22.09.2013 - Legia Warszawa - Górnik Zabrze 2:1
22 września 2013 (niedziela), godzina 18:00 T-Mobile Ekstraklasa 2013/14, 8. kolejka |
Legia Warszawa | 2:1 (1:1) | Górnik Zabrze | Warszawa, Stadion Wojska Polskiego Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz) Widzów: 17 969 Czas gry: 95 min. (47+48) |
Vrdoljak 34 k Jodłowiec 86 |
0:1 1:1 2:1 |
Madej 24 | ||
Radović 31, Vrdoljak 90 | Sobolewski 31, Przybylski 33, Nakoulma 37, Kosznik 90 | |||
(1-4-5-1) Wojciech Skaba Łukasz Broź Jakub Rzeźniczak Tomasz Jodłowiec Tomasz Brzyski Henrik Ojamaa Ivica Vrdoljak Dominik Furman (74 Hélio Pinto) Miroslav Radović Jakub Kosecki (36 Michał Żyro) Marek Saganowski (84 Patryk Mikita) |
SKŁADY | (1-4-4-1-1) Pāvels Šteinbors Paweł Olkowski Błażej Augustyn (68 Seweryn Gancarczyk) Ołeksandr Szeweluchin Rafał Kosznik Préjuce Nakoulma Radosław Sobolewski (72 Bartosz Iwan) Krzysztof Mączyński Łukasz Madej (62 Maciej Małkowski) Mariusz Przybylski Mateusz Zachara | ||
Trener: Jan Urban | Trener: Adam Nawałka |
Relacja
Przegląd Sportowy
Po meczu
LEGIA - GÓRNIK 2:1 Tomasz Jodłowiec w ostatnich minutach dał legionistom wygraną. Emocji było dużo, walki też, a kości trzeszczały często.
Patent Jana Urbana na Górnika trwa. Odkąd jest trenerem Legii, nie dał się pokonać klubowi, którego był wieloletnim piłkarzem. Wczoraj przy Łazienkowskiej tradycji stało się zadość, choć dopiero w końcówce mistrzowie Polski przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę. Wygrana z zabrzanami pozwoliła im odskoczyć zabrzanom na trzy punkty i utrzymać pozycję lidera.
Siły do przerwy Kazimierz Węgrzyn nazwał to "wiaderkiem witamin". Agresywną grę, nie przebieranie w środkach, postawę typu piłka może przejść, ale zawodnik nie. Jak ktoś potrzebował emocji, a nie nastawiał się na futbolowe fajerwerki, wychodził z meczu Legii i Górnika bardzo zadowolony. Adam Nawałka plan miał następujący: zneutralizować atuty legionistów ostrą grą, jak najszybciej odebrać piłkę i kontrować. Górnicy wyszli na murawę z takim nastawieniem, biegali jak wygłodniałe harty, bodajże przez trzy minuty nie pozwolili gospodarzom przekroczyć linii środkowej. To było naprawdę efektowne. Z efektywnością już gorzej, ale działało. Legii, jakby zaskoczonej i zdezorientowanej, sporo czasu zajęło przyzwyczajenie się do warunków dyktowanych przez przeciwnika. Kiedy to już zrobiła, przejmowała kontrolę, straciła bramkę. Łukasz Madej, lubiący ten stadion przy Łazienkowskiej, bo często trafiający tutaj do siatki, przy bierności obrony i drugiej linii, pokonał Wojciecha Skabę. Uderzył niesygnalizowanie, a legioniści stali i patrzyli się na siebie. Górnik nie padł ofiarą samozadowolenia, a wspomnianej ostrej gry. Sędzia pozwalał na dużo, ale faule się mnożyły. W końcu jeden, ten Mariusza Przybylskiego na Henriku Ojamie, zakończył się rzutem karnym. Problemowym, bo jakiegoś zahaczenia nie było, raczej wytrącenie rozpędzonego Estończyka. Jedenastkę wykorzystał Ivica Vrdoljak. Do tej pory on i Dominik Furman zawodzili. Gol obudził ostatnio krytykowanego Chorwata. Przez pozostałą godzinę grał naprawdę dobrze. Prowadził zespół do wygranej. Górnik opadał z sił, cofał się coraz głębiej, a Legia marnowała kolejne okazje do strzelenia gola. W końcu dopięła swego. Poprzeczka, wybicie, piłka trafia w Tomasza Jodłowca, 2:1 i trzy punkty zostały w stolicy.
