21.10.1987 - Rangers FC - Górnik Zabrze 3:1
21 października 1987 (środa), godzina 19:30 PEMK 1987/88, 1/8 finału |
Rangers FC | 3:1 (3:0) | Górnik Zabrze | Glasgow, Ibrox Stadium Sędzia: Henning Lund-Sørensen (Aarhus, Dania) Widzów: 41 366 |
McCoist 6 Durrant 22 Falco 45 g |
1:0 2:0 3:0 3:1 |
Urban 56 | ||
Grembocki 20, Piotrowicz 88 | ||||
Chris Woods Jimmy Phillips Graham Roberts Jimmy Nicholl Terry Butcher Graeme Souness Derek Ferguson (55 Avi Cohen) Ian Durrant Ally McCoist Trevor Francis (76 Robert Fleck) Mark Falco |
SKŁADY | (1-4-4-2) Józef Wandzik Jacek Grembocki Józef Dankowski Marek Piotrowicz Marek Kostrzewa Joachim Klemenz (53 Andrzej Orzeszek) Ryszard Komornicki Andrzej Iwan Jan Urban Krzysztof Baran (74 Krzysztof Kołaczyk) Ryszard Cyroń | ||
Trener: Graeme Souness | Trener: Marcin Bochynek |
Spis treści
Przed meczem
Sport
Z małym opóźnieniem wystartowała ekipa Górnika Zabrze na pucharowy mecz z Glasgow Rangers. Zamiast o 8.30 byliśmy w powietrzu dopiero o godzinie 9.50. Zaraz po osiągnięciu wysokości lotowej zaglądnęło do kabin słońce i towarzyszyło nam aż do Szkocji. Natomiast Glasgow przywitał nas pogodą podobną do polskiej. Jest tu chmurno i wilgotno. Bacznie obserwowaliśmy naszych zawodników w drodze do Glasgow: byli skupieni, ale nie widzieliśmy oznak zdenerwowania. Nikt, absolutnie nikt nie rozmawiał na temat wyniku. Wyczuwało się, że zawodnicy zdają sobie sprawę, iż udają się do znakomitego przeciwnika, który zapisał wiele sukcesów w historii szkockiej piłki nożnej. Rozmawialiśmy o zdrowiu zawodników, które - jak informowaliśmy - nie było najlepsze (Klemenz, Urban, Baran). Na szczęście grypa została opanowana i wszyscy w pełni sił wyjdą na stadion Ibrox, mogący pomieścić 44 tysiące widzów. Niepewny jest jedynie udział Majki, który odczuwa trudy ligowych zmagań.
Zawodnicy zamieszkali nad morzem w hotelu Hospitality Inn. około 40 km od stadionu. Wieczorem o godz. 19 przeprowadzili trening, po którym trener Bochynek ustalił skład na mecz z rangersami. A co o tym pojedynku mówi i pisze się w Glasgow?
Daily Record: Przebywający od trzech dni w Glasgow drugi trener Górnika Jan Kisiel jest oblegany przez dziennikarzy szkockich. - Czy był pan na meczu Rangers - Celtic i jak ocenia pan środowego przeciwnika? - Dawno nie widziałem tak dobrego boksu w piłce nożnej. Poza tym byłem zaszokowany ostrą, bezpardonową grą. Nazbyt ostra, nawet jak na derby. A jeżeli chodzi o rangersów, to fakt bo prezentują się znakomicie pod względem fizycznym, nie unikają gry kontaktowej, dysponują dobrą kondycją. Są to ich niebagatelne atuty. A w ogóle to bardziej obawiamy się szkockich kibiców, niż piłkarzy. Piekło na Ibrox będzie niesamowite. Próbkę tego widziałem już we wspomnianym wcześniej meczu.
Natomiast Evening Times donosi z obozu rangersów o atmosferze przedmeczowej. Trener tego zespołu Graeme Souness ostrzega swych piłkarzy przed lekceważeniem Górnika. - Niech was nie upaja sukces nad Dynamem Kijów. Kolejny przeciwnik nie jest łatwiejszy i trzeba będzie grać lepiej niż w lidze, by pokonać zabrzan. Nasi obserwatorzy, przebywający w Zabrzu przywieźli ostrzegające informacje. Zabrzanie to dobra drużyna i znają się na piłce nożnej.
Na koniec trener rangersów pociesza kibiców, że drużyna wystąpi w najsilniejszym składzie, gdyż czerwone kartki otrzymane na meczu z Celtikiem, nie wykluczają występu Woodsa, Butchera i jego (Sounessa) przeciwko Górnikowi Zabrze. Kara obowiązuje tylko w meczach ligowych.
Zapytany o wynik środowego meczu nie odpowiedział na pytanie: - Za kilkanaście godzin będziemy wiedzieć z jakimi szansami pojedziemy do Zabrza.
Nie da się ukryć, że ten środowy piłkarski nokturn będzie dla nas bardzo nerwowy. Zawiodły reprezentacje zarówno te najmłodsze, jak i priorytetowe. Na placu boju pozostał jednak Górnik. Trzymamy kciuki za jego samotność w poczekalni do ćwierćfinału Pucharu Mistrzów. Przypomnieć wypada, że przed osiemnastoma laty na Ibrox Park sprolongował swoje nadzieje gry w finale PEZP. A co uczyni dziś? Oto jest pytanie.
