07.05.1994 - Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin 3:2

Z WikiGórnik
Wersja z dnia 09:32, 26 mar 2016 autorstwa Pavel (dyskusja | edycje) (Sport: drobne)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Skocz do: nawigacja, szukaj
7 maja 1994 (sobota), godzina 17:00
1. liga 1993/94, 27. kolejka
Górnik Zabrze 3:2 (1:1) Pogoń Szczecin Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Andrzej Szczełkun (Jelenia Góra)
Widzów: 5 061
Herb.gif HerbPogonSzczecin.gif

Grembocki 45
Brzęczek 59

Hajto 76 w
0:1
1:1
2:1
2:2
3:2
Dymkowski 41


Moskalewicz 67
Mielcarski Yellow card.gif Stolarczyk, Szubert
Marek Bęben
Tomasz Hajto
Tomasz Wałdoch
Piotr Jegor (19 Grzegorz Dziuk)
Jacek Grembocki
Dariusz Koseła
Jerzy Brzęczek
Henryk Bałuszyński
Arkadiusz Kubik
Grzegorz Mielcarski
Ryszard Kraus (85 Mariusz Nosal)
SKŁADY Radosław Majdan
Andrzej Miązek
Tomasz Oleszek (62 Rafał Piotrowski)
Maciej Stolarczyk
Leszek Pokładowski
Siergiej Nikitin
Piotr Mandrysz
Mariusz Kuras
Dariusz Szubert (78 Artur Bugaj)
Olgierd Moskalewicz
Robert Dymkowski
Trener: Hubert Kostka Trener: Jerzy Kasalik

Dodatkowe informacje

  • Według innych źródeł żółtymi kartkami w drużynie Pogoni ukarani zostali:
  1. Piotrowski, Stolarczyk, Szubert;
  2. Oleszek, Piotrowski, Szubert.

Relacje

Sport

Płachta na byka

Druga linia zabrzańskiego Górnika, to za wyjątkiem Koseły, sami reprezentanci kraju. Tymczasem w pierwszych czterdziestu minutach grali tak, jakby pierwszy raz spotkali się na boisku. Jeżeli do tego dodamy bez wyrazu grających napastników, wówczas łatwiej będzie zrozumieć dlaczego jedyne zagrożenie pod bramką Majdana było efektem stałych fragmentów gry. W 2 min z wolnego strzelał Jegor, w siódmej ten sam zawodnik wykonywał rzut rożny, a minimalnie obok bramki główkował Wałdoch, w końcu w 33 min kapitalnym uderzeniem z wolnego popisał się Brzęczek. Wcześniej, bo już w 19 minucie boisko na skutek kontuzji opuścić musiał Jegor. Składnej, przemyślanej akcji nie przeprowadził Górnik w tym czasie żadnej. Grała natomiast Pogoń. Uważnie w obronie, bardzo groźnie kontratakując. A że były to ataki przemyślane, stanowiły spore zagrożenie pod bramką Bębna. Już pierwsza ich akcja pokazała, że zabrzanie nie będą mieli łatwego zadania. Potem strzelali Dymkowski, Moskalewicz, w końcu cztery minuty przed końcem padł gol.

Do prostopadłego podania na pole karne doszedł Dymkowski, Dziuk pozwolił mu na oddanie strzału, chyba niepotrzebnie z bramki wyszedł Bęben, tak że piłkarzowi Pogoni wystarczyło lekko przelobować bramkarza, by utonąć w objęciach kolegów. To podziałało na zabrzan jak płachta na byka. Co prawda napastnicy, mimo sporych chęci, nie przebudzili się już do końca meczu, zaczęła jednak grać pomoc i jeżeli Brzęczek i koledzy dostali takie a nie inne noty, to tylko za okres od 40 minuty meczu. Tuż przed przerwą Górnik wyrównał. Zaczął Hajto, piłkę po rykoszecie przejął Grembocki i silnym strzałem pokonał Majdana.

Po przerwie zaczął się bardzo dobry mecz. Górnik zacięcie atakował, Pogoń odpowiadała bardzo groźnymi kontrami, cały czas walcząc o strzelenie bramki. Trener Kasalik chciał pokazać w Zabrzu dobry zespół i w pełni to mu się udało. Gola strzelił jednak Górnik. Wcześniej nie wyszło Kosele, Wałdochowi i Krausowi, w końcu trafił Brzęczek. Ojcem tego gola był jednak Koseła. Wjechał z lewej strony w pole karne, ograł dwóch szczecinian i wyłożył piłkę lekko do tyłu. W potwornym zamieszaniu dopadli jej Kraus, Grembocki i Brzęczek. Trafił ten ostatni. Osiem minut później goście wyrównali. Mandrysz minął Wałdocha, wspaniale obsłużył Moskalewicza, który będąc sam na sam z Bębnem okazji nie zmarnował. Remis? Nie, w tym meczu obie drużyny dążyły do zwycięstwa. W 69 minucie po rzucie wolnym Brzęczka bliski szczęścia był Mielcarski. Minutę potem zabrzanie wrócili z dalekiej podróży. Moskalewicz ograł, a przy okazji sfaulował przy linii bocznej Dziuka. Ten zamiast pobiec za piłkarzem Pogoni, czekał na gwizdek sędziego (słabiutki występ pana Szczełkuna). Wyłożenie piłki na piąty metr do Piotrowskiego i zamiast bramki, wysoka świeca nad poprzeczką. Takie sytuacje śnią się po nocach. Nie strzeliła Pogoń, strzelił Górnik. Przed polem karym faulowany był Mielcarski, na strzał zdecydował się Hajto, a piłka minęła mur, i trochę chyba spóźnionego Majdana. Tak cieszących się górników dawno w Zabrze nie oglądano. Górnik nadal nie potrafi zagrać całych 90 minut na wysokich obrotach i przyzwoitym poziomie, stąd pierwsza połowa przy remisie, ze wskazaniem na Pogoń. W drugiej, gdy grały już obie drużyny…

Dariusz Czernik, Sport nr 89, 9 maja 1994