Za mało futbolu W Legii niepokojące jest przede wszystkim to, że nie wyciąga wniosków. Tak samo agresywnie jak Górnik, wyszła na nią Lechia w poprzednim meczu przy Łazienkowskiej. Niby legioniści nie dali się zdominować, ale tym samym nie potrafili odpowiedzieć. Znowu popełnili takie same błędy, jak w poprzednich spotkaniach. Choćby stracona bramka: ponownie nieporozumienie we własnym polu karnym, nikt odważnie nie doskoczy do zawodnika rywali i bramkarz jest bezradny. Kolejny przykład: Furman. Ze Steauą Bukareszt (2:2) dryblował na własnej połowie, stracił, a przeciwnik strzelił gola. Obiecywał, że to się nie powtórzy, nie dotrzymał słowa i powinien podziękować Górnikom, iż nie skorzystali z takiego prezentu.
Górnik mógł się podobać, ale przede wszystkim dlatego, że od niego wymagamy mniej, niż od naszej jedynaczki w europejskich pucharach. Potrafił szybko rozegrać piłkę, zagęścić środek pola. Imponował zaangażowaniem, grał ostro, czasami bardzo, ale nie wariował, widząc, że sędzia pozwalał, robił swoje. Mimo wszystko za mało miał argumentów typowo piłkarskich. Jeden Prejuce Nakoulma szalejący na skrzydle, to stanowczo zbyt mało. Kiedy po przerwie zabrakło sił, było to bardzo widoczne.
Narzuciliśmy w pierwszej połowie szybkie tempo, dyktowaliśmy warunki gry, przejęliśmy inicjatywę i strzeliliśmy gola. Po przerwie się pogubiliśmy - skomentował mecz Legii z Górnikiem trener zabrzańskiego zespołu Adam Nawałka.
Nie chciał się odnieść do sytuacji z rzutem karnym dla gospodarzy, kiedy Krzysztof Mączyński faulował Henrika Ojamę. - Nie będę komentował, skoro arbiter wskazał rzut karny, to znaczy, że był. Natomiast my, mając mecz pod kontrolą, realizując założenia taktyczne, nie potrafiliśmy utrzymać korzystnego wyniku. Szkoda, choć Legia to klasowa drużyna, jak na polskie warunki wzorcowa. Myślimy już o kolejnym meczu - powiedział Nawałka.
Zdradził też, jaka była strategia Górnika na to spotkanie. - Mieliśmy się asekurować w strefie obronnej, grać wysoko. Jednak po przerwie siła argumentów była już po stronie Legii. W końcu jej napór przyniósł efekt, a my się pogubiliśmy. Mimo tej porażki moim zawodnikom należą się słowa uznania, bo walczyli do upadłego - dodał Nawałka.Narzuciliśmy w pierwszej połowie szybkie tempo, dyktowaliśmy warunki gry, przejęliśmy inicjatywę i strzeliliśmy gola. Po przerwie się pogubiliśmy - skomentował mecz Legii z Górnikiem trener zabrzańskiego zespołu Adam Nawałka.
Nie chciał się odnieść do sytuacji z rzutem karnym dla gospodarzy, kiedy Krzysztof Mączyński faulował Henrika Ojamę. - Nie będę komentował, skoro arbiter wskazał rzut karny, to znaczy, że był. Natomiast my, mając mecz pod kontrolą, realizując założenia taktyczne, nie potrafiliśmy utrzymać korzystnego wyniku. Szkoda, choć Legia to klasowa drużyna, jak na polskie warunki wzorcowa. Myślimy już o kolejnym meczu - powiedział Nawałka.
Zdradził też, jaka była strategia Górnika na to spotkanie. - Mieliśmy się asekurować w strefie obronnej, grać wysoko. Jednak po przerwie siła argumentów była już po stronie Legii. W końcu jej napór przyniósł efekt, a my się pogubiliśmy. Mimo tej porażki moim zawodnikom należą się słowa uznania, bo walczyli do upadłego - dodał Nawałka.