24.05.1987 - Górnik Zabrze - Olimpia Poznań 2:0
24 maja 1987 (niedziela) 1. liga 1986/87, 26. kolejka |
Górnik Zabrze | 2:0 (0:0) | Olimpia Poznań | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Tadeusz Ignatowicz (Wrocław) Widzów: ok. 12 000 |
Urban 67 Iwan 72 g |
1:0 2:0 |
|||
Burkhardt | ||||
(1-4-3-3) Józef Wandzik Jacek Grembocki Józef Dankowski Marek Piotrowicz (46 Werner Leśnik) Marek Kostrzewa Andrzej Pałasz Waldemar Matysik Ryszard Komornicki Ryszard Cyroń Andrzej Iwan (76 Andrzej Orzeszek) Jan Urban |
SKŁADY | (1-4-4-2) Wiesław Zakrzewski Bernard Siebert Remigiusz Marchlewicz Jacek Duchowski Ryszard Łukasik Sławomir Najtkowski Andrzej Borówko Jacek Burkhardt Marian Dutkiewicz (76 Jan Przybyło) Jerzy Kaziów (85 Sławomir Świątek) Marek Czakon | ||
Trener: Antoni Piechniczek | Trener: Jerzy Kopa |
Dodatkowe informacje
- Według innych źródeł widzów 9 000 lub ponad 10 000.
Relacja
Sport
Spragniony mistrz
To już było dawno, ale to prawda. Górnik wygrał ostatni ligowy mecz z Polonią (za trzy), potem miał same remisy i jeszcze porażkę w rewanżu PP z Katowicami. Jego sympatykom widziało się już zwycięstwo z maksymalnym dorobkiem, żeby utrzymać bezpieczny dystans przed rywalami. Ci wprawdzie, o czym piłkarze już wcześniej wiedzieli, potracili punkty, ale zawsze lepiej mieć w zapasie pewną nadwyżkę na ewentualne niepowodzenia w finiszowych meczach. Przystąpił więc obrońca tytułu do potyczki z beniaminkiem skoncentrowany, w pewnych fragmentach aż za bardzo, ale konsekwentny w realizowaniu założeń, tyle jednak że mało skuteczny.
Nie wykorzystał szans przede wszystkim Cyroń, który już nieraz przychodził etatowym zawodnikom w sukurs, albo zdobywał decydujące gole, albo też zawiązywał akcje, które kończyły się umieszczeniem piłki w siatce przeciwników. Tym razem Cyronia jakby opuściło szczęście, zresztą grał trochę inną rolę. Nie desantowca, do której już przywykł, ale wchodzącego napastnika z drugiej linii. Nie imponował też Urban, który potrafił się znaleźć we właściwym miejscu, lecz w decydującym momencie brakowało precyzji. I w ten sposób lider mógł być właściwie zadowolony, że pierwsza odsłona zakończyła się bezbramkowo, gdyż najlepszą okazję do zdobycia gola miał Czakon, w dodatku eks-zabrzanin, wcześniej zaś opolanin. Sam już pędził na bramkę Wandzika, wydawało się, że tylko sceneria sfinalizowania akcji będzie formalnością, a tymczasem nasz reprezentacyjny bramkarz wyczuł jego zamiary i zlikwidował niebezpieczeństwo.
Dalej poszło już łatwiej, choć przeciwnik bynajmniej nie miał zamiaru kapitulować. Ostrzeżenie było groźne (Borówko), potem seria kornerów dla zabrzan, w których szeregach rozpędu nabrał Pałasz, aktywny, zresztą od początku Iwan, Urban też szukał swoich szans poprawienia lokaty na liście najlepszych snajperów. Własnie on jako pierwszy wpisał się na listę, choć goście przy tym "zapisie" mieli sporo pretensji. Z wysokości prasowych trybun trudno wyrokować, kto był bliżej Zakrzewskiego, faktem jest, że sytuację wykorzystał bezbłędnie. Nie podlegała natomiast żadnej dyskusji bramka Iwana po rajdzie Pałasza, który udanymi i szybkimi dryblingami łatwo radził sobie z obrońcami Olimpii. W końcówce nad bramką Zakrzewskiego paliło się niemal non stop czerwone światło, ale do trzech punktów nie doszło. Sympatycy Górnika stwierdzili, że dwa też są dobrym urobkiem na finiszu ligi i będą emocjonować rywalizacją do końca. Przedwczesne rozstrzygnięcia nikomu jeszcze nie zasmakowały, wręcz przeciwnie, często szkodziły. Górnikom to chyba nie grozi, zwłaszcza że dublet umknął po przegranym rewanżu PP z Katowicami.
Stanisław Penar, Sport nr 100 z 25 maja 1987