14.09.1977 - Górnik Zabrze - Haka Valkeakoski 5:3

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
14 września 1977 (środa)
Puchar UEFA 1977/78, 1/32 finału
Górnik Zabrze 5:3 (3:1) Haka Valkeakoski Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Eduard Szkłowski (Moskwa, RFSRR)
Widzów: 20 000
Herb.gif HerbHakaValkeakoski.gif
Radecki 15
Gzil 18
Gzil 25

Marcinkowski 46
Gzil 47
1:0
2:0
3:0
3:1
4:1
5:1
5:2
5:3



Jarzina 35 s


A. Uimonen 60
Pirinen 62
Waldemar Cimander
Bernard Jarzina
Jerzy Gorgoń
Ireneusz Lazurowicz
Zygfryd Szołtysik
Henryk Wieczorek
Józef Kurzeja
Joachim Hutka (73 Adam Popowicz)
Marian Wasilewski
Jerzy Radecki (46 Janusz Marcinkowski)
Stanisław Gzil
SKŁADY Lindström
Villen
Pirinen
Juha Helin
Esko Ranta
Salonen
Pekkä Heikkila (60 Uimonen)
Linholm
Arto Uimonen
Markku Närvä
Matti Paatelainen
Trener: Hubert Kostka Trener: Esko Malm

Dodatkowe informacje

  • Według innego źródła gola dla Górnika w 46. minucie zdobył Wasilewski.
  • W 42. minucie Jerzy Gorgoń nie wykorzystał rzutu karnego (Lindström obronił).

Przed meczem

Sport

Bilet meczowy.

Najstarszy stażem polski reprezentant w europejskich pucharach wylosował najszczęśliwiej, trafiając w I rundzie na wicemistrza Finlandii. Zabrzanie mają za sobą 50 (!) spotkań pucharowych, fiński Haka ledwie 8. Już to porównanie świadczy na korzyść górników, nie mówiąc o różnicy poziomu polskiej i fińskiej I ligi. Ale myliłby się ten kto by sądził, że Górnik już czuje się w drugiej rundzie, że Finów traktuje jako outsiderów. Jedno ze spotkań ligowych Haka śledził specjalny wysłannik Górnika, który dokładnie „rozpracował” środowego rywala.

Po sobotnim, zwycięskim meczu z Polonią 23-osobowa kadra zabrzańskich piłkarzy natychmiast wyjechała do górniczego ośrodka w Kokotku k/Lublińca. Tam, w ciszy i spokoju, trenerzy aplikują zawodnikom normalne porcje ćwiczeń, tak, jakby w środę miał być kolejny mecz ligowy. Na szczęście kontuzje ominęły zabrzan, przynajmniej te poważniejsze. Do Zabrza piłkarze Górnika przyjadą na 2 godziny przed meczem.

Mecz ligowy Górnika z Pogonią (5–0 wygrał Górnik) obserwował fiński trener, Esko Malm. Nie ukrywał, że gra zabrzan – szczególnie Zygfryda Szołtysika i Stanisława Gzila – wywarła na nim duże wrażenie. Ale E. Malm z miejsca podkreślił, że ówczesny rywal zabrzan zagrał żenująco słabo, ułatwiając Górnikowi zadanie. – Nasi piłkarze – powiedział trener Malm – dołożą wszelkich starań, by maksymalnie utrudnić Górnikowi odniesienie zwycięstwa. Nie gramy tak efektownie jak Górnik, ale z olbrzymią ambicją, ofiarnością, poświęceniem. Determinantów zawsze stać na zaskakujące rozwiązanie sytuacji – zakończył z uśmiechem Esko Malm.

Że Finowie potrafią grać przekonał się o tym wspomniany wyżej wysłannik Górnika, drugi trener, Jerzy Bieniek. Był świadkiem zwycięstwa Haka nad Kiffen Helsinki 4-1. Sam wynik oczywiście nie mówi wszystkiego, za to postawa wicemistrza Finlandii musiała budzić respekt.

Teraz o Górniku. W aktualnej dyspozycji zabrzan z całą pewnością stać ich na wysokie zwycięstwo nad Finami. Górnik opanował znakomicie grę z kontry, ale na własnym boisku musi się spodziewać defensywnej gry Finów, co ogranicza możliwość wyprowadzania kontrataków. Pozostaje punktowanie rywala ze skrzydeł, rozrzedzanie defensywy i ataki z drugiej linii. W Zabrzu Górnik z powodzeniem może zrezygnować z ustawienia 4–4–2, nastawiając większość zawodników na ofensywę (obrońcy dublerami skrzydłowych). Stać również górników na forsowanie ostrego tempa, co dla Finów powinno okazać się zabójcze.

Relacja

Sport

Program meczowy.

Strata trzech bramek na własnym boisku, nie wykorzystanie karnego (Gorgoń) i to w meczu z nie najwyżej notowanymi Finami – wszystko to nie wystawia najlepszego świadectwa piłkarzom zabrzańskiego Górnika. Wprawdzie strzelili oni 5 bramek, ale przy stracie trzech trudno ich uznać za zespół II rundy Pucharu UEFA. Finowie nie zademonstrowali w Zabrzu niczego nadzwyczajnego, bardzo prostymi środkami dążyli do celu. Po dwóch, trzech podaniach następowały strzały. Inna sprawa, że gdyby zabrzańska defensywa grała na swym normalnym poziomie Finowie chyba ani razu nie zdołaliby pokonać Cimandera.

