którym tydzień wcześniej powitaliśmy zespoły Legii, ŁKS, Śląska, Górnika Wałbrzych, Lecha, Pogoni i rewelacyjnego jedynaka z okręgówki, piłkarzy Startu-Pogoni Siedlce.
Stanisław Penar, Sport, nr 232 z 26 listopada 1987r.