18.09.1957 - Ruch Chorzów - Górnik Zabrze 0:3
18 września 1957 (środa) 1.liga 1957, 19. kolejka |
Ruch Chorzów | 0:3 (0:2) | Górnik Zabrze | Chorzów, Stadion Śląski Sędzia: Józef Szlejfer (Szczecin) Widzów: 17 000 |
0:1 0:2 0:3 |
Szalecki 37 Lentner 41 Jankowski 70 | |||
Ryszard Wyrobek 4 Eugeniusz Pohl 3 Ernest Smołka 3 Jerzy Bomba 2 Mieczysław Siekiera 4 Zygmunt Pieda 5 Rudolf Prutek 3 Kazimierz Polok 3 Gerard Cieślik 3 Eugeniusz Piechaczek 2 Zygmunt Droździok 2 |
SKŁADY | Józef Kaczmarczyk 5 Antoni Franosz 5 Stefan Florenski 6 Henryk Hajduk 5 Ginter Gawlik 6 Marian Olejnik 5 Henryk Szalecki 6 Edward Jankowski 7 Manfred Fojcik 5 Henryk Czech 5 Roman Lentner 7 | ||
Trener: Miklós Beljung | Trener: Zoltán Opata |
Dodatkowe informacje
- Spotkanie ligowe z Ruchem nr 4 (derby nr 9).
- Obok piłkarzy noty według Sportu.
- Gawlik nie wykorzystał rzutu karnego.
Relacja
Sport
To nie były "derby" w dawnym stylu
Chyba nawet najwięksi optymiści nie przypuszczali, że już w drugim sezonie gry w najwyższej klasie rozgrywkowej, Górnik będzie walczył o najwyższe trofeum. Na cztery kolejki przed zakończeniem sezonu, była ku temu realna szansa, tym bardziej, że do składu Zabrza powrócić miał po kontuzji Henryk Czech. Jego udział w meczu z Ruchem nie dawał – rzecz jasna – stuprocentowej gwarancji zwycięstwa, toteż kierownictwo Górnika poważnie zastanawiało się nad tym, czy w obliczu rozstrzygających pojedynków nie darować kary Ernestowi Polowi i Edmundowi Kowalowi. Część działaczy skłonna była odwiesić "marnotrawnych synów", zwłaszcza że okazali dużo skruchy, byli jednak tacy, którzy kategorycznie sprzeciwili się powzięciu takiej decyzji, mając na uwadze względy wychowawcze. Ostatecznie obaj zawodnicy, nie wystąpili na Stadionie Śląskim. Ewentualna porażka w meczu z Ruchem eliminowała zabrzan definitywnie z walki o prymat w ekstraklasie. Zadanie górników było jednak o tyle łatwe, gdyż chorzowianie byli dalecy od formy, sprzed kilku lat, kiedy zdobywali mistrzostwo Polski.
Prognozy te znalazły potwierdzenie na boisku. Zabrzanie łatwo wygrali, ale było to raczej słabe widowisko i tych, którzy oczekiwali wielkich emocji i pasjonującej walki, spotkał poważny zawód. W przeciwieństwie do dotychczasowych spotkań tych drużyn mecz miał bowiem zupełnie jednostronny charakter, w którym jedynym problemem były rozmiary porażki chorzowian. Górnicy nie mieli zbyt wiele agresywnych zamiarów. Wyszli na boisko z celem zainkasowania dwóch punktów i wydania z siebie tylko tyle wysiłku, ile do zwycięstwa potrzeba. A nie potrzeba było go zbyt wiele. Ruch ograniczał się przeważnie do roli statysty i nawet gdy inicjował akcje zaczepne, były one zupełnie niegroźne dla twardej i zdecydowanej obrony zabrzan. Dlatego też pojedynek przypominał nierówną walkę, w której z jednej strony uczestniczyły czołgi wspierane ciężką artylerią a z drugiej... lekka kawaleria. I choć zabrzanie nie wykorzystali całego arsenału swoich możliwości, ich wyższość nie podlegała najmniejszej dyskusji. Ostatecznie skończyło się na strzeleniu Ryszardowi Wyrobkowi trzech bramek, choć okazji ku temu było więcej. Najlepszą zmarnował chociażby Ginter Gawlik, pudłując z rzutu karnego.
Zabrzanie w dalszym ciągu liczyli się więc w grze o tytuł. W kolejnym spotkaniu wygrali 3:1 (1:0) z głównym pretendentem do tytułu, warszawską Gwardią. Mimo to wszystko wskazywało na to, że to jednak warszawiacy zdobędą tytuł. Tymczasem w przedostatniej kolejce ulegli oni zdegradowanemu już Lechowi Poznań. Górnik nie mógł nie wykorzystać tej szansy. Po zwycięstwie przed własną widownią z opolską Odrą aż 8:1 (3:0) zabrzanie zapewnili sobie pierwszy w historii triumf w mistrzostwach Polski. Ruch uplasował się natomiast dopiero na 8. miejscu.
"Sport" nr 113 z dnia 20.09.1957