20.03.1971 - Górnik Zabrze - GKS Katowice 2:0
20 marca 1971 (sobota), godzina 16:30 1. liga 1970/71, 14. kolejka |
Górnik Zabrze | 2:0 (1:0) | GKS Katowice | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Ryszard Sobiecki (Warszawa) Widzów: 12 000 |
Deja 43 Deja 86 |
1:0 2:0 |
|||
(1-4-3-3) Hubert Kostka Jan Wraży Jerzy Gorgoń Stanisław Oślizło Rainer Kuchta Alojzy Deja Erwin Wilczek Zygfryd Szołtysik Jan Banaś Jerzy Wilim Władysław Szaryński (46 Hubert Skowronek) |
SKŁADY | Sput Anczok Piecyk Geszlecht (45 Nowak) Alojzy Łysko Strzelczyk Glick (70 Góralczyk) Lechosław Olsza Pluta Migdał Gerard Rother | ||
Trener: Ferenc Szusza | Trener: Roman Durniok |
Relacje
Kronika Górnika Zabrze
Górnik w tym spotkaniu wystąpił bez Lubańskiego, w związku z czym siła rażenia zabrzan była mocno osłabiona. Nie najlepiej spisywali się Wilim, Banaś i Szaryński, tego ostatniego po przerwie zmienił Skowronek. Szybko okazało się, że to on siał największe zamieszanie w szeregach gości. Warto odnotować też bardzo dobrą postawę Kostki w bramce, ponadto cała defensywa gospodarzy była najlepszą z formacji w tym meczu. Zespół z Katowic wyszedł na boisko bez respektu dla bardziej renomowanego rywala. Obserwatorzy wskazali na bardzo dobre przygotowanie obu ekip do sezonu i zwiastowali ciężką batalię o tytuł mistrza Polski. Górnicy ewidentnie oszczędzali się przed meczem w Manchesterze, ale mimo to udało im się zainkasować pełną pulę.
Sport
Pomocnik Deja w roli Lubańskiego.
Zabrze. Ligowa premiera wiosny stała się dla Górnika finałowym aktem i zarazem ostatnim sprawdzianem przygotowań do występu na Maine Road. Partnerem były Katowice, zespół nieomal idealny do tego rodzaju próby, jako że zawsze był dla zabrzan niezwykle wymagający i surowy. Przeciwnik odpowiedni, pogoda wymarzona, choć teren ciężki, a zatem warunki korzystne do miarodajnego testu. Jak wygląda więc ocena naszego ćwierćfinalisty na kilka dni przed występem w Manchesterze?
Kostka poddany został nieoczekiwanie trudnej próbie. Bez przesady: miał więcej roboty, niż na Stadionie Śląskim w pierwszym akcie z Anglikami. Wypadł imponująco. Dwukrotnie obronił strzały z dystansu w stylu znamionującym wielką pewność siebie. Ani chybi: po kryzysie formy nie pozostało nawet wspomnienia. W obronie z pierwszej czwórki nie zobaczyliśmy tylko oszczędzanego na środę Latochy. Mimo to, całość stanowi fundament naszych nadziei na Maine Road. Formacja obronna sprawnie dowodzona przez wytrawnego speca sztuki destrukcyjnej, Stanisława Oślizłę, robi solidne wrażenie. W pomocy brakło w pierwszej połowie Skowronka, zamiast którego grał Deja. Powszechnie znanych walorów Szołtysika i Wilczka nie ma sensu powtarzać. Do Dei można mieć pretensje, że jest mało dokładny w konstrukcji akcji ofensywnych, choć rozgrzeszają go dwie bramki, z których pierwsza była rzadkiej klasy. Piłka po strzale oddanym parę metrów zza linii pola karnego odbiła się od stalowej obręczy w samym okienku bramki!
Najmniej powodów do zadowolenia dał atak pozbawiony Lubańskiego. Problem Włodka spędza sen z powiek nie tylko działaczy Górnika, ale wszystkich entuzjastów polskiego piłkarstwa. Górnik zrobił wszystko, aby zapewnić naszemu znakomitemu napastnikowi jak najbardziej troskliwą i fachową opiekę lekarską. Efekty są ewidentne, Lubański już trenuje, wciąż jednak odczuwa bóle stopy przy energicznych ruchach nogi. Zapytany w sobotę dr Wąsik, sprawujący bezpośrednią opiekę lekarską nad Włodkiem, jak prawdopodobny jest jego udział w środowym pojedynku stwierdził, że szanse należy określić w 80 procentach.
Jakkolwiek nie ma potrzeby powtarzać, co oznacza dla wartości pierwszego frontu zabrzan absencja Lubańskiego, trudno się pogodzić z nieekonomiczną i zadziwiająco schematyczną grą Wilima, Banasia i Szaryńskiego. Tego ostatniego tolerowano tylko 45 minut. Później wszedł Skowronek i wystarczył kwadrans, żeby stwierdzić, iż oznacza on w sobotę, dzięki ruchliwości, aktywności i dynamice największe niebezpieczeństwo dla zaplecza katowiczan. Jak wybrną trenerzy zabrzan z problemu zmontowania dostatecznie silnej formacji ofensywnej to trudno powiedzieć, zwłaszcza gdy nie ma się pewności co do udziału kluczowego ogniwa. W każdym razie Banaś wraz z Wilimem muszą zademonstrować na Maine Road diametralnie różne walory, jeśli chcą spełnić stawiane im wymagania.
W sumie Górnik, jakkolwiek nie dał z siebie na pewno wszystkiego i wyraźnie oszczędzał siły na środę, zainkasował dwa punkty w premierze ligowej, mimo, że myślami był już całkiem gdzie indziej.
Co należy powiedzieć o Katowicach? W każdej innej sytuacji tylko nie teraz, gdy uwaga całej opinii sportowej w Polsce jest skierowana na Górnika, należałoby rozpocząć relację od znakomitej, żeby nie powiedzieć rewelacyjnej postawy górniczej drużyny stolicy Śląska. Wyszli naprzeciw sławnego rywala bez odrobiny respektu. Pozbawieni wielkich gwiazd, w dodatku osłabieni brakiem Zuzoka, zaimponowali świetnym przygotowaniem do sezonu. Byli świeży, szybcy, wykazali olbrzymią wolę walki i niezłomną wiarę w możliwość dotrzymania kroku wielkiemu rywalowi. Udało im się to w zupełności, a kto wie jaki byłby końcowy rezultat, gdyby przy strzałach Strzelczyka, w 50 minucie, Nowaka w 72 minucie, a w minutę później Rothera znajdował się w bramce Górnika kto inny, a nie Hubert Kostka.
Nazajutrz po meczu piłkarze Górnika Zabrze udali się autokarem klubowym z Zabrza do Warszawy, skąd w poniedziałek samolotem linii angielskich udadzą się do Manchesteru. W skład ekspedycji, na czele której stoi prezes klubu Eryk Wyra, wchodzi 15 piłkarzy: Kostka, Gomola, Wraży, Oślizło, Gorgoń, Latocha, Kuchta, Szołtysik, Wilczek, Deja, Banaś, Olek, Wilim, Lubański, Szaryński, Skowronek. W poniedziałek wieczorem górnicy zostaną powitani na lotnisku w Manchesterze przez angielską Polonię. We wtorek odbędą ostatni trening na Maine Road, a w środę rozegrają rewanż z „MC”, na wynik którego czeka cała Polska.
Janusz Jeleń, Sport, nr 45 z 22 marca 1971r.