Z wielkim animuszem rozpoczęli górnicy, atak za atakiem sunął na bramkę Lindstroema i to jeden od drugiego bardziej dynamiczny. Już w trzeciej minucie piękne zagranie Szołtysika omal nie przyniosło Górnikowi prowadzenia bowiem Gzil natychmiast huknął z woleja, ale bramkarz fiński zdołał chwycić piłkę. W chwilę później Gzil popisał się pięknym strzałem z dystansu, ale i tym razem Lindstroem sparował piłkę, tyle że przed siebie. Z odległości trzech metrów Wasilewski nie potrafił jej skierować do siatki. Zrehabilitował się on w 15 minucie posyłając dokładną piłkę wzdłuż linii bramkowej. Spoza pleców Helina wyskoczył Radecki i było 1–0 dla zabrzan.

W trzy minuty później górnicy prowadzili już 2–0, pośrednio za sprawą Szołtysika. Jego prostopadłe podanie między dwóch obrońców fińskich umożliwiło wyjście Gzilowi na czystą pozycję. Był sam na sam z Lindstroemem i nie dał mu żadnych szans. W 25 minucie widownia obserwowała najpiękniejszą akcję meczu. Po prawej stronie kapitalnym dryblingiem popisał się Szołtysik, precyzyjnie podał do Gzila, a ten natychmiastowym strzałem podwyższył na 3–0. Zanim jednak Gzil doszedł do strzału Szołtysik „położył” na ziemię Helina liczącego sobie 195 cm wzrostu. Fin był zrozpaczony.

Impet zabrzan nie malał i dalsze bramki wydawały się kwestią czasu, ale w 35 minucie nieoczekiwanie prawą stroną poszedł Paatelainen, wyszedł mu wprawdzie naprzeciw Lazurowicz, ale nie zdołał przeszkodzić w oddaniu strzału. Ostro bita po ziemi piłka minęła robinsonującego Cimandera i z pewnością wyszłaby na aut, gdyby nie zmiana lotu piłki uderzonej przez Jarzinę. Od tego momentu zabrzanie nieco „siedli” i dopiero w 42 minucie przeprowadzili dynamiczny atak zakończony faulem na Gzilu. Arbiter podyktował karnego, ale nie popisał się Gorgoń. Strzelił mało precyzyjnie i Lindstroem zdołał chwycić piłkę.

Ledwo widzowie zdołali zająć miejsca na trybunach po przerwie, a już Górnik podwyższył na 4–1. Ostro strzelił Kurzeja, Lindstroem odbił przed siebie, a nadbiegający Wasilewski wpakował piłkę do siatki. W 50 sekund później było już 5–1. Dla odmiany strzelał ostro Marcinkowski, fiński bramkarz popełnił identyczny błąd i Gzil z najbliższej odległości podwyższył rezultat. W tym momencie zabrzanie uznali, że są już w II rundzie Pucharu UEFA. Zaczęli grać nonszalancko, coraz mniej uwagi zwracali na obronę, każdy z osobna chciał zdobyć dalszą bramkę, w ogóle nie liczono się z ewentualnością kontrataku gości. Wkrótce stało się! Dwa podania Finów, do przodu. Heikkila podał głową do A. Uimonena, a ten w pozycji sam na sam z zabrzańskim bramkarzem nie dał mu żadnych szans. W 130 sekund później Finowie zdobyli trzecią bramkę, której strzelcem był Pirinen, a współautorem słabo spisujący się w tym dniu Gorgoń. Niewiele brakowało, by w końcówce Finowie zdobyli jeszcze czwartą bramkę.

Spotkanie było dość ciekawe, ale stało na średnim poziomie. Finowie nie reprezentują wielkiej klasy, imponują wyłącznie skocznością, sercem do walki, ale to chyba za mało, jak na aspiracje w pucharze. Zabrzanie mieli sporo okazji, by wygrać różnicą nie dwóch, a co najmniej siedmiu bramek, ale tych szans nie zdołali wykorzystać. Od pewnego czasu Górnik specjalizuje się w grze z kontr, ale w pojedynku z Finami nie miał do tego żadnych okazji, bowiem ci więcej uwagi poświęcali defensywie, niż atakowi. W tej sytuacji wolno było oczekiwać od zabrzan poświęcenia większej uwagi akcjom ofensywnym. Początkowo Gzil często wędrował na lewą stronę gdzie rozrywał blok defensywny Finów, ale później ani on ani partnerzy, nie starali się grać skrzydłami. Pchano się środkiem, nawzajem sobie przeszkadzając, co było wodą na młyn dla ambitnych gości.

W pierwszej części meczu chyba najlepszym zawodnikiem na boisku, obok Szołtysika był Gzil. Lecz po godzinie gry obydwóch opuściły siły, a pozostali popełniali coraz częstsze błędy. W końcu musiało się to zemścić. Finowie wiele sobie obiecywali po grze 45-krotnego reprezentanta kraju Patelainena. Istotnie był on wyróżniającym się graczem swego zespołu, ale chyba lepsze wrażenie pozostawił bramkarz Lindstroem, chociaż nie ustrzegł się kilku szkolnych błędów. Groźny był również środkowy napastnik Naervae. Dobre wrażenie pozostawił Salonem, a także niezwykle ruchliwy Aro Uimonen. Ale w sumie – powtórzmy to jeszcze raz – Finowie prezentowali futbol przejrzysty, pozbawiony jakichkolwiek fajerwerków, oparty na szalonej ambicji wszystkich zawodników. I za to spotkała ich nagroda w postaci trzech bramek w Zabrzu. Z pewnością w rewanżu Finowie nie są bez szans odrobienia dwubramkowej straty.

Źródło:

Sport z 14 września 1977 r.

Sport z 15 września 1977 r.