Relacja
Sport
Przed osiemnastoma laty Górnik, wówczas tylko zdobywca Pucharu Polski, na Ibrox Park walczył z zaliczką uzyskaną na chorzowskim stutysięczniku, a więc miał po 3-1 w pierwszym meczu pewien komfort psychiczny. Bramka zdobyta wtedy przez rangersów na Stadionie Śląskim nie miała jeszcze przywileju podwójnego rachunku i była to dodatkowo korzystna pozycja wyjściowa. Kiedy jednak w 17 min. Baxter pokonał Kostkę jakże mocni wówczas zabrzanie nie ukrywali strachu w oczach. Słynne wrzutki, powietrzne pojedynki raz po raz stawiały obronę z Oślizłą i Gorgoniem w trudnej sytuacji. Wczorajszy pojedynek rozpoczął się dla nas fatalnie od utraty bramki już w 7 minucie (a siódemka to ponoć szczęśliwa cyfra?). Jacek Grembocki, który od trenera Marcina Bochynka otrzymał skierowania do pilnowania McCoista, gdzieś się zapatrzył i Szkoci zdobyli prowadzenie. Mimo iż nie rzucili się oni - jak żeśmy się obawiali do groźnego ataku frontalnego. I dalej było raczej spokojnie, ale górnikom przytrafiały się nieprzemyślane zagrania, straty piłek w sytuacjach, w których takie rzeczy nie powinny się zdarzać.
Czekaliśmy z utęsknieniem na wyrównanie gry, no i wyniku. Nic takiego nie nastąpiło, bo nie mogło nastąpić. Straciliśmy natomiast drugiego gola za sprawą piłkarza, który miał w tym meczu nie wystąpić. Dochodziły do nas głosy o ciągotach dyskotekowo-trunkowych Durranta, prośbie o wystawienie na listę transferową, a tymczasem wszystko udało się zatuszować. Durrant zagrał w ligowym meczu z Celtikiem, a Górnikowi strzelił drugiego gola. Nie obeszło się również bez następnych bramek, na szczęście nie mogły się one zmieścić w protokole z uwagi na ofsajdy. Od tego momentu Górnik trochę już oswojony z ostrą grą zaczął się do niej przystosowywać i wtedy dostrzegliśmy szansę nawiązania w miarę wyrównanego boju. Do przerwy zabrakło jednak i czasu, i odwagi, by zdobyć kontaktowego gola. Tymczasem doczekaliśmy się trzeciego trafienia. Durrant pokazał co potrafi, zakręcił naszą defensywą, podał do Falco, a ten głową posłał piłkę pod właściwy adres. 3-0. Co będzie dalej zastanawialiśmy się schodząc na przerwę. Chwila odpoczynku, czas na pierwsze refleksje. Zespół gwiazd i milionerów (5 i pół miliona funtów wydano na transfery) obnażył wszystkie słabe strony w poszczególnych formacjach naszego mistrza. Postawił warunki gry męskiej, górnicy zaś sprawiali wrażenie, jakby ta piłkarska sztuka była im zupełnie obca. Ale dość dywagacji, bo zaczęła się druga odsłona. Trochę inna, ciekawsza dla nas. Metamorfoza zabrzan? Na pewno ale Szkoci z charakteru oszczędni zbytnio widać szafowali siłami w pierwszej odsłonie, bo w drugiej zaczęli, jak to się zwykło w gwarze futbolowej określać, oddychać rękawami. Może jeszcze odczuwali skutki pojedynku z Celtikiem, w którym przyszło im wydać wszystkie siły, jako że arbiter choć nie był daltonistą, upodobał sobie czerwony kolor dla niebiesko-białych Rangersów. Górnicy mogli się w tej fazie naprawdę podobać. To już była gra i walka o ćwierćfinał Pucharu Mistrzów.
Dla nas przybrała ona inne oblicze, kiedy zdobyliśmy kontaktowego gola. Był on sprawą i Urbana i... Butchera, którego p. Jan okpił, a następnie pokonał bramkarza Woodsa. Zrobiło się raźniej, bo to już tylko 1-3 a w rewanżu wiele się może zdarzyć. Mieli wszak górnicy kłopoty zdrowotne, najlepsi mieli za sobą mecz z Holandią i pojedynek ligowy ze Śląskiem. Okazje były, niezbyt dużo, ale dość korzystne. Wprowadzony za Klemenza - Orzeszek nie wykazał najmniejszych kompleksów, potem jeszcze do akcji włączył się Kołaczyk, którego nie mieliśmy okazji oglądać w meczach o ligowe punkty. Na szczęście mieliśmy innego Górnika. Już dokładniejszego i skuteczniejszego w obronie, zabrakło tylko jeszcze precyzji w finalizowaniu akcji, których zbyt wiele wprawdzie nie było, ale przy lepszej skuteczności przynajmniej jedną z nich można było z powodzeniem zamienić na bliższy kontakt z rywalem i... ćwierćfinałem Pucharu Mistrzów. Nie udało się. Ten jednak poważnie ostygły mistrz Szkocji w drugiej połowie stwarza pewne nadzieje, otwiera szanse w rewanżu na swoim stadionie, na którym Górnik zapomina o szkockim charakterze zdobywania bramek. Będzie to więc i rewanż nadziei, ale niczego nie przesądzajmy - pamiętając o pozycji wyjściowej mistrza Szkocji. Dlaczego przespaliśmy pierwszą połowę? To temat do komentarza, już na zimno, kiedy z piłkarzami Górnika przylecimy w czwartek do Pyrzowic.
Sport z 5.10.1987 r.
Sport z 21.10.1987 r.
Sport z 22.10.1987 r.